Jeszcze w XX wieku zdobiły wiele polskich domów. Obecnie wycinanki to piękna, choć nieco zapomniana dziedzina sztuki, o której chętnie opowiada Wiktoria Łagoda, miłośniczka wszystkiego, co związane z ludowością. W piątek artystka poprowadziła warsztaty w Miejskim Ośrodku Kultury, podczas których podzieliła się miłością do tradycyjnych wycinanek.
– Zaczęłam wycinać bardzo wcześnie, bo w wieku 4 czy 5 lat. Wtedy rodzice po raz pierwszy dali mi nożyczki do rąk. Nasza współpraca polegała na tym, że ja wycinałam, a oni zaszywali dziury, a to w obrusach, a to w zasłonach albo rajstopach. Mieli do mnie wielką cierpliwość – wspominała ze śmiechem Wiktoria.
Zanim uczestniczki warsztatów wzięły nożyczki do rąk, Wiktoria przypomniała jak wyglądały początki wycinanki: – Historia wycinanki jest bardzo stara, bo pierwsze wycinanki pojawiły się w Chinach, gdzie też powstał papier. Do Polski wycinanka przyszła wraz z wycinanką żydowską, która ma bardzo sakralny charakter. Pierwsze wycinanki powstawały przy użyciu nożyc do strzyżenia owiec. Wycinankami głównie zajmowały się kobiety, jednak w historii Lubelszczyzny jest też kilku mężczyzn, którzy specjalizowali się w tej sztuce.
Po krótkim wprowadzeniu panie wzięły się do pracy. Spod ich rąk wyszły papierowe cuda, które na pamiątkę zabrały do domu.
Last modified: 29 listopada, 2024
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS