Wpisy blogowe, które w ciągu ostatniego roku napisałam na spontanie mogę policzyć na palcach jednej ręki. Od wielu miesięcy piszę z planem, odhaczam punkt po punkcie z mojej asanowej checklisty, deleguję zadania i działam strategicznie. To wszystko przynosi fantastyczne efekty. Ten system pozwala mi łączyć pracę z opieką nad dzieckiem. Dzięki niemu mogę realizować swoje projekty i pomysły mając na to 2 godziny dziennie. Pracując w ten sposób odblokowałam sobie CZAS na stworzenie produktu, o którym dzisiaj Ci opowiem. nie powstałby, gdyby nie pewne zasady na które umówiłam się z samą sobą.
I wiesz co… znam zasady, a dzisiaj… dzisiaj z premedytacją je łamię. Bo dzisiaj świętuję!
Mój #Worqbook Bank Pomysłów trafił właśnie do worqshopowego sklepu!
#Worqbook Bank Pomysłów to kreatywny e-book połączony z zeszytem ćwiczeń, który przeprowadzi Cię za rękę przez proces generowania pomysłów na świetne treści oparte o Twoją strategię komunikacji oraz pokaże Ci jak przechowywać je w wygodnym, przyjaznym i łatwym do wypracowania systemie!
Skąd pomysł na #Worqbook Bank Pomysłów?
Od pomysłu na niego do dnia dzisiejszego minęło 20 tygodni. Sama nie wiem czy to dużo, czy mało. To w sumie nie ma znaczenia, dla mnie liczy się fakt, że przez te 20 tygodni dzień w dzień pracowałam w skupieniu i spokoju nad celem, który miałam przed oczami. To coś, co jeszcze rok temu wydawałoby mi się totalnie niemożliwe!
Gdyby rok temu ktoś powiedział mi, że będę sobie dzisiaj siedzieć w kawiarni przy Placu Bankowym, pisać teksty promujące #Worqbook Bank Pomysłów i uśmiechać się do samej siebie, bo właśnie ruszyła sprzedaż mojego dopieszczonego i wymarzonego produktu nie uwierzyłabym.
Rok temu wydawało mi się, że już NIC NIGDY nie będzie możliwe. Rok temu zamiast z laptopem do kawiarni co wtorek chodziłam na terapię, układałam sobie różne rzeczy w głowie i w sercu i starałam się przetrwać od wieczora do wieczora.
Ten rok nauczył mnie wiele, ale najlepsza, najważniejsza lekcja to ta, że małe kroki wydreptane w odpowiednim kierunku mogą doprowadzić Cię naprawdę daleko.
W ciągu tego roku udowodniłam sobie, że MOGĘ. Mogę pracować po swojemu, tworzyć po swojemu, żyć po swojemu. Mogę zmienić tematykę bloga, mogę znaleźć w sobie TO COŚ, co sprawia, że codziennie z radochą siadam do biurka i w totalnym skupieniu wykorzystuję ten czas, który mam na dreptanie do przodu.
W ciągu tego roku przeszłam od totalnego chaosu – od publikacji, które tworzyłam na spontanie, często w ostatniej chwili, bez pomysłu, bez planu, bez jakiejś klamry, która spinałaby je w większą całość do zaplanowanych wpisów i tekstów, które krok po kroczku przybliżały mojego bloga do wizji jaką na niego miałam.
Zaczęłam zauważać, że im więcej wartości daję moim odbiorcom tym więcej dostaję w zamian. Z kołowrotka tworzenia treści wpadłam w kołowrotek dawania wartości. I wreszcie to wszystko działo się PO COŚ! Jaki to ma związek z historią #Worqbooka? OGROMNY!
Nie wierzę w powtarzanie wytartych frazesów i kopiowanie blogowo-marketingowych strategii z książek czy z zagranicznych blogów. Jest takie amerykańskie powiedzenie, które uwielbiam.
You need to walk the walk to talk the talk.
Gdyby nie ten rok, nie ośmieliłabym się nawet wspominać Ci o #Worqbook Bank Pomysłów. Gdybym nie przeszła sama tej ścieżki nie odważyłabym się nikomu jej polecać. Ale teraz… widząc efekty tych działań mogę z cała pewnością siebie napisać.
Jeśli też czujesz, że to co robisz dzieje się w wiecznym stanie chaosu, że ciągle coś publikujesz, tworzysz, piszesz, a efektów jak nie było tak nie ma to pewnie popełniasz te same błędy, które ja popełniałam jeszcze rok temu.
W rzeczywistości, w której zalewa Cię bieżączka nigdy nie jest łatwo pozwolić sobie wcisnąć pauzę i zorganizować się na nowo. Dla mnie ta przerwa przyszła naturalnie gdy w czerwcu tego roku na chwilę wyłączyłam się z działań online. Dałam sobie wtedy zielone światło aby uporządkować pewne rzeczy, określić swoją strategię, a potem zacząć działać z głową i z planem i proszę – mam 2 godziny dziennie na pracę, regularnie publikuję teksty na blogu, moje statystyki rosną, a jakość tego co robię jest doceniana i chwalona. Da się? Da się!
Jeśli chciałabyś przejść przez tę samą ścieżkę, którą sobie wydeptałam, to dzielę się nią w #Worqbooku.
Kim ty w ogóle jesteś dziewczyno, że tak się wymądrzasz?
Uważam, że wszystko co dobre w życiu zaczyna się od podjęcia decyzji. O tych decyzjach piszę trochę w #Worqbook Bank Pomysłów. Wiem, że one nie są łatwe i często włączają nam obawy, że za rogiem przecież może czekać coś lepszego. Wiem. Ale postanowiłam, że tym razem koniec z gdybaniem. Pogrzebałam w sobie. Poszukałam swoich mocnych stron. I po prostu zaczęłam pracować z tym co miałam.
A co miałam?
Nie jestem przecież ekspertką, nie jestem certyfikowanym coachem, doktorem nauk jakichś tam, nie mam tytułów i ściany obwieszonej dyplomami. Co ja tak naprawdę mam??
Mam męża i małego synka.
Mam mało czasu – 2 (teraz czasem 3) godziny na pracę dziennie.
Mam doświadczenie w pracy w modzie.
Mam doświadczenie w pracy w kawiarni.
Mówię po angielsku i po turecku.
Umiem robić albumy ze zdjęciami.
Mam wysokie poczucie estetyki.
Mam aparat i robię nim dobre zdjęcia.
Mam lekkie pióro.
Mam bloga.
I tutaj moje serce zabiło szybciej – tak jak zawsze od 13 lat.
Mam bloga!
Mam bloga, którego czyta kilkadziesiąt tysięcy osób w miesiącu. Mam bloga, który zarabiał na siebie w każdym możliwym modelu. Mam bloga, który zgromadził w ogól siebie zaangażowaną społeczność. Mam bloga, który jest kreatywny, estetyczny i wartościowy. Mam bloga, który stał się wizytówką mojej marki osobistej.
Mam bloga, którego dzięki swojemu doświadczeniu i wiedzy “podniosłam z popiołów” po urlopie macierzyńskim i którego rozwijam zajmując się nim 2 godziny dziennie, kilka dni w tygodniu. Mam bloga, który tak czy inaczej umożliwia mi zarabianie w internecie, pracę zdalną i zadbanie o utrzymanie mojej rodziny.
Zaczęłam więc myśleć dalej – w jakich aspektach blogowania jestem mocna. Wyszła z tego konkretna lista, która stała się… pierwszym spisem treści mojego produktu (wtedy jeszcze nie #Worqbooka).
Jak powstawał #Worqbook Bank Pomysłów?
Zrobiłam wielką burzę mózgów i masę notatek, które potem pocięłam i ułożyłam w całość – wyszły mi z tego pomysły na conajmniej 3 ebooki więc razem z moimi Czytelniczkami ustaliłyśmy O CZYM tak naprawdę ten produkt będzie. Dziewczyny na Instagramie wybrały, że na pierwszy ogień idzie Bank Pomysłów. Posłuchałam i dopięłam spis treści tego #Worqbooka.
Gdy tematyka była już dopięta jeszcze raz ułożyłam szkielet na którym budowałam e-booka– bardzo zależało mi na zaprojektowaniu ścieżki, procesu, który pozwoli osiągnąć prawdziwe efekty, a nie tylko zdobyć nową wiedzę,
A gdy ta ścieżka już powstała dotarło do mnie, że to nie jest kolejny e-book jakich wiele. To #Worqbook. I od tej pory już tak go komunikuję.
Potem przyszła faza pisania – pisałam codziennie przez conajmniej godzinę, pisałam i czułam wielką radochę i flow, a jednocześnie miałam wrażenie, że to pisanie nigdy się nie skończy (skończyło się- ostatnią kropkę w #Worqbooku postawiłam 22 października 2019 roku, długo po moim deadlinie, ale ją postawiłam!)
W międzyczasie znalazłam wspaniałą graficzkę, która składa #Worqbook w fantastyczną całość – umówiłyśmy się, że to ma być takie coś, że majtki spadną – ja zadbałam o merytorykę, Kasia o część wizualną, razem to jest bajka!
Tekst na bieżąco leciał do korekty, z Kasią ustalałyśmy kolejne zagadnienia natury estetyczno-funkcjonalnej i wprowadzałyśmy poprawki poprawek, z Asią (moją wirtualną asystentką) dogrywałyśmy całą logistyczno-technologiczną część przedsięwzięcia, a w tym czasie druga Kasia tworzyła stronę sprzedażową #Worqbooka.
Po 20 tygodniach, z tygodniową obsuwą i nadal w wersji beta (czyli bez drugiej korekty, która dzieje się gdy Ty czytasz ten tekst), we wtorek, 19 listopada o 10 rano otworzyłyśmy sprzedaż #Worqbooka Bank Pomysłów.
Nie było łatwo, momentami miałam ochotę schować się pod łóżkiem i stamtąd nie wyłazić, ale warto było jednak przepraszać się z komputerem żeby tego #Worqbooka wypuścić!
Wszystkie informacje o nim znajdziesz na , ja tylko powiem Ci, że pierwsze recenzje #Worqbooka nie pozostawiają wątpliwości, że jeśli marzysz do przejścia od chaosu w treściach do contentowego stanu zen to warto przyjrzeć mu się nieco bliżej!
“109 stron konkretów!”
“Przejrzałam szybko, bo czasu brak, ale już wiem, że to będzie narzędzie idealne”
“Od razu pochłonęłam pierwszych ok.30 stron z 3 miesięcznym bobasem śpiącym na mnie. Jednak zrobiłam stop bo chcę wydrukować i od razu zacząć działać”
Siedzę więc sobie w tej kawiarni pachnącej cynamonem (powiem Ci, że mają tutaj pyszne gofry i skoro dzisiaj łamiemy zasady to zaraz na któregoś się skuszę!), piję zieloną herbatę, kończę ten tekst i myślę jak wiele może zmienić się w rok. Mam ochotę wyśpiewać mam tę moc, mam tę moc bo wiem, że nauczyłam się działać tak, aby moje marzenia na kolejny rok nie wywoływały już strachu. Mam motylki w żołądku na myśl o planach, które na mnie czekają i ludziach, z którymi będę je realizować. Jak to mówi moja dobra znajoma – jaram się tym wszystkim jak fretka!
Tego samego życzę Tobie – nie odwali roboty za Ciebie, ALE jeśli działasz w świecie online, tworzysz treści, publikujesz content i czujesz, że utknęłaś w kołowrotku, że cały czas gonisz za własnym ogonem to pewne rzeczy poukładasz sobie z nim na bank! Promocyjna cena (79 zł za ponad 100 stron treści, wiedzy, ćwiczeń i tabelek) potrwa tylko kilka dni, ale na pewno nie pozwolę Ci o niej zapomnieć – najbliższy tydzień to tydzień dzielenia się okołoworqbookowymi bebechami!
Idę po gofra, a Tobie na koniec napiszę trzy rzeczy.
Małe kroki.
Decyzje.
Dziękuję – bo pewnie gdyby nie Ty, to #Worqbooka by w ogóle nie było!
Masz pytania? Pisz śmiało!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS