Włamywali się do mieszkań, byli poszukiwani przez sąd. Wpadli w ręce policji pod Warszawą

Policjanci wpadli na ich trop niedługo po zgłoszeniu przestępstwa. Ustalili, że podejrzani nie mają stałego miejsca pobytu i mogą zatrzymać się na terenie jednej z podwarszawskich wsi w gminie Długosiodło. Funkcjonariusze pojechali pod ten adres. Na widok policjantów wjeżdżających na podwórko nieoznakowanymi radiowozami para próbowała uciekać. Po chwili została zatrzymana. Mężczyzna i kobieta przyznali się do kradzieży w mieszkaniu na Mokotowie i do użycia zrabowanej tam karty. Oboje oświadczyli, że laptop sprzedali na jednym z warszawskich bazarów przypadkowo napotkanej osobie, zaś próba pobrania gotówki w bankomacie nie udała się mimo kilkukrotnych prób. Kobieta powiedziała, że jako PIN wpisywała datę urodzenia pokrzywdzonego z jego dowodu osobistego, ale to nie zadziałało. Wobec tego dokonała kilkudziesięciu transakcji bezdotykowych w różnych sklepach, w tym doładowań telefonów. Po dokonaniu płatności dowód osobisty pokrzywdzonego wrzuciła do pobliskiej skrzynki na listy. Stwierdziła, że nie pamięta, co zrobiła z kartą bankomatową.

Funkcjonariusze ustalili, że podejrzani dokonali też włamania do miejscowej plebanii.

Parę przewieziono do komendy policji na Mokotowie i osadzono w areszcie. Podczas sprawdzania personaliów zatrzymanych w resortowych bazach danych okazało się, że mężczyzna i kobieta byli wielokrotnie ścigani i zatrzymywani za kradzieże oraz kradzieże z włamaniem, a także za posiadanie narkotyków. Ostatnio oboje byli poszukiwani przez sąd w związku ze skazaniem ich na karę 12 miesięcy więzienia za wcześniejsze przestępstwa.

Usłyszeli zarzuty i przetransportowani zostali do zakładów karnych. Teraz grozi im nawet 10 lat więzienia.