W piątek poznańskie stowarzyszenie Otwarte Ramiona, które skupia miejskich aktywistów zaplanowało w tej sprawie konferencję przed urzędem wojewódzkim.
– Mieliśmy zacząć pracę w Wielkanoc. Ale od końca marca nikt się z nami nie kontaktuje. W czwartek w naszej sprawie interweniowali lekarze. Na kilkanaście godzin przed planowaną konferencją wojewoda najwyraźniej się jednak ugiął, bo zaczął wysyłać do nas pierwsze powołania – opowiada Malwina Malinowska, studentka Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, i aktywistka.
Trwa łapanka
Pod koniec marca Uniwersytet Medyczny zapytał studentów ostatniego – szóstego – roku kierunku lekarskiego czy w związku z falą pandemii są gotowi podjąć pracę na covidowych oddziałch w szpitalu tymczasowym? Uczelnia kieruje lecznicą na poznańskich targach i werbuje kadrę.
Studenci mieli zostać asystentami lekarzy. Nie mają prawa wykonywania zawodu, ale mogą wyręczać medyków w opiece nad pacjentami. Chodzi o np. kontrolowanie parametrów życiowych, czy uzupełnianie dokumentacji medycznej.
– Akces złożyło około 50 z 300 studentów. Lista trafiła do wojewody. Mieliśmy zacząć pracę przed Wielkanocą. Ale jak dotąd, mimo fali zakażeń, nikt z nas nie wszedł na czerwoną strefę – mówi Malwina Malinowska.
Protest pod gmachem
Zamiast studentów medycyny na początku kwietnia wojewoda wielkopolski Michał Zieliński zatrudnił w rządowym szpitalu 120 studentów ostatniego roku położnictwa i pielęgniarstwa. Mimo że nie wszyscy zgłosili akces pracy w lecznicy.
W ten piątek o godzinie 9 stowarzyszenie Otwarte Ramiona przekazało wojewodzie petycję.
– Wciąż nie wiemy dlaczego tak niewielu studentów medycyny otrzymało do tej pory powołanie. W szpitalach brakuje personelu, sytuacja w systemie ochrony zdrowia jest dramatyczna. Na co czeka wojewoda? Dlaczego nie wysyłał do nas informacji zwrotnej. Nie wiemy na czym stoimy – mówi Malwina Malinowska.
Łapanka trwa
Rafał Staszewski, dyrektor generalny Uniwersytet Medyczny, tłumaczy, że wynika to z nadzwyczajnej sytuacji: – Studenci pielęgniarstwa mają już prawo wykonywania zawodu. A ponieważ pielęgniarek brakuje dziś najbardziej, ich zatrudnienie było priorytetem. Pomoc studentów kierunków lekarskich jest olbrzymie ważna, ale nie mogliśmy jednocześnie ze względów bezpieczeństwa wprowadzić tak dużą grupę osób do szpitala. Ci ludzie muszą przejść szkolenia.
O łapance do pracy w rządowym ośrodku pisaliśmy w tym tygodniu. – Co z tego, że wojewoda wysyłał do pracy w szpitalu tymczasowym na Międzynarodowych Targach Poznańskich kolejnych lekarzy i pielęgniarki, skoro niemal wszyscy odwołują się lub wyrzucają nakaz do kosza – opowiadali nam lekarze z rządowego ośrodka.
Jak podaje biuro prasowe urzędu wojewódzkiego od 24 marca do 8 kwietnia wojewoda wydał ponad 400 decyzji o skierowaniu do pracy. Twierdzi, że odpowiedziała na nie ponad połowa osób. Skierowania miały dotyczyć lekarzy, pielęgniarek, ratowników, ale przede wszystkim studentów. Z danych szpitala tymczasowego wynika, że z nakazu pracują tu studenci i ratownicy ze straży pożarnej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS