A A+ A++

Temat tzw. drożyzny opisywaliśmy już kilkukrotnie na łamach naszego portalu. Wzrost cen dotyka przeciętnego Kowalskiego, właścicieli zakładów usługowych, ale też restauratorów. Coraz wyższe ceny żywności i opłat za energię czy ogrzewanie mogą spowodować, że za posiłek „na mieście” trzeba będzie zapłacić więcej.

Chleb, nabiał, mięso, paliwo i energia elektryczna m.in. za to trzeba zapłacić więcej. Jeszcze kilka lat temu bochenek kosztował ok. 3 zł, a obecnie najtańszy to wydatek rzędu 5 zł. Wzrosty cen można było dostrzec już kilka miesięcy temu. Tylko w listopadzie było drożej średnio o 11%. Zdaniem restauratorów kwota, jaką płacą za zaopatrzenie z miesiąca na miesiąc jest coraz wyższa. – Są to wydatki o 25% wyższe. Mowa o takich podstawowych produktach, jak mąka i masło, które w przypadku naszej restauracji są podstawą większości dań – tłumaczy Adam Pluta, właściciel restauracji w Krotoszynie.

Na coraz wyższe koszty prowadzenia lokali gastronomicznych wpływają także opłaty za gaz, prąd czy wodę. Restauracje z reguły mają więcej sprzętu w kuchniach, a co za tym idzie, ich eksploatacja też jest dużo bardziej kosztowna. – Gaz podrożał w naszym przypadku o 300%. Palniki w restauracji chodzą cały dzień, więc zużycie jest spore. Ma to ogromny udział w końcowym koszcie dania. Jednak nie możemy podnieść cen w karcie o 300%. Nikt by tego nie kupił wtedy – dodaje Adam Pluta.

Nie ma więc dobrego wyjścia z sytuacji. Gdyby restauratorzy podnieśli ceny w menu o tyle, o ile wzrosły koszty prowadzenia lokali gastronomicznych, świeciłyby one pustkami. – Przez wgląd na klientów nie podnosimy drastycznie cen.  Dostajemy „po kieszeni”, ale nie chcemy, by lokal świecił pustkami. Jak długo to będzie możliwe, tego chyba nie wie nikt – mówi Katarzyna Rebelka, pracownica restauracji.

Wyższe ceny w restauracjach bardzo szybko przekładają się na frekwencję w lokalach. O tym, że kolacja „na mieście” zaczyna stawać się luksusem, może świadczyć fakt, iż właściciele i pracownicy restauracji zauważają mniejszy ruch, niż było to jeszcze kilka miesięcy temu.

Warto zaznaczyć, że 1 lutego weszły w życie zmiany podatkowe, które – zdaniem rządzących – mają wpłynąć na obniżenie cen za produkty. Mowa o obniżeniu podatku VAT m.in. na paliwo, artykuły spożywcze, gaz, prąd i ciepło. Być może zatrzyma to szalejący wzrost cen właśnie chociażby we wspomnianych lokalach gastronomicznych. Czy rzeczywiście tak będzie? Trudno przewidzieć.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSłużby meteo ostrzegają. To może być ciężka noc.
Następny artykułPrognozy walutowe nieco przychylniejsze dla złotego