Produkująca torby i akcesoria ze skóry firma Jędrzeja Wittchena i jego żony Moniki po raz pierwszy wprowadziła niewielką część swojego asortymentu do Lidla w 2012 roku. W pierwszych latach akcja rzeczywiście wywoływała w klientach euforię. W ramach przedświątecznej sprzedaży produkty Wittchena można było tam kupić taniej niż w firmowym salonie, a polski klient nie od dzisiaj znany jest z miłości do niskich cen.
Torebki, paski i rozmaite akcesoria Wittchena można w Lidlu kupić przed świętami do dzisiaj, ale nietypowe wspólne akcje dużej sieci sprzedaży i marki z wyższej półki nie zniszczyły wizerunku tej drugiej.
– Choć za pierwszym razem wywołało to zdumienie w branży handlowej, jest to przykład bardzo udanej kooperacji – uważa Agnieszka Górnicka, prezes firmy analitycznej Inquiry.
W Lidlu sprzedają się co roku towary Wittchena o wartości liczonej w milionach złotych. W 2021 r. było to nawet blisko 22 mln zł, ale to niewielka część rocznych przychodów całej firmy. Te w 2023 roku sięgnęły 467,3 mln zł i były o 15,1 proc. wyższe niż rok wcześniej. Wyniku netto za 2023 rok firma na razie nie podała, ale w 2022 roku wynosił 62,9 mln złotych.
– Ta współpraca trwa już kilkanaście lat. Jesteśmy z niej zadowoleni i chcemy ją kontynuować – mówi Jędrzej Wittchen.
Jak jednak od razu dodaje, współpraca z sieciami handlowymi nie jest głównym elementem strategii jego firmy i odpowiada za niewielką część sprzedaży. Przyznaje, że początkowo wiele osób go przed takimi wiązanymi akcjami ostrzegało.
– Sami też obawialiśmy się ich wpływu na naszą markę. Przekonało mnie to, że za granicą w podobnych jednorazowych akcjach uczestniczą wielkie marki europejskie i światowe. Myślę, że klienci także nie oceniają tej współpracy negatywnie – mówi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS