Po czternastu latach hegemonii kieleckiej ekipy w Pucharze Polski po triumf w rozgrywkach sięgnęli szczypiorniści Orlenu Wisły Płock. Nafciarze rozbili Łomżę Vive 34:26.
Aneta Szypnicka
PAP
/ Łukasz Gągulski
/ Na zdjęciu: Igor Karacic (z prawej) oraz Przemysław Krajewski
Spotkanie decydujące o mistrzostwie Polski rozbudziło apetyty kibiców. Szczypiorniści Orlenu Wisły Płock byli niezwykle blisko przerwania dominacji kielczan, ostatecznie fantastycznym pościgu to żółto-biało-niebiescy cieszyli się z osiemnastego tytułu. Nafciarze byli jednak zdeterminowani, żeby sezon zakończyć pozytywnym akcentem – finał Pucharu Polski był do tego doskonałą okazją.
Zawodnicy Łomży Vive znów rozpoczęli systemem 7 na 6 w ataku. Tym razem Wiślacy byli do tego znacznie lepiej przygotowani. Chociaż to kielczanie rozpoczęli od prowadzenia 2:0, zawodnicy Orlenu Wisły bardzo szybko doprowadzili do wyrównania i po chwili to oni mieli przewagę dwóch trafień.
Wybrany przez mistrzów Polski styl gry przynosił im więcej szkód niż pożytku. Szczypiorniści z województwa świętokrzyskiego mieli problemy w ataku. Wiślacy z łatwością zabierali im piłkę, wyprowadzali szybkie kontrataki i dzięki rzutom na pustą bramkę błyskawicznie zdobywali kolejne gole. Nafciarze stosowali szybkie wznowienia i gdy poczuli, że rywale są w słabszej dyspozycji, robili wszystko, by zbudować wysoką przewagę.
ZOBACZ WIDEO: Legenda polskiego kolarstwa przestrzega przed Rosjanami! “Będzie wielka tragedia”
W Płocku wielkim atutem żółto-biało-niebieskich była fantastyczna postawa Andreasa Wolffa. W Tarnowie bramkarze Łomży Vive odbijali jednak zdecydowanie mniej piłek. Wiślacy szybko to wykorzystali i dzięki dobrej grze Siergieja Kosorotowa i Dmitrija Żytnikowa odskoczyli rywalom na pięć trafień.
Kielczanie męczyli się w ofensywie i mieli ogromne problemy z pokonaniem Krystiana Witkowskiego. Nafciarze tymczasem grali swoje i to przynosiło efekty. Na jedenaście minut przed końcem Wiślacy prowadzili siedmioma trafieniami (28:21), a mistrzowie Polski nie mieli żadnego pomysłu na przerwanie passy rywali.
Żółto-biało-niebiescy podejmowali złe decyzje, w kluczowych momentach za bardzo się spieszyli. Brakowało im tego, co było ich mocną stroną w poprzednich starciach z Orlenem Wisłą – zimnej krwi. Były momenty, gdy wydawało się, że będą jeszcze w stanie odwrócić losy pojedynku, ale w ich grze brakowało iskry.
Na nieco ponad dwie minuty przed końcem Orlen Wisła prowadziła już ośmioma trafieniami i na trybunach jej kibice mogli zaczynać fiestę.
Orlen Wisła Płock – Łomża Vive Kielce 34:26 (17:13)
Orlen Wisła: Witkowski, Morawski – Czapliński 2, Daszek 4, Fernandez, Jurecić 1, Kosorotov 5, Krajewski 1, Lucin 1, Mihić 5, Mitrović, Serdio 6, Susnja, Szita 4, Terzić, Żytnikow 3
Łomża Vive: Wolff, Kornecki – A. Dujshebaev 4, D. Dujshebaev, Gębala, Karacić 4, Karalek 2, Moryto 7, Nahi 1, Olejniczak, Paczkowski 1, Sanchez-Migallon, Sićko 4, Thrastarson, Tournat 4, Vujović
Czytaj też:
Mistrzostwo Węgier sprawą otwartą
Blisko dwie dekady posuchy. SC Magdeburg wraca do Ligi Mistrzów po 17 latach
Zgłoś błąd
WP SportoweFaktyPozostałe rozgrywki
PGNiG Puchar Polski
Piłka ręczna
Polska
Orlen Wisła Płock
Łomża Vive Kielce
Kielce
Płock
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS