A A+ A++

– Jeśli chodzi o piłkę, Jack to mój najlepszy kumpel. Tak się upił na moim ślubie, że szukaliśmy go dwie godziny, a on spał gdzieś w krzakach! Jedna kontuzja spowodowała lawinę kolejnych. Powinien grać w topowych klubach. To jeden z największych talentów, jakie widziałem – mówił o nim Wojciech Szczęsny na kanale “Foot Truck”.

Zobacz wideo

Wayne Rooney odmówił Manchesterowi United. Nie będzie asystentem ten Haga

Faktycznie: talent Jacka Wilshere’a nie podlegał żadnym wątpliwościom. Mając zaledwie 16 lat, zadebiutował w Premier League. W tym samym sezonie, w 2008 r., wychowanek Arsenalu wystąpił też w Lidze Mistrzów. Wszystko wskazywało na to, że Arsene Wenger – który kochał stawiać na młodzież – zyskał piłkarza na lata. Ale najpierw pozwolił mu się ograć z seniorami na wypożyczeniu w Boltonie.

Angielski Andrea Pirlo i jego zakręty

Pomocnik, któremu Wenger przyglądał się od dziewiątego roku życia, zaczął regularnie grać w Arsenalu dopiero w rozgrywkach 2010/11. W Premier League rozegrał 35 meczów, a w Lidze Mistrzów zrobił wrażenie nawet na gwiazdach Barcelony Pepa Guardioli.

– Nie chcę obrazić żadnego Anglika, ale Wilshere nie jest typowym angielskim piłkarzem. Potrafi zagrać piłkę z każdej szerokości boiska i imponuje celnością. W dodatku jest waleczny i świetny technicznie. Rozmawiałem o nim z Pepem. Tacy graczy mu bardzo imponują – chwalił Anglika Xavi, wtedy pomocnik Barcy, a dziś jej trener.

Ale tuż przed kolejnym sezonem Wilshere zerwał więzadło w stawie skokowym. I to dwa razy. Do gry wrócił dopiero rok później, w sezonie 2012/13. To był dopiero początek jego zdrowotnych kłopotów. Od września 2014 do października 2016 nie rozegrał ani jednego ligowego meczu w pełnym rozmiarze. 

Jego bilans w Arsenalu to 14 bramek i 30 asyst w 198 spotkaniach. Do tego dwa triumfy w FA Cup i jeden Superpuchar. Możemy tylko gdybać, ile osiągnąłby, gdyby nie kontuzje. Kontuzje przez które – jak wylicza “Transfermarkt” – stracił ponad 150 spotkań w barwach londyńskiego klubu.

W 2016 r. Arsenal wypożyczył Wilshere’a do Bournemouth, by się odbudował w mniejszym klubie. Pomysł okazał się słuszny, bo po roku wrócił do Wengera i stał się ważnym zawodnikiem francuskiego szkoleniowca. W ostatnim sezonie Wengera Arsenal dotarł do półfinału Ligi Europy.

Wszystko zmieniło się latem 2018 r., gdy Arsenal objął Unai Emery. I na dzień dobry zakomunikował pomocnikowi, że nie będzie graczem pierwszego składu. – Nasza rozmowa trwała kwadrans. Dosłownie. Jack chciał być pierwszoplanowym zawodnikiem, ale nie mogłem mu tego zagwarantować, więc odszedł – relacjonował spotkanie Emery.

Wilshere przeniósł się do West Ham United. W ciągu dwóch sezonów, stale targany kontuzjami, zaliczył tylko 16 spotkań ligowych. I w lipcu 2020 r. został na lodzie. 34-krotny reprezentant Anglii, o którym kilka lat wcześniej znany trener Jammie Redknapp mówił jako o angielskim Andrei Pirlo, znalazł się na zakręcie.

A może Wilshere był po prostu pechowcem? Choć to byłoby zbytnie uproszczenie. Liczba kontuzji, których się nabawił, sugeruje, że po prostu nie miał zdrowia do piłki. No i nie najlepiej się prowadził. Angielskie brukowce wszystko zwęszą. A że Wilshere, który ukończył tylko podstawówkę, palił i pił w miejscach publicznych, a także wdawał się w bójki w klubach nocnych, stał się łatwym celem mediów. Być może także dlatego po rozstaniu z West Hamem czekał na nowy klub pół roku.

Błąd Stevena GerrardaUpadek Gerrarda przeszedł do historii. Wciąż nie może się z tym pogodzić

“Mój syn pyta mnie: dlaczego nikt cię nie chce?”

Rękę podało Bournemouth, jednak w zeszłym sezonie Wilshere nie umiał się wyróżnić nawet w Championship, gdzie zakończył sezon z jedną asystą i jednym golem. Pomocnik zaczął więc myśleć o końcu kariery.

–  Mój syn pyta mnie: dlaczego żaden klub cię nie chce? Jak mu to wytłumaczyć? Nie potrafię odpowiedzieć na jego pytania. Pyta, czy nie mógłbym grać chociaż w MLS albo w La Liga. On kocha piłkę nożną, wie o niej wszystko. Ma kolegów w szkole, a wiecie, jakie potrafią być dzieci, często są brutalne. Dlaczego twój ojciec nie pracuje? Nie jest wystarczająco dobry? Może w ogóle jeszcze grać w piłkę? To naprawdę trudne – mówił w sierpniu 2021 r. Wilshere ma łamach “The Athletic”.

I dodawał: – Nigdy nie sądziłem, że będę w takiej sytuacji. Wszyscy mówili mi, że w tym wieku będę u szczytu kariery i będę grał w wielkim klubie. Sam tak myślałem. Ale tak nie jest. Budzę się rano i myślę, że muszę potrenować gdziekolwiek. Wszystko na własną rękę. Normalnie trenowałbym przed sezonem w grupie, teraz z tym jednak koniec. Muszę więc trenować sam i szukać motywacji. Ale wciąż zadaję sobie pytanie, po co właściwie to robię. Powiedziałem agentowi, że nie chcę czekać w nieskończoność. Ani się obejrzę, będzie styczeń, a ja będę mieć kolejny zmarnowany sezon za sobą.

Oferta z Polski

Minionego lata, gdy rozważał zakończenie kariery, udał się na testy do Como, ale nie umiał się nawet przebić w klubiku z Serie B. Jego agenci rozsyłali CV wszędzie. Nawet do Polski. Tyle że wychowanek Arsenalu chciał zarabiać około 350 tys. euro rocznie, co odstraszyło polskie kluby.

30-latek otrzymał szansę w lidze duńskiej, gdzie w lutym podpisał kontrakt z Aarhus GF. Jak trafił na północ Europy?

Dave Reddington, asystent głównego trenera Aarhus, z czasów pracy w Crystal Palace świetnie znał Roya Hodgsona, byłego trenera angielskiej drużyny. – Rozmawialiśmy przez telefon, aż nagle Roy wspomniał o Jacku i powiedział, że on wciąż ma wiele do zaoferowania. Chwilę później zadzwoniłem do znajomych z Arsenalu, gdzie Jack odbudowywał formę i poprosiłem o opinię. Usłyszałem, że Wilshere po prostu chce grać w piłkę. Uznałem, że Dania będzie świetnym miejscem – opowiada Reddington na łamach “The Athletic”.

Aarhus – drugie pod względem wielkości miasto Danii – położony jest na Półwyspie Jutlandzkim. Stadion znajduje się raptem 15 minut drogi od brzegu morza, gdzie można uprawiać jogging i jeździć na rowerze. Droga od morza do stadionu otoczona jest pięknym lasem. W sam raz, żeby odnaleźć spokój i skupić się na piłce.

Oczywiście, oczekiwania są wielkie. Klubowy sklep w ciągu kilku godzin po ogłoszeniu transferu wyprzedzał koszulki z jego nazwiskiem, a grupka 200 kibiców zebrała się, aby obejrzeć jego pierwszy trening.

– To dobry piłkarz, a przy tym cholernie miły i skromny facet. Przy każdym jego zagraniu widać wielki spokój i wizję, którą liga duńska nie błyszczy. W każdej chwili możesz mu podać piłkę, bo wiesz, że on jej nie straci. Fajnie mieć kogoś takiego w zespole. Jest bardzo pomocny, a młodzi chłopcy na pewno będą go słuchać – opowiada Sebastian Hausner, 21-letni środkowy obrońca.

Ostatnia szansa w Danii

“Trzy tygodnie po przyjeździe do Danii został okrzyknięty »mesjaszem«. Oczekiwania wobec niego są ogromne. A przecież znalazł się w nowym otoczeniu, gdzie nie ma wokół ciebie sztabu ludzi od każdej pierdoły. Każdy zajmuje się swoimi sprawami. Wilshere sam musi czyścić swoje buty. Nikt za niego tego tutaj nie zrobi” – pisze “The Athletic”.

Na razie Wilshere ma za sobą cztery mecze w nowym klubie. Spędził na murawie 177 minut, podczas których popisał się kilkoma efektownymi zagraniami i jedną asystą. Wszyscy liczą, że zostanie gwiazdą ligi.

Nikt tutaj nie chce powtórki z duńskiej przygody Rafaela van der Vaarta. Były piłkarz Realu i gwiazdor reprezentacji Holandii w latach 2016-18 występował w FC Midtjylland, ale kompletnie rozczarował. 

Aby się wykazać, Wilshere ma czas do końca czerwca. I wygląda na to, że to jedna z jego ostatnich szans, by nie kończył kariery jako piłkarz sfrustrowany i niespełniony.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł[FOTO/WIDEO] W Prudniku otworzyli sezon rowerowy
Następny artykułPojemne torby i plecaki na co dzień i majówkowy wyjazd