A A+ A++

Maj przypomniał inwestorom o starych przywarach indeksu WIG20, który po koronawirusowym rollercoasterze wpadł w charakterystyczny dla siebie marazm. Trwający tydzień przyniósł jednak istotne ożywienie.

Marzec stał na GPW pod znakiem gwałtownych spadków, kwiecień z kolei przyniósł mocne odbicie. I choć WIG20 nadal odrobił ledwie połowę koronawirusowych strat, z sesji na sesję obserwowaliśmy postęp, zaś kwietniowa stopa zwrotu (+10,5 proc.) była dla WIG20 największą od dekady. Giełda kipiała przez dwa miesiące od emocji – i tych negatywnych (koronawirus, krach, problemy spółek), i pozytywnych (mocne przeceny stały się okazją do tanich zakupów). Zwiększona zmienność przyniosła gwałtowny skok obrotów, które w marcu i kwietniu średnio przekraczały 1,2 mld zł na sesję. Wcześniej przekroczenie miliarda zł urastało do rangi problemu, skok więc był wyraźny i zarysował się nawet w wynikach finansowych samej GPW.

Maj nie przyniósł jednak ani kontynuacji odbicia, ani drugiej fali spadków. WIG20 zaczął robić to, do czego przyzwyczaił inwestorów przez ostatnie lata – mielił się przy niskich obrotach, wpadając w trend boczny. Indeks w okolicach 1600 pkt. zakotwiczył zresztą już w pierwszej połowie kwietnia, wówczas jednak były jeszcze obroty. W maju – licząc do przedwczorajszej sesji włącznie – tylko dwukrotnie udało się sforsować poziom 1 mld zł na sesji. I to też ledwo ledwo. Brakowało więc aktywności, zmienności, kierunku. Typowy giełdowy “boczniak”, który przed koronakrachem regularnie odstraszał inwestorów od indeksu polskich blue chipów. Dodając do tego fakt, że po koronakrachu WIG20 odbił słabiej niż inne indeksy GPW – np. sWIG80, mWIG40 czy NCIndex – można mówić o bardzo rozczarowującym miesiącu dla tego indeksu.

Nadzieje na polepszenie sytuacji

Wtorkowa sesja przyniosła jednak sporą zmianę. Po pierwsze 4-proc. wzrost sprawił, że WIG20 z przytupem pokonał poziom 1700 pkt. i wzbił się na poziomy najwyższe od 6 marca. Po drugie dokonał tego przy najwyższych w maju obrotach, które sięgnęły 1,4 mld zł. Ruchowi towarzyszyło gwałtowne umocnienie złotego, które sugerować może, iż to zagraniczny kapitał przypłynął do Polski i wywindował notowania. Wtorkowe przełamanie potwierdzone zostało i w środę, gdy WIG20 o 11:25 notował kolejne 2 proc. wzrostów, a obroty na szerokim rynku przekroczyły 600 mln zł, co zapewne na koniec dnia będzie skutkowało ponownym pokonaniem granicy 1 mld zł.

Oczywiście to tylko półtorej sesji i prorokowanie, że teraz WIG20 znów mocniej ruszy w górę, byłoby przesadą. Takie wyłamanie to jednak istotny sygnał, że nastawienie do polskiego indeksu blue chipów – przynajmniej na dzisiaj – wyraźnie się zmieniło.

Optymizm w obecnych realiach jest jednak bardzo kruchy. Zainteresowanie “zagranicy” rynkami takimi jak polski rośnie zazwyczaj wraz z uspokajaniem się globalnej sytuacji. Obecnie można je wiązać najprawdopodobniej z przygasaniem epidemii w Europie i wychodzeniem z gospodarczego lockdownu. – Narracja rynków nieco się zmienia, na pierwszy plan wychodzą nadzieje związane ze złagodzeniem restrykcji w wielu krajach i wciąż bardzo wyolbrzymione nadzieje na szybkie wynalezienie szczepionki – powiedział Marc Ostwald, główny ekonomista i globalny strateg w ADM Investor Services. Nastawienie może więc szybko ulec zmianie, wystarczy jeden negatywny impuls, który zmąci optymizm. Szczególnie że wciąż daleko nam od rozwiązania problemu koronawirusa i sytuacja jest bardzo dynamiczna.

Kluczowa rola banków

Patrząc bardziej lokalnie, dużą rolę odegrają banki. To właśnie ten sektor odpowiadał w dużej mierze za koronawirusową miałkość WIG20. W indeksie jest ich aż 5 (25 proc. składu WIG20), WIG-Banki to zaś w czasach koronawirusa najgorszy indeks sektorowy na GPW. Najpierw został bardzo mocno poturbowany w lutym i marcu, później, gdy wiele spółek odrabiało straty, WIG-Banki nadal szorował po dnie. Jest to związane m.in. z negatywnym wpływem na wyniki banków obniżek stóp procentowych oraz odpisów związanych z koronakryzysem. Inwestorom do gustu nie przypadło także sektorowe zawieszenie dywidend. Szerzej na temat sektorowych problemów pisaliśmy w artykule “Giełdowe banki szorują po dnie”.

Kliknij, by przejść do notowań

Na wtorkowej sesji wybicie WIG20 napędzały właśnie banki, ich indeks bowiem wzrósł aż o 5,7 proc. Także w środę banki notują 5,3-proc. wzrosty. Oznacza to przeszło 11-proc. wzrosty w półtorej sesji, dzięki którym na wykresie WIG-Banki zarysowało się w końcu nieco optymizmu. Jeżeli banki będą kontynuowały odbicie, WIG20 będzie miał ułatwione zadanie. Jeżeli jednak pojawi się kolejna informacja uderzająca w wyniki sektora – np. kolejna obniżka stóp procentowych – WIG-Banki szybko może wrócić do “poprawiania” lokalnych minimów, a nie maksimów i znów stanowić spory ciężar dla WIG20.

Adam Torchała

Źródło:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRewitalizacja Parku Dolinka coraz bliżej
Następny artykułBatalia o przyszłość Europy