A A+ A++

Komisja Europejska zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy – co jest pierwszym krokiem do odblokowania przysługujących Polsce 23,9 miliarda euro dotacji oraz 12,1 miliarda tanich pożyczek z Europejskiego Funduszu odbudowy. Decyzja zostanie ogłoszona w Warszawie w trakcie wizyty przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen.

Rząd przedstawi to zapewne jako swój wielki sukces, wszystkie jego propagandowe kanały – od TVP, przez Polskie Radio po media orlenowskie – będą prześcigać się w pochwałach obozu „dobrej zmiany”, który znów „wywalczyła pieniądze dla Polski” i w atakach na „totalną opozycję”, pragnącą „zagłodzić Polaków”.

Tak naprawdę zupełnie nie ma się jednak czym chwalić. Po pierwsze, pieniądze z KPO dawno mogłyby już do nas płynąć, gdyby nie bezsensowny opór rządu, gdyby nie spory i brak przywództwa w obozie Zjednoczonej Prawicy. Po drugie, akceptacja polskiego KPO przez Komisję to dopiero początek drogi. To, czy na jej końcu faktycznie zobaczymy pieniądze, będzie zależało od tego, czy Polska faktycznie będzie realizować kolejne zapisane w KPO „kamienie milowe”. W tym ten kluczowy, który tak długo blokujący akceptację polskiego KPO – praworządnościowy.

Czego oczekuje Unia?

Procedura wygląda teraz tak, że decyzję KE o akceptacji polskiego KPO musi zatwierdzić rada unijnych ministrów finansów i gospodarki, co najpewniej stanie się do końca czerwca. Następnie Polska będzie mogła się zwrócić do KE o wypłatę pierwszej transzy środków. Komisja na decyzję ma czas do dwóch miesięcy. Możemy być pewni, że nie wypłaci środków, dopóki rząd nie wykaże, że realnie wdrożył jej zalecenia dotyczące praworządności.

Można je sprowadzić do trzech punktów. Po pierwsze, Unia oczekuje likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego – co, przynajmniej nominalnie, robi procedowana ciągle przez parlament ustawa, która wyszła z kancelarii prezydenta. Po drugie, sędziom, którzy zostali odsunięci od orzekania przez ID, Polska ma umożliwić powrót do pracy lub odwołanie od decyzji ID przed sądem, który w przeciwieństwie do likwidowanej właśnie Izby spełnia wymogi niezawisłego i działającego w mocy i w granicach prawa sądu. Po trzecie, reformie ma ulec system dyscypliny sędziowskiej w Polsce. Komisja oczekuje wzmocnienia praw sędziów poddawanych procedurze dyscyplinarnej oraz takiej zmiany przepisów, by sędziom nie groziły kary dyscyplinarne za treści wydawanych przez nich wyroków albo zadawanie w trybie prejudycjalnym pytań do TSUE – co byłą praktyką w ostatnich latach.

Niezależnie od tego, co będzie mówiła propaganda PiS, porozumienie z Komisją nie oznacza wcale uznania, że procedowany w Sejmie projekt prezydenta zamyka spór o praworządność w kontekście KPO. Senat, także głosami senatorów z PiS, przyjął poprawki wychodzące naprzeciw oczekiwaniom Komisji, ale wszystko zależy teraz od tego, w jakiej wersji wyjdzie on z Sejmu. Decyzja o uruchomieniu środków zależeć też będzie od tego, jak władza zachowywać się będzie wobec sędziów: czy będą oni dalej represjonowani przez za treść swoich orzeczeń i pytania prejudycjalne do TSEU.

Na razie niewiele wskazuje, by w relacji obozu władzy ze środowiskiem sędziowskim miał nastąpić jakiś kompromis. Wybrana na kolejną kadencję nowa KRS została zdominowana przez sędziów kojarzonych jako bliskie ministerstwu sprawiedliwości „jastrzębie”. Rzecznicy dyscypliny z tego resortu niedawno publicznie zarzucili sędziemu Żurkowi – znanemu z oporu wobec reform Ziobry – fałszowanie wyroków.

Sędzia Juszczyszyn, zawieszony przez ID SN za to, że wykonał wyrok TSUE i odmówił uznania legalności nowej KRS, miał w środę wrócić do pracy w Sądzie Rejonowym w Olsztynie. Prezes sądu i członek nowej KRS, Maciej Nawacki, odesłał go jednak na zaległy urlop do połowy lipca – wbrew życzeniom samego Juszczyszyna. Sędzia ma też zostać przeniesiony z wydziału cywilnego, gdzie orzekał od lat, do wydziału rodzinnego, gdzie będzie rozpatrywał sprawy, w których nie ma doświadczenia. Łatwo zinterpretować to jako „karę” wobec niepokornego sędziego za jego linię orzeczniczą i poglądy. Zawieszonych przez likwidowaną właśnie SN zostało jeszcze pięciu sędziów, w tym otwarcie traktowany przez władzę jako polityczny wróg w wymiarze sprawiedliwości Igor Tuleya. Można spodziewać się, że Komisja Europejska będzie uważnie śledzić. co będzie działo się z tymi sędziami.

Podzielona Komisja

Jak donoszą media, Komisja jest przy tym mocno podzielona w kwestii akceptacji polskiego wniosku. Na tyle mocno, że musiało dojść w tej sprawie do głosowania. Przeciw miało zagłosować dwóch komisarzy: Frank Timmermans z Holandii i Margarethe Vestager z Danii. Zastrzeżenia zgłaszali też między innymi odpowiedzialni w Komisji za praworządność Didier Reynders z Belgii i Vera Jourova z Czech.

Największą orędowniczką porozumienia z rządem miała być niemiecka przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen. Co, biorąc pod uwagę, propagandę obozu władzy na temat „dyktatu Niemiec” w Unii, narzucających rzekomo mniejszym państwom swoją wolę, jest dość ironiczne. Polski rząd uratował się przed utratą dostępu do środków z KPO w tym roku tylko dlatego, że niemiecka szefowa KE była w stanie pokonać opór komisarzy wywodzących się mniejszych państw, znanych ze szczególnego przywiązania do wspólnotowego wymiaru Unii (Belgia, Holandia) albo z najwyższego poszanowania norm i standardów praworządności (Dania).

Jest jednak oczywiste, że jeśli Polska nie spełni wyznaczonych jej przez KE warunków albo jeśli wróci do dawnych pomysłów na reformę sądów, lub będzie próbowała szykanować sędziów, których obecna władza uznaje za swoich wrogów, to opór w KE będzie się umacniał. Przewodniczącej Von der Leyen będzie go coraz trudniej przełamać i komisarze mogą po prostu blokować kolejne transze środków dla Polski z KPO.

Spór w Komisji nie miał wyłącznie wymiaru prawnego, ale też polityczny. Można zgadywać, że sama von der Leyen i zwolennicy kompromisu z Polską uznali, że robiąc krok w stronę Warszawy, Unia będzie miała lepsze narzędzia do oddziaływania na polski rząd w spornych kwestiach związanych z praworządnością, niż przyjmując sztywne stanowisko, stawiające rządowi Morawieckiemu warunki, których ten dziś, ze względu na sytuację w swoim politycznym zapleczu, nie może spełnić. Znaczenie miała też z pewnością sytuacja międzynarodowa: wojna za wschodnią granicą Polski, rola Polski we wsparciu Ukrainy i ukraińskich uchodźców.

Problem z praworządnością zostaje

Nie znaczy to jednak, że Unia „odpuszcza” Polsce praworządność. Nawet jeśli Sejm przegłosuje ustawę prezydenta z poprawkami Senatu, problem pozostaje. U jego źródła leży bowiem istnienie w polskim systemie prawnym tzw. neo-KRS, wyłonionej w sposób, który pozwala wątpić o jej niezawisłości – a pośrednio także o tej wyłonionych przez nią sędziów.

Polska przegrywa procesy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który orzeka, iż obecność w składzie „neosędziów” może podważać prawo do bezstronnego procesu, jaki gwarantuje Europejska Konwencja Praw Człowieka. Sprawa KRS może stać się też przedmiotem postępowania przeciwnaruszeniowego Komisji Europejskiej przeciw Polsce. Takie postępowanie już się toczy w związku z podważeniem przez polski Trybunał Konstytucyjny pierwszeństwa unijnego prawa w orzeczeniach z zeszłego roku. Wyplątać się nam z tych wszystkich problemów będzie strasznie trudno.

PiS będzie teraz sprzedawał swojemu ludowi bajkę, jak to rządząca partia wywalczyła dla Polski środki, a bardziej wyrobionym odbiorcom, opowieść o genialnym negocjatorze Morawieckim, który najpierw zablokował kandydaturę Timmermansa na szefa KE, a następnie maksymalnie wykorzystując międzynarodową koniunkturę „ograł” Unię, kupując jej cichą akceptację dla reform PiS. Nie ma co w te bajki wierzyć – jedyne, co zrobił rząd to sprzątnął niewielką cząstkę potwornego bałaganu, jaki sam zrobił na praworządnościowym i europejskim podwórku. I z tego drobnego porządkowego gestu wcale nie musi przybyć nam euro.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZgłoś deklarację źródeł ogrzewania
Następny artykułUczniowie Budowlanki na praktykach w Hiszpanii