Stając przed ołtarzem u boku Jagiełły, Jadwiga nie znalazła się w całkowicie nowej sytuacji. Wszak 12-letnia panna młoda miała już jeden ślub na koncie. Koniec dziecięcego małżeństwa z Wilhelmem Habsburgiem podobno złamał jej serce. Czy jednak faktycznie austriacki książę był miłością jej życia?
W sierpniu 1385 roku, niedługo przed osiągnięciem przez młodziutką Jadwigę Andegaweńską – już wówczas króla Polski – tzw. „wieku sprawnego” (czyli… 12 lat, kiedy to średniowieczne prawo dopuszczało konsumpcję małżeństwa) do Krakowa niespodziewanie przybył piętnastoletni książę habsburski Wilhelm, wioząc wszystkie swe klejnoty, skarby i rzeczy. Jadwiga z radością wyszła mu naprzeciw. Wszak Habsburg na mocy aktu sponsalia de futuro od 7 lat był jej mężem! Jak zanotował Jan Długosz:
Raz po raz schodziła z zamku w orszaku rycerzy i swoich dziewcząt do klasztoru świętego Franciszka w Krakowie i w refektarzu tegoż klasztoru pocieszała się tańcami ze wspomnianym księciem austriackim, nader jednak skromnie i z największym umiarem.
Po dwóch tygodniach takich spotkań miłość, której zalążek narodził się już wcześniej, rozkwitła z całą mocą. Tym większy zawód spotkał władczynię, gdy – według kronikarza:
staraniem i na rozkaz panów polskich, bardzo niechętnych temu związkowi, usunięto go w haniebny i obraźliwy sposób i wypędzono zarówno z zamku, jak i z sypialni i nie dopuszczono w ogóle do spełnienia małżeństwa ze wspomnianą królową.
Samą Jadwigę, by uniemożliwić jej kontakty z ukochanym, możni zamknęli w zamku. Zrozpaczona dziewczynka chwyciła wówczas za topór, by zniszczyć bramę oddzielającą ją od wybranka. W końcu – za namową Dymitra z Goraja – odłożyła jednak broń i opłakując młodzieńczą miłość, wróciła do komnat. Pół roku później posłusznie wyszła za mąż za dwukrotnie od niej starszego, nieokrzesanego i nieszczególnie urodziwego Jagiełłę, lecz do końca swego (niezbyt długiego zresztą) życia nie przestała kochać Wilhelma… Tyle romantyczna legenda. Ale czy faktycznie zerwanie planów matrymonialnych z Habsburgiem złamało Andegawence serce?
Wzgardzony narzeczony
W drugiej połowie XIV wieku Habsburgowie nie byli jeszcze potężną dynastią, którą znamy z podręczników historii. Ich wsparcie było jednak potrzebne węgierskiemu władcy Ludwikowi Wielkiemu, by wygrać wojnę z Republiką Wenecką i odzyskać Neapol. A że najprostsza droga do sojuszu wiodła przez małżeństwo (przy czym akurat córek Ludwikowi nie brakowało), przyjął ofertę Leopolda III Habsburga, który zaproponował związek najmłodszej latorośli Andegawena – Jadwigi – ze swym czteroletnim wówczas synkiem Wilhelmem.
Kilka lat później rodziny postanowiły przypieczętować umowę. Do spotkania młodej (i to jeszcze jak!) pary doszło w pogranicznym Hainburgu. Jerzy Besala relacjonuje:
Tamże, w parafialnym kościele, 15 czerwca 1378 r., arcybiskup ostrzyhomski Dymitr udzielił dzieciom ślubu i pobłogosławił ich związek. Potem uroczystości przeniosły się na zamek, gdzie, jak wynika z dokumentu w Zwolinie z 12 lutego 1380 r., para dokonała rytualnych „pokładzin”.
O rzeczywistej konsumpcji cielesnej oczywiście nie mogło być mowy: Jadwiga miała cztery latka, jej mąż osiem, ale najprawdopodobniej dzieci spały razem i bawiły się na ucztach weselnych przez dwa tygodnie i to, jak się wydaje, bardzo ich zbliżyło.
Wkrótce jednak mali małżonkowie musieli się rozstać – Jadwiga miała na wiedeńskim dworze przyswajać tradycje domu habsburskiego, tymczasem jej mąż pojechał do Budy, zapoznać się ze zwyczajami Andegawenów. Na faktyczną konsumpcję związku trzeba było jeszcze poczekać – póki panna młoda nie ukończy przepisowych 12 lat. Nikt nie przypuszczał, jak wiele się w tym czasie zmieni…
Uczucie czysto polityczne
W miłości jak na wojnie – o ostatecznym wyniku rozgrywki, szczególnie w przypadku związków królewskich, decydowały sojusze polityczne. Nie wiadomo, kto wpadł na pomysł, żeby koronowaną w 1384 roku na króla Jadwigę wydać za Władysława Jagiełłę, lecz taki mariaż dwóch państw był zrozumiały – Polska tocząca boje z Zakonem Krzyżackim potrzebowała silnego sprzymierzeńca. Najlepiej takiego, który sam również ma na pieńku z Krzyżakami. Padło więc na Litwę.
Zgodnie z Kalendarzem katedry krakowskiej poselstwo Jagiełły przybyło do Krakowa w styczniu 1385 roku. Prof. Maria Koczerska referuje: „Posłowie poprosili o rękę Jadwigi i zapowiedzieli, że jeśli propozycja zostanie przyjęta, to wielki książę ochrzci się wraz z poddanymi”.
Rezultat rokowań doskonale znamy – 14 sierpnia 1385 roku Litwini i Polacy (oraz delegacja węgierska) stawili się w Krewie, by podpisać akt, który na kolejne 400 lat miał przesądzić o losach tej części Europy. Przy okazji Jagiełło – zgodnie z zapowiedzią – wydał dokument, w którym zobowiązał się do chrystianizacji swojego kraju w zamian za poślubienie Jadwigi. Habsburg miał zostać odprawiony z kwitkiem (choć może nie do końca, bo za zerwanie umowy małżeńskiej miał otrzymać zadośćuczynienie w wysokości 200 tysięcy florenów).
Co na to główna zainteresowana? Cóż, nie miała zbyt wiele do powiedzenia. Mimo że formalnie była koronowanym władcą Polski w akcie krewskim stanowiła jedynie przedmiot umowy…
Romantyczne kłamstwo
Współcześnie historycy są jednak zdania, że młoda Andegawenka raczej nie stawiała oporu – nawet jeśli nie do końca była przekonana do związku ze starszym „barbarzyńcą” z Litwy. Ostatecznie pierwsze doniesienia o histerycznej reakcji władczyni na odprawienie Wilhelma z Wawelu pochodzą od Długosza, który urodził się 16 lat po śmierci Jadwigi i całą sprawę znał co najwyżej z opowieści. Prof. Maria Koczerska komentuje:
Podczas ceremonii ich symbolicznych zaślubin w Hainburgu Jadwiga miała cztery lata, a Wilhelm – osiem. Widzieli się krótko jako małe dzieci. Co ośmiolatek mógł widzieć w czterolatce? Czy czterolatka mogła go w ogóle zapamiętać?
W sierpniu 1385 r. Jadwiga z pewnością niewiele z tej ceremonii pamiętała. Właściwie nie znała Wilhelma, nie sądzę więc, że walczyła o spełnienie dawnej miłości, bo jej po prostu nie było. (…) W literaturze historycznej pojawia się właściwie tylko jedno źródło, które może ukazywać Jadwigę w złym świetle.
Chodzi mianowicie o Księgę proskrypcji i skarg miasta Krakowa, zgodnie z którą po dopełnieniu małżeństwa przez królową wypuszczono z więzienia grupę więźniów. Problem w tym, że notatka jest datowana na 23 sierpnia 1385 roku – a więc zaledwie dziewięć dni po zawarciu unii w Krewie. O żadnym dopełnieniu z Jagiełłą nie mogło być mowy, zostawałby więc Wilhelm, który akurat plątał się w tym czasie po Wawelu. Czy to oznacza, że pierwszy związek Jadwigi jednak został skonsumowany?
Prof. Oskar Halecki był przekonany, że o niczym takim nie mogło być mowy, a amnestia dla więźniów została wstrzymana. Jak podkreśla prof. Koczerska: „Świadczy o tym zapis księgi proskrybowanych, z którego wynika, że uwolniono tylko jednego więźnia”. Na dodatek dzień przed ślubem z Jagiełłą Jadwiga „publicznie odwołała śluby, jeśli jakieś były”, co skrupulatnie odnotowano w Kalendarzu katedry krakowskiej. Opowieść o wielkiej miłości i złamanym sercu młodziutkiej królowej należy więc raczej włożyć między bajki…
Bibliografia:
- J. Besala, Najsłynniejsze miłości królów polskich, Bellona 2009.
- J. Długosz, Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, Wydawnictwo Naukowe PWN 2019.
- O. Halecki, Jadwiga Andegaweńska, Universitas 2000.
- M. Maciorowski, B. Maciejewska, Władcy Polski. Historia na nowo opowiedziana, Wydawnictwo Agora 2018.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS