24 godziny trwała zmiana narracji rządu PiS i koalicjantów w sprawie weta do unijnego budżetu. Jeszcze w zeszłym tygodniu wydawało się, że PiS z Solidarną Polską zamierzają zderzyć się z unijną machiną. Tylko Jarosław Gowin nieśmiało wspominał, że weto to raczej niedobry pomysł.
– Tylko Gowin w trakcie spotkania [koalicyjnych dyskusji o wecie w zeszły czwartek na Nowogrodzkiej] był przeciwko. Morawiecki i Ziobro parli na twarde weto – słyszymy na zapleczu rządu.
Czytaj też: „Andrzej się poddał. Latem skuter w Juracie, zimą narty w Wiśle”
Nagle wszystko się zmieniło. A posłowie PiS pouczają posłów Solidarnej Polski, żeby przestali upierać się przy politycznej śmierci, bo kompromis jest korzystniejszy dla Polski.
Pomoc z Budapesztu
Już widać, że „weto albo śmierć” to strategia nieaktualna. Od wczoraj. Wizyta Victora Orbána w Warszawie była jednym z elementów zmiany narracji. Przyjrzyjmy się, co się wydarzyło.
Premier Węgier wsiada do samolotu, przylatuje na pilne spotkanie do Warszawy z premierem Morawieckim i wicepremierem Kaczyńskim, wszystko odbywa się w atmosferze politycznej gorączki. Po spotkaniu to Orbán wychodzi i mówi, że jesteśmy centymetr od porozumienia. Nie wychodzą na wspólną konferencję do mediów. Komunikat przekazuje Orbán. Co to znaczy? Że to nie Morawiecki się ugiął i porozumiał w Unią, tylko Orbán. Ten sam, który w mniemaniu polskich wyborców jest politykiem wagi ciężkiej, nie można go nazwać ani liberalną lewicą, ani europejskim mainstreamem, jest sojusznikiem i na pewno broniłby interesów Polski. I chociaż te wszystkie twierdzenia są mocno dyskusyjne, to tak sądzi wyborca Prawa i Sprawiedliwości. Skoro zatem Orbán mówi, że będzie porozumienie, to być może należy to porozumienie zawrzeć. Do tego Orbán doskonale, po latach, wie jak rozgrywać nastroje w Polsce. O Jarosławie Kaczyńskim mówił „ekscelencja” i deklarował, że jak ten wzywa do Warszawy, to nie można odmówić. Wyborca PiS-u dostał też zatem sygnał, że Orbán właściwie kroku nie zrobi bez konsultacji z Jarosławem Kaczyńskim, a skoro tych dwóch strategów ustaliło, że trzeba zawrzeć porozumienie, to znaczy, że trzeba. Nikt już nie będzie miał do premiera Morawieckiego pretensji o ustępstwa.
Gowin chce ogłosić sukces
Także konferencja Jarosława Gowina w Sejmie oznacza, że właściwie można już mówić o zawartym porozumieniu.
– Jako Porozumienie udzielamy pełnego poparcia premierowi, by negocjował dobre porozumienie w sprawie unijnego budżetu. Wierzę w to, że jutro, najdalej pojutrze, zostanie osiągnięty kompromis. (…) Odrzucamy alternatywę „weto albo śmierć”; możliwe jest osiągnięcie rozwiązań, które zagwarantują suwerenność Polski i wspólną Europę – mówił na konferencji w Sejmie wicepremier Gowin.
Zobacz więcej: Nie ma szans, by Polska po wyjściu z UE pozostała państwem demokratycznym. Kaczyński, Ziobro, Duda czy Morawiecki o tym wiedzą
Skąd to zdecydowane stanowisko? Zaraz po ogłoszeniu wyników najbliższego szczytu wicepremier Gowin będzie mógł wyjść i powiedzieć „jam to, nie chwaląc się, sprawił”. To on odwiedzał Brukselę, to on przekonywał, że trzeba rozmawiać, to on mówił, że potrzebny jest dokument interpretacyjny do zawartego w lipcu porozumienia i do treści rozporządzenia. Gowin znowu zaistniał w polityce i znowu jawi się jako głos rozsądku w rządzącej koalicji. Tak samo było, kiedy przeciwstawił się organizacji korespondencyjnych wyborów w maju. To oczywiście także kwestia politycznego wyboru. Solidarna Polska postanowiła sięgnąć po elektorat na prawo od PiS. Jarosław Gowin, zapewne po analizie sondaży i preferencji wyborczych, chce się ustawić bardziej w centrum. Wydaje się, że to rozsądniejszy – politycznie – wybór. Na prawo od PiS jest tylko Konfederacja, która zawsze będzie bardziej od Solidarnej Polski wiarygodna dla wyborców uważających PiS za zbyt mało konserwatywny. W centrum jest ostatnio sporo wyborców, którzy jeszcze niedawno wybierali PiS, a teraz uważają, że zaostrzając prawo antyaborcyjne, partia poszła za daleko. Oni trafili do kategorii wyborców poszukujących. Na razie odnajdują się u Szymona Hołowni, ale Jarosław Gowin widzi dla swojej partii tutaj spore łowisko. Także z prawej strony centrum znaczenie łatwiej myśleć o przyszłych koalicjach, chociażby z PSL-em albo z nielicznymi niedobitkami prawego skrzydła Platformy.
Jeszcze kilka dni temu szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk bardzo zdecydowanie podkreślał, że Gowin mówi tylko we własnym imieniu i nie reprezentuje stanowiska rządu. Dzisiaj sprawa wygląda zupełnie inaczej.
– Weto ma sens wtedy, kiedy otwiera drogę do lepszego porozumienia. Naszym celem nie jest weto dla weta. (…) Porozumienie jest możliwe, porozumienie jest intencją polskiego rządu, ale tylko wtedy kiedy spełni nasze oczekiwania – mówi dziennikarzom w Sejmie minister ds. Unii Konrad Szymański.
Czytaj: Prof. Marek Migalski: Jarosława Kaczyńskiego coraz łatwiej odpalić
Wobec nagłej zmiany narracji w PiS Zbigniew Ziobro zostanie ze swoim „weto albo śmierć” sam i będzie miał bardzo trudny orzech do zgryzienia. To odpowiedź posła, wiceministra, Kowalskiego do europosłanki Mazurek.
Nie widać tutaj żadnego pola do negocjacji wewnątrz obozu rządzącego. Gdyby polska polityka była konsekwentna i logiczna, te deklaracje powinny skończyć się zerwaniem koalicji, jeśli nie będzie weta do unijnego budżetu. Nie jest i prawdopodobnie Solidarna Polska będzie musiała przełknąć porażkę. Będzie musiała z jednego powodu – pieniędzy. Ani Porozumienie Gowina, ani Solidarna Polska Ziobry nie mają z czego żyć. Jarosław Kaczyński od roku obiecuje im projekt ustawy, który pozwoliłby dzielenie subwencji z budżetu nie tylko na mocy umów koalicyjnych zawartych przed wyborami, co przewiduje obowiązujące prawo. Na razie projekt wciąż jest w sferze zapowiedzi. Zjednoczona Prawica nie szła do wyborów jako koalicja. To były listy Prawa i Sprawiedliwości, na które zostali zaproszeni politycy innych partii. PiS nie musi, a nawet nie może, bo zgodnie z przepisami partia nie może finansować działalności innej partii, dzielić się pieniędzmi z państwowej kasy. To miało się zmienić. Ale prezes już przynajmniej trzykrotnie obiecywał taki projekt koalicjantem. Doskonale wie, że działalności partyjnej nie da się prowadzić z samych partyjnych składek i wpłat na fundusze wyborcze. Póki nie da koalicjantom kieszonkowego, póty ma nad nimi władzę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS