A A+ A++

W mieście Tampa (Floryda) doszło do wstrząsającej zbrodni. Weteran amerykańskiego korpusu piechoty morskiej zamordował czterech członków jednej rodziny, w tym trzymiesięczne dziecko.

Zdarzenie miało miejsce w nocy z soboty na niedzielę ale dopiero teraz dowiedziały się o nim media. Według dokumentów sądowych 33-letni weteran USMC Bryan Riley walczył zarówno w Iraku jak i w Afganistanie jako strzelec wyborowy. W sobotę wieczorem zatrzymał swój samochód przed 40-letnim Justicem Gleasonem, który właśnie kosił trawnik. Powiedział mu, że Bóg wysłał go aby powstrzymał kobietę o imieniu Amber przed popełnieniem samobójstwa. Gleason powiedział mu, że nikt taki tutaj nie mieszka i kazał mu odejść. Kiedy Riley tego nie zrobił wezwał policję. Kiedy na miejsce dotarł zastępca szeryfa Rileya już nie było. Zrobił obchód okolicy i po upewnieniu się, że nie czai się w okolicy, odszedł.

Dziewięć godzin później, ok. 4:30 nad ranem, wrócił. Ułożył tzw. glowsticks czyli przenośne światła chemiczne w ścieżkę prowadzącą do domu Gleasona, po czym wtargnął do niego i zaczął strzelać. Kiedy na miejscu pojawili się policjanci zauważyli, że nieuzbrojony Riley czeka na nich na zewnątrz a jego samochód płonie. Kiedy ich zobaczył wbiegł jednak do środka. Po chwili policjanci usłyszeli krzyk kobiety, płacz dziecka i strzały. Próbowali wejść za nim, ale drzwi były zabarykadowane.

Policjanci pobiegli na tył domu. Riley już tam na nich czekał z bronią w ręku, ubrany w hełm i ciężką kamizelkę kuloodporną. Doszło do strzelaniny, w której obie strony miały oddać do siebie dziesiątki lub nawet setki strzałów. Riley ponownie uciekł do wnętrza domu. Wkrótce potem załoga śmigłowca zauważyła, że napastnik wyszedł z domu z rękami w górze. Był ranny i policjanci dali radę go aresztować bez dalszych incydentów. Usłyszeli też wołanie o pomoc dobiegające z wnętrza domu. Jeden z policjantów zignorował procedury i nie zważając na ewentualne pułapki lub potencjalną obecność innych zamachowców wszedł do środka i wyniósł z niego ranną dziewczynkę. W samochodzie zamachowca odnaleziono bandaże i inne przedmioty świadczące, że był gotowy na strzelaninę.

Ostatecznie Riley zastrzelił Gleansona i trzech członków jego rodziny, których tożsamość nie została ujawniona. Agencja AP powołując się na jego Facebooka ustaliła, że ofiarami były jego partnerka, 33-letnia Theresa Lanham, ich synek Jody – który urodził się w maju i którego policjanci znaleźli w ramionach matki – oraz jego matka, Catherine Delgado. Riley postrzelił również siedmiokrotnie jedenastoletnią córkę Gleasona z poprzedniego małżeństwa. Dziewczynka przeżyła ale znajduje się w stanie krytycznym w szpitalu. Według lekarzy najprawdopodobniej uda się jej przeżyć. Na razie nie wiadomo dlaczego ich zabił. Mieszkał w miasteczku Brandon, ok. 50 kilometrów dalej i nic nie wskazuje, żeby znał ich wcześniej. Po odejściu ze służby w wojsku pracował jako ochroniarz w jednym z kościołów, ani wcześniej ani później nie miał żadnych konfliktów z prawem.

Jego narzeczona zeznała, że po pierwszym spotkaniu z Gleasonem wrócił do domu i powiedział jej, że Bóg kazał mu porozmawiać z Amber. Zeznała, że nie był nigdy brutalny, ale od kilku tygodni zachowywał się dziwnie, miał również twierdzić, że rozmawia z Bogiem. Tamtej nocy doszło między nimi do kłótni, Riley zamknął się w pokoju a jego narzeczona poszła spać. Kiedy się obudziła już go nie było.
Mężczyźnie postawiono zarzuty czterech morderstw pierwszego stopnia, jeden zarzut próby morderstwa oraz siedem zarzutów próby morderstwa funkcjonariusza policji. Dodatkowo usłyszał zarzut okrucieństwa wobec zwierząt za zamordowanie należącego do tej rodziny psa, strzelania wewnątrz budynku, włamania i podpalenia. Liczba jego ofiar mogłaby być większa. Mieszkający w sąsiedztwie 50-letni Miguel Rivera powiedział mediom, że o 4 nad ranem ktoś, najprawdopodobniej Riley, dobijał się do drzwi jego domu. On jednak ich nie otworzył i czekał, czy znowu usłyszy pukanie. Zamiast tego dwadzieścia minut później usłyszał strzały u swoich sąsiadów, po czym natychmiast wezwał policję.

Mężczyzna przyznał się do winy. Aresztującym go policjantom miał powiedzieć, że wiedzą czego to zrobił. Prowadzący tę sprawę prokurator stanowy Brian Haas powiedział jednak na konferencji prasowej, że na razie tego nie wiedzą. Według dokumentów sądowych zapytany o to miał odpowiedzieć, że jest chory i chce iść do więzienia. Miał również chwalić się, że zabił ich chociaż błagali go o litość. „Ten koleś do dzisiaj rano był bohaterem wojennym. Walczył za swój kraj w Iraku i Afganistanie” – powiedział mediom lokalny szeryf Grady Judd – „Był udekorowanym medalami weteranem a dzisiaj rano jest zimnym, wyrachowanym mordercą”. Prokurator wyznał, że są sfrustrowani tym, że nie wiedzą co spowodowało tę przemianę.

Źródło: Stefczyk.info na podst. AP, USA Today Autor: WM

Fot.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDokument przed synodem biskupów. Piszą o przestępstwach w Kościele i klerykalizmie
Następny artykułCzęstochowskie24: Zapowiedź nowej płyty Marcina Szczurskiego