A A+ A++

Fot. Wojciech Gwizdal

Ogólnopolskie media informowały ostatnio o dwojgu ludzi, którzy chcieli zdobyć Babią Górę jedynie w spodenkach i butach. Niestety, skończyło się to bardzo źle, a kobieta trafiła do szpitala. Tzw. suche morsowanie różni się od tego, które wszyscy znamy. W ten sposób Śnieżkę zdobyło ostatnio trzech mężczyzn pochodzących z Ostrowa Wielkopolskiego.

Nie da się ukryć, że na sam widok wielu z nas przechodzą dreszcze. Wejście na Śnieżkę bez koszulek, mając na sobie jedynie spodenki i buty wydaje się być ekstremalnym pomysłem. Morsowanie na sucho jest jednak coraz popularniejszą formą wzmacniania odporności. Trzech mężczyzn z Ostrowa Wielkopolskiego postanowili w ten sposób zdobyć ten szczyt, a zdjęciami pochwalili się w sieci. Spokojnie, wszyscy bezpiecznie dotarli na dół i obyło się bez problemów.

Redakcja portalu wlkp24.info skontaktowała się z jednym ze śmiałków, który opowiedział nam o przebiegu tej wyprawy. Pierwsze podejście zakończyło się niepowodzeniem. – O takiej formie wejścia na Śnieżkę usłyszałem od kolegi z pracy podczas jednej z rozmów na temat morsowania. Wówczas wydawało mi się to wręcz nie tyle co niemożliwe, a nieracjonalne z punktu widzenia tego, co może czekać nas zimą na szlaku ubranym, a co dopiero w samych szortach. Pomyślałem, że to istne wariactwo, lecz po krótkiej analizie stwierdziłem, że jest to jak najbardziej wykonalne i można sprawdzić, jak organizm się zachowuje w tak ekstremalnych warunkach: -14 stopni Celsjusza, a odczuwalna według GOPR -26 stopni. Po około miesiącu natrafiliśmy z kolegą na facebookowe wydarzenie: “Wejście w szortach na Śnieżkę” i bez większego zastanawiania się stwierdziłem, że to jest to i na pewno wezmę w tym udział. W międzyczasie odezwał się następny kolega Bartosz, który również był bardzo zainteresowany owym eksperymentem – opowiada Wojciech Gwizdal, jeden z morsów. Wyprawa zakończyła się jednak fiaskiem ze względu na silny wiatr dochodzący do 140 km/h. Wracając do domu postanowili jednak, że jeszcze w tym sezonie zdobędą szczyt Śnieżki.

Jak zapowiedzieli, tak zrobili i w pierwszej połowie stycznia podjęli drugą próbę zdobycia szczytu. Prognozy zapowiadały duży mróz, ale słaby wiatr. Wojciech Gwizdal i Bartosz Pawlak na górę wchodzili w samych szortach oraz butach. Trzeci z uczestników – Szymon Szpajda zdobywał szczyt w pełnym ubiorze ze względu na przeziębienie. – Zaczęliśmy w samych szortach już od parkingu idąc w stronę szczytu czarnym szlakiem przez Kopę i Dom Śląski i później najtrudniejsze – na Szczyt, po drodze mijając zdziwionych „przechodniów” nierzadko chcących zrobić sobie z nami zdjęcie. Czasami czuliśmy się jak niedźwiedzie na Krupówkach, z którymi dzieci chcą sobie zrobić zdjęcie „za dwójkę”. W końcu po niecałych dwóch godzinach wędrówki zdobyliśmy Ją… Naszą Królewnę Śnieżkę! – mówi Wojciech.

Wiele osób zastanawia się, jak to możliwe wytrzymać tak długo na mrozie, bez pełnego ubioru. Nie tak dawno ogólnopolskie media informowały o parze, która w ten sam sposób chciała zdobyć Babią Górę. W ich przypadku konieczna była pomoc GOPR-u, a kobieta w stanie głębokiej hipotermii trafiła do szpitala. Jak ostrowianie radzili sobie z zimnem? – Jakbym miał ocenić zachowanie organizmu podczas tej wyprawy, to powiedziałbym, że organizm sam w sobie wytwarza jakąś tarczę, która nie przepuszcza zimna do środka. Oczywiście pod warunkiem spokojnego, kontrolowanego oddechu, na którym jest się w 100% skupionym. Moim zdaniem w tym tkwi cały sekret – odpowiada mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego.

Ich zdaniem “morsowanie na sucho” różni się od tego, które widzimy na co dzień. W górach oprócz niskiej temperatury towarzyszy także wiatr, który utrudnia poruszanie się. Zapewniają jednak, że dobre nastawienie, ale i zachowanie zdrowego rozsądku pozwoli osiągnąć szczyt. A jak należy się do takiego morsowania przygotować? – Ja przygotowywałem się morsując już wcześniej. Inną aktywnością moją i Bartosza jest regularne bieganie. Z perspektywy czasu gdybym miał to powtórzyć, to myślę, że zacząłbym od zimnych pryszniców w połączeniu z morsowaniem oraz ćwiczeniami oddechowymi według metod niekwestionowanego mistrza i mentora wielu osób związanych ze środowiskiem morsów – Wima Hofa – radzi Wojciech.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWyjątkowy Koncert Noworoczny transmitowany z Żagania
Następny artykułBiałystok. Szymon Hołownia wzmacnia polityczne struktury i zachęca samorządowców