A A+ A++

Didżej grający na weselach: Mimo tych wszystkich ograniczeń i zakazów takie wesela i tak były organizowane w zamkniętych lokalach. I szczerze mówiąc, nikt się niczym nie przejmuje, wyglądają one tak samo jak przed epidemią koronawirusa. Są oczepiny i zabawy, grupowe zdjęcia, na których ludzie stoją bardzo blisko siebie, życzenia. Nikt nie myśli o maseczkach czy dezynfekcji rąk.

Jak już poleje się odpowiednio dużo wódki, wszyscy zaczynają się ze sobą bratać, wybaczać sobie dawne winy, poklepywać po ramionach i przytulać. My to lubimy, nie da się oszukać naszej słowiańskiej natury. Tyle że już nie ma zwyczaju polewania sobie do jednego kieliszka. To się zmieniło dawno temu i nie ma nic wspólnego z koronawirusem

Nie boisz się, że możesz się zakazić?

– W mojej okolicy nie ma na szczęście zbyt wielu przypadków zakażeń koronawirusem. Czy się boję? Wesele to niejedyne miejsce, gdzie ma się kontakt z wieloma ludźmi, przedstawiciele innych zawodów są znacznie bardziej narażeni. Gdy idę grać, to po prostu mam nadzieję, że na sali nie ma ani jednej zakażonej osoby.

Może warto byłyby wprowadzić jakieś dodatkowe środki ostrożności, na przykład mierzyć uczestnikom wesela temperaturę?

– Nawet nie zdziwiłoby mnie to, gdyby ktoś wpadł na taki pomysł, tylko jak go w praktyce realizować? Przecież na wesele zaprasza się rodzinę i znajomych. I co? Jeśli ktoś ma 37 st. C, to trzeba go wyprosić? Co z nim zrobić? Ma czekać do końca imprezy w samochodzie? Nie wyobrażam sobie, żeby w sensowny sposób można było to rozwiązać.

Wesele naprawdę rządzi się swoimi prawami. Co ma np. zrobić kelner z zasłoniętymi ustami i nosem, jeśli w trakcie wesela goście zaczynają się od niego domagać, by przestał się wygłupiać i zdjął maseczkę?

Jak wygląda teraz sytuacja w branży? Poodpadało wam dużo zleceń?

– Bardzo dużo, wiele osób zdecydowało się, by przełożyć wesela. Mam kolegów, którzy w tych najpopularniejszych miesiącach, jak lipiec, sierpień czy wrzesień, mieli zarezerwowane wszystkie piątki i soboty, teraz ludzie dzwonią i odwołują, dobrze, jeśli choć nie wycofują zaliczek.

Część wesel została przełożona, ja mam grać np. na weselu przełożonym na listopad.  Aż boję się myśleć, co będzie, jeśli faktycznie jesienią przyjdzie druga fala epidemii. Jest też inna sprawa. Gdy wprowadzono ograniczenia, część osób decydujących się, by jednak nie przekładać wesel, brała didżeja zamiast orkiestry, wychodząc z założenia, że nie opłaca się zatrudniać zespołu, jak bawić się będzie garstka osób. Teraz, jak okazało się, że wolno robić wesela huczniejsze, zmieniają plany i biorą jednak orkiestrę.

Dużo osób w Polsce związanych jest z branżą didżejską?

– Bardzo dużo. Ludzie nie mają świadomości, że w naszym zawodzie pracuje tak wiele osób. Jesteśmy jedną z nielicznych branż, dla których np. Allegro stworzyło specjalny dział. Tymczasem odwoływane są nie tylko wesela, ale też inne imprezy, na których byliśmy zatrudniani. Wielu moich kolegów utrzymują teraz żony albo dziewczyny. Ja sam zdecydowałem się trochę przebranżowić, podejmuję pracę jako kierowca.

Inni są jeszcze w gorszej sytuacji on nas, np. firmy nagłośnieniowe, który mają często sprzęt wzięty w leasing. Zleceń nie ma, a raty i tak trzeba płacić.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPowołania do kadry dla szczypiornistów Azotów
Następny artykułUSA stworzą „najlepszą broń” w historii?