– Zainteresowanie turystyką zagraniczną, owszem, jest, ale trudno mówić o jakimś boomie. W okresie przed pandemią już w czerwcu była spora liczba rezerwacji. W tym roku jednak nie mamy takiej sytuacji. Branża turystyczna nadal odczuwa jej negatywne skutki. Tym bardziej, że wiele restrykcji wprowadzanych jest praktycznie z dnia na dzień, co wprowadza ogromny chaos w branży i niepokój wśród turystów – mówi Jerzy Dudziak, właściciel przemyskiego biura podróży „Samaj”.
Czy klienci tłumnie wrócili do biur podróży? Zainteresowanie wyjazdami zagranicznymi jest duże, czy może – z racji pojawiających się informacji o nowych mutacjach wirusa oraz zmieniających jak w kalejdoskopie obostrzeniach – podchodzimy z rezerwą do pomysłu wypoczynku poza krajem?
– Generalnie wygląda to podobnie, jak kiedyś: klient szuka okazji, czyli atrakcyjnej oferty stwarzającej możliwość wypoczynku za niską cenę, w hotelu o wysokim standardzie. Zainteresowanie, owszem, jest, ale trudno mówić o jakimś boomie. W okresie przed pandemią już w czerwcu była spora liczba rezerwacji. W tym roku jednak nie mamy takiej sytuacji. Branża turystyczna nadal odczuwa jej negatywne skutki. Tym bardziej, że wiele restrykcji wprowadzanych jest praktycznie z dnia na dzień, co wprowadza ogromny chaos w branży wycieczkowej i niepokój wśród turystów. Tak było w przypadku wprowadzenia 10-dniowej kwarantanny wjazdowej dla przyjeżdżających spoza Unii Europejskiej lub spoza Schengen. A pamiętajmy, że zmiana kierunku wyjazdu w ostatniej chwili generuje koszty. Nie jest to takie proste. Przez ostatni rok organizatorzy wyjazdów pozwalniali gros ludzi obeznanych w branży, przyszli nowi, którzy nie mają takiego doświadczenia. Pracuje się dużo trudniej.
W tym roku nadal nie ma więc mowy o beztroskich wyjazdach. Musimy pamiętać o szczepieniach, testach, obostrzeniach… (…)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS