A A+ A++

Sir Richard Attenborough nakręcił „Chaplina” w roku 1992, a więc w momencie, gdy cały filmowy świat zaczynał już powoli przygotowywać się do świętowania 100-lcia powstania kinematografii. Kinematografii, która nie wzięła się przecież z niczego. Wcześniej były np. wodewilowo-burleskowe sceny teatralne, na których Charlie Chaplin zaczynał swoją aktorską przygodę. I właśnie od nich Attenborough zaczyna swoją biograficzną opowieść o twórcy m.in. „Świateł wielkiego miasta”, „Dzisiejszych czasów”, czy „Dyktatora”.

Już te trzy tytułu uświadamiają nam z jakim geniuszem kina mamy do czynienia, a przecież Chaplin wielkich filmów nakręcił dużo, dużo więcej. Były też, chociażby, „Brzdąc”, „Gorączka złota”, „Król w Nowym Jorku”… – wymieniać można by jeszcze długo.

Część powstała w erze kina niemego, część po przełomie dźwiękowym. „Hrabina z Hongkongu” z 1967 roku – z Sophią Loren, Marlonem Brando i samym Chaplinem – była już nawet kolorowa. A więc biografia Chaplina, to w gruncie rzeczy historia kina. I tak też postanowił ukazać ją widzom Richard Attenborough. Sięgając w poszczególnych scenach po konwencje popularnych akurat gatunków.

Kapitalna jest np. „sekwencja rozwodowa”. Prawnicy żony Chaplina chcą skonfiskować taśmy z jednym z nakręconych filmów, więc Chaplin, wraz z montażystą i producentem, postanawiają im w tym przeszkodzić. Uciekają z puszkami, ukrywają się w hotelu, a wszystko to w szalonym, przyśpieszonym, burleskowym tempie.

Wcielający się w tytułową postać Robert Downey Jr. wyczynia tu rzeczy nieprawdopodobne i aż dziw bierze, że oscarowej nominacji nie zamienił w 1993 roku na statuetkę (przegrał wtedy z Alem Pacino, grającym niewidomego podpułkownika Franka Slade’a w dość przeciętnym „Zapachu kobiety”).

Wróćmy jednak do „Chaplina”, gdzie przecież i inni aktorzy dotrzymują kroku Downey’owi. Świetny jest zwłaszcza Kevin Kline, szarżujący jako król kina przygodowego, Douglas Fairbanks. Znakomite kreacje stworzyli tutaj także Marisa Tomei i Dan Aykroyd (któż jak nie on mógł się wcielić w Macka Senetha – geniusza pierwszych, slapstickowych komedii). I jest oczywiście Geraldine Chaplin – biologiczna córka Charliego – wcielająca się tu we własną babką, a więc matkę tytułowego bohatera…

Takich filmowych smaczków jest w tym filmie co niemiara i chociażby z tego powodu warto ten film obejrzeć. A już niebawem będzie ku temu okazja, bo „Chaplin” pojawi się na antenie TVP Kultura w sobotę 28 maja o godz. 20:00. W streamingu film jest dostępny na Amazon Prime Video.

*

Tekst z cyklu Filmy wszech czasów

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDziwny zbieg okoliczności? Liczne przypadki śmierci menedżerów Gazpromu
Następny artykułZmarł Grzegorz Mrozowski – działacz samorządowy i społeczny