Do wybuchu w budce z kurczakami doszło w sobotę 7 czerwca. Ciężko ranny został Piotr, który wymieniał butlę z gazem i uległ ciężkim poparzeniom. Przez lekarzy został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną.
Wybuch butli z gazem w lokalu w Pruszkowie
— To się stało chwilę po godzinie 17. Koleżanka mówiła, że zdążyli jeszcze odebrać zamówienie. Niedługo potem doszło do wybuchu. On zmieniał te butle i ten cały zawór został mu w ręku. Tak powiedzieli technicy z policji. To była wadliwa butla. To nie nasza wina — opowiadała ze łzami w oczach pani Katarzyna, właścicielka biznesu.
Tuż po wybuchu na miejscu zdarzenia pojawili się pracownicy sąsiedniego kebaba, z gaśnicami w ręku ratujący poparzonego Piotra. Zaraz po nich interweniowali strażacy w sile pięciu jednostek. Asp. Michał Składanowski z PSP w Pruszkowie zapewniał, że pożar szybko ugaszono, a rannego przetransportowano do szpitala. Niestety, mężczyzna doznał oparzeń I i II stopnia na około 60 proc. ciała.
— Cały czas mam ten widok przed oczami, jak on tam siedział na tej ławce na przystanku. Był cały owinięty w bandaże i mówił do mnie: „Kasiu, nie martw się, wszystko w porządku”. Potem pogotowie zabrało go do szpitala – opowiadała „Faktowi” właścicielka. Jej pracownik to ojciec trójki dzieci, samotnie utrzymujący rodzinę.
Po wybuchu w Pruszkowie. Trwa zbiórka pieniędzy
Właściciele punktu gastronomicznego nie wiedzą co zrobić. — Nie możemy ich tak zostawić. Musimy im pomóc, bo w tej chwili zostali bez środków do życia i nie wiadomo, kiedy Piotrka wybudzą. Na razie jest zaintubowany – mówiła pani Katarzyna.
— Zawalił mi się świat. Mój mąż wkładał w to miejsce całe serce. Przyjeżdżał tu o 6 rano, żeby wszystko przygotować, żeby jedzenie było świeże. Kochaliśmy to, co robiliśmy. Zaczynaliśmy od zwykłego food trucka i powoli rozwijaliśmy nasz interes. Działaliśmy tu kilka lat. Znają nas tu ludzie i chętnie do nas wracali. A teraz? W jednej chwili straciliśmy wszystko – podsumowała.
W internecie trwa zbiórka pieniędzy. W jej opisie nie zaznaczono jednak, na kogo przeznaczona ma zostać gromadzona suma 50 tys. zł. „Witajcie Kochani, stała się tragedia. Nasi sąsiedzi stracili dorobek życia. Spalił się doszczętnie ich lokal gastronomiczny »o Kurczaki«. Jeden pracownik jest w ciężkim stanie, poparzone ma 60 procent ciała po wybuchu butli z gazem” – czytamy.
„Jest to wielka tragedia zarówno dla całej rodziny Właściciela lokalu – jak i dla jego pracownika, młodego chłopaka, ojca 3 małych dzieci. Zarówno Właściciel jak i pracownik lokalu byli jedynymi żywicielami rodziny. Spaliło się wszystko, nic nie dało się uratować. Proszę pomóżmy im przetrwać dla nich czas” – apelowali organizatorzy zbiórki (pisownia oryginalna).
— Cieszymy się, że są jeszcze ludzie na tym świecie, którzy potrafią pomagać. My też zawsze pomagaliśmy. Wspieramy zbiórki, jak tylko możemy. Nawet, jak zaczynaliśmy od food trucka, to cały dochód z jednego dnia przekazaliśmy na pomoc naszej sąsiadce, której córka jest niepełnosprawna. Trzeba pomagać, bo dobro wraca – stwierdzała w rozmowie z „Faktem” właścicielka.
Czytaj też:
Bus przewożący pielgrzymów przewrócił się do rowu. Są ranniCzytaj też:
Umierały wciągnięte przez maszyny albo traciły ręce, nogi, wzrok. „Bieda nie zostawiała wyboru”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS