A A+ A++

W ciągu ostatnich tygodni zza Atlantyku napłynęło sporo informacji na temat przyszłości rozwoju systemów bezzałogowych w siłach zbrojnych Stanów Zjednoczonych. USAF wystosował oficjalne zapytanie ofertowe w sprawie następcy drona MQ-9 Reaper, nazywanego roboczy MQ-Next. Co znamienne, wśród stawianych wymogów znalazła się zdolność do prowadzenia walki powietrznej. Zapytanie ofertowe wystosowała również US Navy – dotyczy ono pozyskanie nawet 120 dronów dla okrętów podwodnych.

MQ-9 to już dość leciwa jak na bezzałogowiec konstrukcja – w ubiegłym miesiącu minęło dwudziestolecie pierwszego lotu. W ostatnich latach zaczęły mnożyć się wątpliwości, czy Reapery wykażą się dużą przeżywalnością w przypadku konfliktu z zaawansowanym technicznie przeciwnikiem, takim jak Chiny lub Rosja. Z tego powodu amerykańskie lotnictwo zaczęło nawet rozważać wstrzymanie ich zakupów. To z kolei zdopingowało producenta MQ-9, koncern General Atomics, do dalszego rozwoju bezzałogowca.

Poczesne miejsce zajmuje tutaj rozwijany nieduży dron SparrowHawk (krogulec) przenoszony przez Predatory i Reapery. Główne zadania działającego w roju SparrowHawka mają obejmować misje obserwacyjne i rozpoznawcze. David Alexander, szef General Atomics Aeronautical Systems, wskazuje też na możliwość wykorzystania SparrowHawków do walki radioelektronicznej, a także w roli wabików ułatwiających przełamanie wrogiej obrony powietrznej. W grę wchodzi również wykorzystanie SparrowHawka jako amunicji krążącej.

Kolejny projekt to rozwój morskiej wersji Reapera, oznaczonej MQ-9B SeaGuardian, którą z powodzeniem przetestowano w roli maszyny ZOP. Inne rozwiązania testowane w ubiegłym roku obejmują nowe systemy łączności niezależne od systemów satelitarnych, zasobnik samoobrony Self‑Protection Pod czy uzbrojenie MQ-9 w pociski AIM-9X Block 2 i tym samym przystosowanie go do zadań myśliwskich. Udział wojska w tych projektach świadczy, że na Reaperze nie postawiono jeszcze kreski, jednak siły powietrzne wyraźnie pokazują, że chcą bardziej perspektywicznej konstrukcji.

MQ-Next

Pierwsze podejście do znalezienia następcy MQ-9 zaczęło się w czerwcu ubiegłego roku. Ośrodek Zarządzania Cyklem Eksploatacji (Air Force Life Cycle Management Center), podlegający Dowództwu do spraw Wyposażenia (Materiel Command), opublikował wówczas zapytanie ofertowe, które koncentrowało się na zagadnieniach zwiększenia możliwości rozpoznawczych i obserwacyjnych (ISR) oraz zwalczania celów naziemnych. Do tego USAF domagał się dłuższego czasu przebywania w powietrzu, zwiększonych zasięgu i przeżywalności na polu walki oraz obniżenia kosztów zakupu i eksploatacji.

MQ-9 uzbrojony w pocisk AIM-9X Block 2.
(US Air Force / SrA Haley Stevens

Nowe zapytanie ofertowe z marca tego roku podtrzymuje te założenia, a jednocześnie stawia nowe wymaganie wobec programu nazwanego Wielozadaniowy Rodzina Systemów Bezzałogowego Systemu Powietrznego Następnej Generacji (Next-Generation Multi-Role Unmanned Aerial System Family of Systems).

Przede wszystkim podkreślono, że projekt będzie realizowany z myślą o rywalizacji wielkich mocarstw. Jasno sugeruje to wymóg zdolności do działania jeżeli nie w kontekście wrogich stref antydostępowych, to przynajmniej w warunkach silnego przeciwdziałania ze strony przeciwnika. Dodatkowe zadania mogą objąć walkę powietrzną, obronę własnych baz i walkę radioelektroniczną. Pojawiły się nawet odniesienia do Century Series, podobnie jak w przypadku myśliwca następnej generacji Next Generation Air Dominance (NGAD). Oznacza to branie pod uwagę rozwoju i produkcju krótkich serii w celu jak najszybszego sprostania nowym wymogom.

Prócz tego nowy bezzałogowiec, lub ich rodzina, ma od samego początku być zintegrowany z przyszłą siecią dowodzenia Joint All Domain Command and Control (JADC2). Elementem tego ogólnowojskowego systemu dowodzenia jest między innymi rozwijany przez siły powietrzne zaawansowany system zarządzania walką (ABMS). Kolejny program, który należy brać pod uwagę w kontekście MQ-Next, to sztuczna inteligencja dla bezzałogowców Skyborg. Stawiane wymagania jasno precyzują jak najdalej posuniętą autonomię, ograniczającą zależność od komend operatora.

Niemniej AFLCMC koncentruje się na trzech zagadnieniach. Pierwszym jest wzrost świadomości sytuacyjnej. Bezzałogowiec ma przenosić zestaw czujników lub współtworzyć sieć umożliwiającą wczesne wykrywanie, śledzenie i identyfikację operacji prowadzonych w powietrzu przez nieprzyjaciela. Drugie istotne zagadnienie to Ochrona Zasobów Powietrznych o Wysokiej Wartości (High-Value Airborne Asset Protection). MQ-Next ma zapewnić ochronę cennym maszynom takim jak latające cysterny, samoloty wczesnego ostrzegania i kontroli oraz samoloty rozpoznawcze.

Wykaz zagrożeń obejmuje nie tylko wrogie myśliwce czy systemy przeciwlotnicze dalekiego zasięgu, ale także środki walki radioelektronicznej. Co ciekawe, nieco ponad tydzień przed publikacją zapytania ofertowego General Atomics ujawnił koncepcję Defendera (na zdjęciu tytułowym) – zdolnego do tankowania w locie i walki powietrznej lojalnego skrzydłowego dla Zasobów Powietrznych o Wysokiej Wartości.

Ostatnie kluczowe zagadnienie to możliwości określane jako attritable, expendable, survivable, and/or reusable – czyli takie, które są zdolne do przetrwania i ponownego wykorzystania albo też można je spisać na straty bez zmartwień o życie własnego personelu czy o koszty. To kolejny przykład trendu redukcji ogólnych kosztów systemów, a tym samym zmniejszenia odczuwalności ewentualnych strat. Jak sugeruje Thomas Newdick, trend ten może wykroczyć poza strefę eksploatacji codziennej i bojowej. MQ-Next może trafić na wyposażenie eskadr agresorów. Nie chodzi jednak tylko o obniżenie kosztów szkolenia. Bezzałogowi agresorzy mogą imitować nowe czynniki, które już w niedalekiej przyszłości mogą pojawić się na polu walki, takie jak lojalni skrzydłowi nieprzyjaciela czy roje dronów.

US Navy

Tymczasem marynarka wojenna szykuje się do kupienia dużej partii dronów AeroVironment Blackwing 10C dla okrętów podwodnych. Sprawa nie jest zupełnie nowa. Program zainicjowano w roku 2013, a już trzy lata później US Navy chciała zamówić 150 tych niedużych bezzałogowców o rozpiętość skrzydeł 68,5 centymetra i masie 2 kilogramów. Wystrzeliwany z wyrzutni torped Blackwing ma prowadzić zadania rozpoznawcze na rzecz okrętu matki lub wskazywać cele dla lotnictwa pokładowego.

W grudniu ubiegłego roku admirał Dave Goggins, oficer wykonawczy programu okrętów podwodnych, powiedział, że marynarka wojenna USA już dysponuje nowymi dronami wystrzeliwanymi z okrętów podwodnych. Najwyraźniej jednak chodziło nie o wdrożenie systemu, ale o pomyślne zakończenie testów. Podpisanie kontraktu na nawet 120 Blackwingów 10C planowane jest na maj tego roku, co pozwoli na rozpoczęcie dostaw w sierpniu. Zakończenie dostaw planowane jest na maj 2023 roku.

Potwierdziły się natomiast wcześniejsze spekulacje o opracowaniu wersji Blackwinga dla bezzałogowych pojazdów podwodnych. Wersja ta mogłaby odgrywać także rolę amunicji krążącej, co wpisuje się w szersze koncepcje UN Navy i US Marine Corps w sprawie pozyskania uzbrojenia tego typu. W budżecie marynarki na ten rok zapisano program zmierzający do opracowania autonomicznych systemów nawodnych i podwodnych zdolnych do prowadzenia działań ofensywnych wewnątrz pierwszego łańcucha wysp, czyli de facto operujących u wybrzeży Chin.

Zobacz też: Norweski okręt podwodny uderzył w farmę łososia

(flightglobal.com, sam.gov, thedrive.com)

General Atomics

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRuszył Kiermasz Wielkanocny w Warsztatach Terapii Zajęciowych (zdjęcia prac)
Następny artykułNaruszenie bezpieczeństwa w pacjent.gov.pl i brak konsekwencji – sprawa nie trafiła do UODO