A A+ A++

Sytuacja na rynku ropy naftowej na początku bieżącego tygodnia dobitnie pokazuje, że notowania tego surowca poruszają się obecnie pod dyktando nastrojów na szerokim rynku finansowym. O ile początek wczorajszej sesji przyniósł powiew optymizmu, także na rynkach akcyjnych, a w ten sposób wsparł notowania ropy naftowej – to już końcówka sesji była spadkowa, a to także odbiło się na cenach tego surowca. W rezultacie, cena ropy WTI powróciła do okolic 74 USD za baryłkę, a notowania ropy Brent spadły do rejonu 79 USD za baryłkę.

Jedną z najistotniejszych kwestii (o ile nie najistotniejszą), przekładających się na perspektywy dla cen ropy naftowej w najbliższych miesiącach, jest popyt na ten surowiec ze strony dwóch największych gospodarek świata: Stanów Zjednoczonych oraz Chin.

W przypadku USA, inwestorzy bacznie śledzą decyzje Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych. W cenach uwzględnione są kolejne podwyżki, ale przedstawiciele Fed sugerowali, że w związku z coraz trudniejszą sytuacją gospodarczą w USA, Fed postara się zacieśniać politykę monetarną tak łagodnie, jak tylko się da, przy uwzględnieniu konieczności skutecznej walki z inflacją. W tym przypadku niewątpliwie wskazówką będą dane dotyczącej inflacji w USA, które pojawią się już w najbliższy czwartek. Kolejny spadek tego wskaźnika może być już dla Fedu impulsem do dyskusji na temat łagodzenia polityki monetarnej.

Z kolei w kwestii Chin debata ostatnio toczy się przede wszystkim wokół potencjalnych konsekwencji otworzenia granic tego kraju. Pierwszą reakcją był hurraoptymizm na rynku ropy, jednak po dłuższym namyśle wydaje się oczywiste, że otworzenie granic nie jest wcale jednoznaczne ze skokowym wzrostem popytu. Warto pamiętać, że Chiny nie były przecież zupełnie zamknięte. Już pod koniec poprzedniego roku rafineriom w Chinach zwiększono limit na import ropy naftowej, jednak – o ile listopad był pod tym kątem silnym miesiącem – to w grudniu i na początku stycznia nie widać skokowego wzrostu importu. To sugeruje, że oczekiwany jest raczej przytłumiony wewnętrzny popyt. Ponadto, Chiny importują obecnie coraz więcej ropy naftowej z Rosji, więc wpływ na zachodnie benchmarki będzie ograniczony.

PSZENICA

Eksport pszenicy z USA najniżej od 40 lat.

Notowania pszenicy rozpoczęły 2023 roku zniżkami. Cena tego zboża w Stanach Zjednoczonych spadła do okolic 7,34 USD za buszel, czyli do tegorocznego minimum, a jednocześnie do rejonu ubiegłorocznego minimum, które ukształtowało się niewiele poniżej 7,30 USD za buszel.

Mimo trwającej wojny na jednym z kluczowych obszarów upraw pszenicy na świecie – rejonie Morza Czarnego – na razie na świecie nie widać istotnych zaburzeń podaży tego zboża. Eksport pszenicy z Ukrainy jest prowadzony na mocy międzynarodowego porozumienia i póki co niewiele wskazuje na to, aby miało się to zmienić.

Tymczasem popyt na amerykańską pszenicę jest rozczarowujący. Mimo ubiegłorocznych obaw o podaż tego zboża na świecie, w 2022 roku eksport pszenicy ze Stanów Zjednoczonych okazał się najniższy od co najmniej 40 lat – a dokładniej, w całej historii prowadzenia takich danych przez Departament Rolnictwa (od 1983 roku). Tym samym, przełamane zostało poprzednie minimum z 2008 roku.

O ile sytuacja pod kątem podaży pszenicy jest na świecie dość komfortowa (zwłaszcza biorąc pod uwagę napięcia geopolityczne), to warto pamiętać, że notowania tego zboża są podatne na nagłe zmiany cen w przypadku nieoczekiwanych problemów pogodowych czy też niekorzystnego rozwoju wydarzeń na Ukrainie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowa broń trafi na Ukrainę. Pentagon już zamówił produkcję. To VAMPIRE…
Następny artykułSzczere wyznanie Artura Szpilki. Opowiedział o zażywaniu narkotyków i piciu alkoholu