Końca wojny z Rosją nie widać. Nacjonalizm wciąż jest potrzebny. W takiej sytuacji naiwnością byłoby wierzyć, że polityka historyczna Kijowa w przewidywalnej przyszłości zmieni się znacząco na korzyść polskiej wrażliwości. Nie zmieni tego również nowy szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (UINP). Ta instytucja dysponuje potencjałem nieporównywalnym do polskiego IPN, na którym jest wzorowana. Zatrudnia ok. 70 osób. Polski IPN – ok. 2,5 tys. Jeśli polski IPN dysponuje 400-milionowym budżetem, to jego ukraiński odpowiednik – ok. sześciomilionowym (w przeliczeniu na złotówki). A jednak kształtuje ukraińską politykę pamięci.
Lektura raportu UINP za 2024 r. pokazuje, jak ważne miejsce w tej polityce zajmują nacjonaliści. 27 stycznia, z okazji Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, współpracownicy Instytutu wygłosili wiele referatów, w tym jeden pod znamiennym tytułem „Żydzi w UPA – uczestnicy walki o niepodległość Ukrainy”. „Wołyń – miejsce, w którym narodziła się UPA” – to z kolei tytuł wystawy zorganizowanej przez UINP w Wołyńskim Muzeum Krajoznawczym w Łucku. Jak nietrudno się domyślić, jej autorzy całkowicie pominęli ludobójstwo na Polakach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS