A A+ A++
Dzięki skonfrontowaniu zachowanych relacji i wspomnień uczestników odbioru zrzutów lotniczych w Rakszawie, drobiazgowej analizie dokumentów i znajomości topografii rejonu lasu “Brzeźnik” w Rakszawie udało się z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością ustalić rzeczywistą lokalizację miejsca odbioru alianckich zrzutów dla Armii Krajowej w Rakszawie.

Ujawniona tajemnica lokalizacji pola zrzutowego "Paszkot" w Rakszawie

Wiosną 1944 roku na polu zrzutowym o kryptonimie “Paszkot” przeprowadzone zostały dwa udane alianckie lotnicze zrzuty materiałowe zawierające broń i amunicję. W wyniku drugiego zrzutu w końcu maja tego roku na zrzutowisku wylądowała również szóstka Cichociemnych.

Co ciekawe, w wyniku studiów przeprowadzonych przez dra Andrzeja Borcza udało się potwierdzić, że w Rakszawie znajdowały się dwa oddalone miejsca wykorzystywane kolejno jako pola odbioru zrzutów. Jedno z nich – jak podaje kartoteka lotów w Studium Polski Podziemnej w Londynie – znajdowało się w odległości 7 km w linii prostej na północ od stacji kolejowej w Łańcucie i tam właśnie żołnierze Armii Krajowej bezskutecznie oczekiwali nocami na zrzuty w lutym i marcu 1944 roku. Wspomniane pole zrzutowe znajdowało się w rejonie Rakszawa-Węgliska w miejscu przyległym do lasu.

Jednak zapewne początkiem kwietnia tego roku wybrano inną, bardziej dogodną lokalizację pola zrzutowego – polanę położoną w północnej części lasu “Brzeźnik” w odległości około 10-11 km w linii prostej na północ od stacji kolejowej w Łańcucie, a więc na dystansie około 3-4 km od poprzedniego stanowiska wyczekiwania na zrzut. Do tej pory miejsce to nie było dokładnie potwierdzone, rozproszone wspomnienia akowców pozwalały jedynie na dość ogólne ustalenie, że zrzuty zostały odebrane na polanie w okolicy lasu “Brzeźnik”. Precyzyjne ustalenie tego miejsca wymagało dalszych badań porównawczych.

Oto fragment wspomnień Walentego Dąbka ps. “Dąbrowa” – oficera łączności Obwodu Łańcut AK, który w taki sposób opisał dogodną lokalizację wskazaną wiosną 1944 roku do odbioru zrzutu lotniczego: ” Jedziemy dalej piaszczystymi drogami w stronę Żołyni, a stąd polną drogą na to drugie ustalone według mapy. Tu sytuacja w terenie znacznie lepsza. Wokoło las, wśród niego polana częściowo obsiana zbożem, przez środek droga, na skraju lasu inna. Idealnie”.

Dr Andrzej Borcz informuje, że odnalezienie pola zrzutowego nie było zadaniem łatwym dla załóg samolotów “Halifax”. Wprawdzie lotnicy dysponowali podanymi na odprawach dokładnymi współrzędnymi geograficznymi pola zrzutowego (niestety nie dysponujemy tymi danymi), ale jego odszukanie nocą wynikało przede wszystkim z biegłości w nawigacji obserwowanej. Polegało to na odnalezieniu charakterystycznych punków w terenie (do podania lokalizacji placówki odbiorczej wykorzystywane były dodatkowo tzw. współrzędne biegunowe – punktem odniesienia była właśnie np. stacja kolejowa) i porównaniu ich z mapą, przy wykorzystaniu busoli. Docelowo należało wypatrzyć ustalony świetlisty znak na ziemi i nawiązać kontakt z placówką odbiorczą – tzw. pelikanem – za pomocą sygnałów świetlnych w formie określonej litery w alfabecie Morse’a.

Znaczącym utrudnieniem dla nawigacji obserwowanej było obowiązujące wówczas w warunkach okupacji zaciemnienie na ziemi oraz niesprzyjające warunki meteorologiczne, a szczególnie niski pułap chmur oraz przyziemne mgły. Podczas lotu z bazy we Włoszech do Polski (na wysokości przelotowej około 4000 m) wykorzystywano astronawigację, ale w czasie niskiego lotu w rejonie zrzutu (około 200 m) nie była stosowana.

Pan Andrzej Borcz podkreślił, że wprawdzie zestawił i przeanalizował dostępne informacje źródłowe, ale dokładne miejsce lokalizacji pola zrzutowego w lesie “Brzeźnik” na podstawie udostępnionych danych oraz własnej orientacji w terenie wytypował pan Waldemar Natoński – niezrównany znawca wszelkich zakątków powiatu łańcuckiego. Badacz zdecydowanie przychyla się do jego wskazania.

W styczniowym numerze periodyku “Biuletyn Informacyjny Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej” na stronach 30-38 zamieszczony został bogato ilustrowany artykuł opracowany przez dra Borcza i zatytułowany: “Kryptonim “Paszkot” – zagadka lokalizacji pola zrzutowego w Rakszawie”. Dodatkowo na stronach 39-43 tego pisma znajduje się ilustrowany artykuł pana Borcza pt. “Odkrycia w rakszawskim lesie “Brzeźnik”.

Aby zapoznać się w całości z tymi bardzo ciekawymi tekstami zawierającym przywołane liczne wspomnienia akowców z naszego regionu oraz unikalne ilustracje wystarczy kliknąć poniższy link:

https://biuletyn-ak.pl/3d-flip-book/nr-01-2023/

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPride of Poland 2022. Znamy oficjalny wynik. Jest gorzej, niż myśleli organizatorzy
Następny artykułСиноптики дали прогноз погоди на початок лютого