Cała rodzina została na Ukrainie, a mąż zapisał się do obrony. Ona z dwójką dzieci zaczęła ucieczkę do Polski, która trwała kilkadziesiąt godzin. Jest już bezpieczna w Zakopanem.
Taksówką matce z dwójką dzieci udało się dotrzeć pod granicę. Jednak w dalszą drogę musiała udać się pieszo. Próbowała dostać się do jakiegoś samochodu, którego kierowca zgodzi się podwieźć ją i dzieci. Pukała do zamkniętych samochodów, w końcu udało się. – Na granicy 2 kilometry staliśmy ponad 9 godzin. Potem przez granicę przeszłam pieszo, bo mężczyzn już nie przepuszczali. Mnie z dziećmi przepuścili bez problemu. Po polskiej stronie podstawiony był autobus, którym dojechałam do Krakowa. Z Krakowa pojechałam do Zakopanego – opowiada o podróży Romanivna.
O dostępnych miejscach w hotelu PRL w Zakopanem Romanivna dowiedziała się od koleżanki, która przeczytała informację na Facebooku. Na miejscu dostała pokój i ciepły posiłek. Niestety trudy podróży i rodzina, która została w kraju dotkniętym wojną spędzają sen z powiek. Został tata, mama, kuzynki, a mąż poszedł walczyć. – On zgłosił się sam do obrony kraju. Kontakt mam tylko z rodzicami. Nie wiem co dzieje się z mężem – mówi Cmereka Natalia Romanivna.
Mimo trudów podróży młoda matka apeluje do tych, które jeszcze pozostały na Ukrainie, aby nie zwlekały i uciekały do Polski. – Chciałam zaapelować do matek z dziećmi na Ukrainie, żeby one się nie bały, żeby nie zwlekały. Jest tu też wielu Ukraińców i innych dobrych ludzi, którzy bezpłatnie pomagają. Pomagają znaleźć miejsce noclegu. Nie zwlekajcie, bo później może być już tylko gorzej – zaznacza Cmereka Natalia Romanivna.
ms/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS