A A+ A++

Większość Polaków chce, żeby samochody po szkodzie całkowitej nie wracały na drogi. Jednak, gdy to nasz samochód zostanie zakwalifikowany po stłuczce do rozliczenia metodą szkody całkowitej, często interesuje nas głównie to, żeby odszkodowanie wystarczyło na naprawę auta.

Słysząc „szkoda całkowita”, wyobrażamy sobie wrak auta nadający się tylko na złom, zmiażdżony po wypadku samochód czy pojazd, w którym po kolizji części trzymają się na słowo honoru.

Warto sprawdzić: Gdzie opłaca się ubezpieczyć samochód. Ranking OC 2021

Tymczasem nie zawsze tak jest. Na to, czy ma miejsce szkoda całkowita, wpływa wartość auta przed szkodą i szacunkowy koszt naprawy pojazdu, czyli innymi słowy, opłacalność naprawy. W ubezpieczeniu OC szkoda całkowita ma miejsce, gdy pojazd uległ takiemu zniszczeniu, że nie nadaje się do naprawy, lub gdy koszty jego naprawy przekroczyłyby wartość pojazdu w dniu likwidacji szkody. W AC definicja ta ustalana jest przez zakład ubezpieczeń, ale przeważnie szkoda całkowita ma miejsce wtedy, gdy koszty naprawy auta wynoszą 70 proc. wartości samochodu sprzed szkody.

Tymczasem ponad połowa Polaków uważa, że pojazd, którego uszkodzenia zostały zakwalifikowane przez zakład ubezpieczeń jako szkoda całkowita, nie powinien zostać dopuszczany do dalszej naprawy i eksploatacji – wynika z badań przeprowadzonych przez UCE Research dla Helper Centrum Pomocy Prawnej. Większość osób uważa, że nawet jeśli taki pojazd byłby dopuszczony do dalszego użytkowania, to powinien mieć w dowodzie rejestracyjnym wpis o takim zdarzeniu.

Jak się wylicza odszkodowanie?

Rzeczywiście, w sytuacji gdy pojazd był dokumentnie zniszczony, po naprawie, zwłaszcza przeprowadzonej własnym sumptem albo u zaprzyjaźnionego mechanika metodą „jak najtaniej”, stan takiego samochodu i jego bezpieczne użytkowanie może budzić wątpliwości.

Problem w tym, że ubezpieczyciele często wolą zakwalifikować szkodę jako całkowitą niż częściową, gdyż to jest dla nich bardziej opłacalne. Przy szkodzie całkowitej towarzystwo wypłaca więc różnicę między wartością samochodu przed i po szkodzie, a pozostałą część poszkodowany uzyskuje ze sprzedaży zniszczonego pojazdu. Taki sposób wyliczania odszkodowania jest dla zakładów ubezpieczeń bardziej opłacalny niż pokrywanie kosztów naprawy, dlatego częste są nieprawidłowości przy rozliczaniu szkody. Przykładowo: jeżeli wartość auta przed wypadkiem wynosiła 30 tys. zł, wartość wraku to 15 tys. zł, a koszty naprawy 20 tys. zł, to w przypadku rozliczania szkody jako całkowitej ubezpieczyciel wypłaciłby 15 tys. zł, a jako częściowej – 20 tys. zł. Widać zatem, że dla ubezpieczyciela bardziej opłacalne jest rozliczenie szkody jako całkowitej, a dla klienta, który chce naprawiać auto, jako częściowej.

Warto sprawdzić: Ubezpieczenie OC. Kiedy można nie kupić polisy

Szkoda szkodzie nierówna

Kluczowe znaczenie mają prawidłowe ustalenia dotyczące wartości auta przed szkodą, wartości pozostałości oraz poprawne ustalenie wysokości kosztów naprawy. Zdarza się, że ubezpieczyciele zaniżają wartość pojazdów używanych, równocześnie ustalając koszty hipotetycznej naprawy na maksymalnie wysokim poziomie, dzięki czemu łatwiej jest wykazać, że szkoda jest całkowita. I tak uszkodzony zderzak, błotnik i stłuczone lusterko mogą wystarczyć do tego, że rzeczoznawca uzna, iż samochodu nie warto naprawiać.

Co w takiej sytuacji może zrobić poszkodowany/klient ubezpieczyciela? Czasem towarzystwo pomoże w sprzedaniu pozostałości i z tej możliwości można skorzystać. Rozwiązaniem jest też samodzielna sprzedaż wraku, bez pomocy towarzystwa, co jednak nie zawsze jest możliwe za cenę ustaloną przez ubezpieczyciela. Ale jeśli nie chce się pozbywać auta, które lubi i do którego się przyzwyczaił, może zdecydować się na inne rozwiązanie, mianowicie przyjąć kwotę oferowaną przez ubezpieczyciela i naprawić po najniższych kosztach. Wypłacona przez towarzystwo kwota nie wystarczy wprawdzie na naprawę w autoryzowanym serwisie, ale szwagier wyklepie, zaprzyjaźniony mechanik wymieni zderzak i samochód wyjedzie na drogę.

Jeżeli szkoda jest rzeczywiście nieduża (choć przez ubezpieczyciela wyceniona jako całkowita), to taka opcja nie jest zła. Gorzej, że stosowana jest ona także wtedy, gdy samochód jest w takim stanie technicznym, że kwalifikuje się na złom i nawet po naprawie jazda nim będzie niebezpieczna. Naprawiane są także wraki, które trafiają do handlarzy i po liftingu na rynek. Nabywcy kupują je nieświadomi tego, że samochód miał poważne uszkodzenia, a po naprawie został wykl … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZakończyły się finały Mistrzostw Polski Juniora Młodszego w piłce ręcznej [FOTO]
Następny artykułBurzliwa debata o ratyfikacji Funduszu Odbudowy. “Nie wolno nam zmarnować tej szansy” [NA ŻYWO]