A A+ A++
Epidemie czy – jak niektórzy mówią – zarazy towarzyszą ludzkości od zarania. Mówi o tym Biblia, najczęściej w kontekście gniewu Bożego i kary. Islamiści zaś cytują słowa Mahometa: „Jeśli usłyszycie, że na jakąś okolicę spadła zaraza, nie idźcie tam, ale jeśli zaraza dotknęła ziemi, na której się znajdujecie, nie opuszczajcie jej” – co właściwie jest odpowiednikiem naszej kwarantanny. Ślady epidemii można znaleźć wszędzie, czy to pod postacią kolumn wotywnych stawianych na placach miast i wsi, czy na zagubionych gdzieś w polach cholerycznych cmentarzach, których notabene nie brakuje w naszej okolicy. W Przeworsku przy ulicy Reymonta stoi kamienny pomnik upamiętniający mieszkańców naszego miasta zmarłych na cholerę.
fot. Bartłomiej Pacek
dr n. med. Anna Kozak-Sykała, kierownik Oddziału Neurologicznego i Udarowego w SP ZOZ w Przeworsku

Trzybek zabijał mężczyzn, a Marzanna kobiety

Ale wracając do Trzybka – to demon z wierzeń prasłowiańskich, roznosił po świecie zarazy. Był na usługach Pekleneca, który karał ludzi morowym powietrzem, jeżeli zachowywali się rozpustnie – cokolwiek to w tamtych czasach oznaczało. Ale, jak wiadomo, sprawczynią większości nieszczęść świata zwykle bywa kobieta, stąd Marzanna, czyli dziewica morowa – kobieta niosąca mór, czyli taki żeński Trzybek. Pisał o nich Kazimierz Przerwa -Tetmajer:  „Sytkik wte Corny Bóg i Peklenc z piekła puściéli. Trzybek i Marzanna na Pogwizdowyk skrzidłak lecieli i hłopów i baby bili, a Mór z kosom za niémi seł”. Wychodzili więc razem z piekieł na ziemię i siali śmierć. Trzybek zabijał mężczyzn, a Marzanna kobiety. Jej święto przypadało 1 kwietnia – wtedy, żeby ją zmusić do powrotu do piekieł, topiono w rzekach słomianą kukłę. Stąd też zwyczaj prima aprilis – bo była to próba oszukania i skołowania Marzanny, żeby sobie poszła. Topiąc Marzannę, przeganiano śmierć i to był powód do radości i świętowania. Przeludnienie dużych miast, szczególnie ubogich dzielnic, w których nie było mowy o zachowaniu higieny, sprzyjały rozwojowi epidemii. Niektóre choroby rozprzestrzeniały się bardzo szybko, na przykład kiła, która pojawiła się w Polsce już dwa lata po powrocie Kolumba z pierwszej wyprawy do Ameryki. W różnych krajach była różnie nazywana, na przykład chorobą francuską we Włoszech i Niemczech, we Francji włoską, w Holandii hiszpańską, a w Rosji polską.

Jak zarazkami nowy świat podbijano

W XIII wieku, gdy w Polsce zaczynała się rozwijać gospodarka, wraz z pojawieniem się kupców i rzemieślników z Niemiec pojawił się trąd. Paradoksalnie dzięki zarazkom Europejczycy łatwiej podbili obie Ameryki, Afrykę i Australię. W znanej książce Jareda Diamonda pod tytułem Strzelby, zarazki, maszyny autor wymienia wszystkie przewagi Europejczyków: technologie, broń, pismo, państwowość i właśnie zarazki. Duża liczba udomowionych zwierząt i zagęszczenie ludności sprzyjało transferowi drobnoustrojów, ale ewolucyjnie wykształciło odporność. To europejskie choroby zdziesiątkowały Indian – w sto lat zmniejszając populację Azteków z 20 milionów do 1,6 miliona w 1618 roku. I tak to się potem przeplatało: dżuma, cholera, ospa, dur brzuszny, grypa i inne zarazy wielokrotnie dziesiątkowały ludzkość. Wprowadzenie kanalizacji, upowszechnienie zasad higieny, wykrycie drobnoustrojów oraz wprowadzenie szczepień przyniosły efekt w postaci opanowania większości groźnych chorób zakaźnych, takich jak gruźlica, ospa czy polio.

Utopmy Marzannę

Wydawało nam się, że era wielkich epidemii już minęła. Co prawda grypa nigdy nie dawała za wygraną, więc świat zmagał się co kilka lat z różnymi mutacjami tego wirusa. I tak mieliśmy grypę azjatycką, Hongkong, ptasią, świńską grypę czy koronawirusy. Teraz borykamy się z wirusem SARS CoV-2, który wywołuje chorobę COVID-19. Epidemia przybrała światowy rozmiar pandemii, obejmuje całą kulę ziemską, wyłączając jedynie pewne wyspy na Pacyfiku. Kres temu może jedynie położyć wynalezienie szczepionki, do tego czasu możemy się spodziewać nawrotów wirusa. Mamy już w swoim słownictwie określenia: epidemia, zaraza, pomór, morowe powietrze, cholera (niekoniecznie w znaczeniu choroby) czy dżuma. Pewnie wkrótce do tego dołączy koronozaraza. I oby jak najszybciej zostało po tej epidemii tylko to słowo. No i musimy pamiętać, żeby co roku utopić Trzybka i Marzannę.

dr n. med. Anna Kozak-Sykała, 

kierownik Oddziału Neurologicznego i Udarowego

w SP ZOZ w Przeworsku

*tytuł i śródtytuły od redakcji

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolarstwo. Mistrzostwa świata na Bliskim Wschodzie
Następny artykułPierwszy mobilny punkt poboru wymazów Drive-Thru