“Gdyby doszło do jakiegoś silniejszego trzęsienia ziemi, to faktycznie możemy się spodziewać zarówno fali tsunami, jak i poważniejszych szkód, które mogą wystąpić na powierzchni w obrębie infrastruktury” – tak wzmożoną aktywność sejsmiczną w obrębie greckich wysp Santorini i Amorgos komentował w internetowym Radiu RMF24 geolog, profesor Uniwersytetu Śląskiego Jacek Szczygieł. Gość Tomasza Terlikowskiego podkreślał, że obserwowane wstrząsy interpretowane są jako “poprzedzające”.
W ostatnich dniach pomiędzy greckimi wyspami Santorini i Amorgos zanotowano wzmożoną aktywność sejsmiczną, która doprowadziła do kilkuset wstrząsów. Mieszkańcy, w obawie przed silnym trzęsieniem ziemi, zaczęli masowo uciekać z wysp.
W rozmowie z Tomaszem Terlikowskim w Radiu RMF24 prof. Jacek Szczygieł potwierdził, że zaobserwowane wstrząsy interpretuje się jako zapowiedź silniejszego trzęsienia ziemi. Mają charakter, w którym wzrasta ich częstotliwość, ich siła, ich magnituda – mówił geolog. Zdaniem eksperta nie możemy być jednak pewni, czy trzęsienie nastąpi, dopóki się ono nie wydarzy.
Te wstrząsy w tej chwili są mniej więcej pośrodku, pomiędzy (wyspami – przyp. red.) Santorini i Amorgos. Rozlokowane są wzdłuż uskoku Amorgos, gdzie w 1956 roku odnotowano najsilniejsze trzęsienie ziemi w Europie, o magnitudzie 7,8 – zauważył prof. Szczygieł. Aktywność sejsmiczna na samym Santorini nie odbiega od tego, co się działo przez ostatnie kilka miesięcy. Stąd też interpretacja, że nie jest to związane bezpośrednio z ruchami magmy pod Santorini, a właśnie z uskokiem Amorgos – wyjaśnił ekspert.
W 1956 roku doszło do wygenerowania fali tsunami i to jest możliwe przy tak silnym trzęsieniu ziemi – mówił geolog. Te (obecne – przyp. red.) wstrząsy, mimo że nie są jeszcze bardzo silne, bo osiągają magnitudę maks. 5, są dość płytko – na głębokości około 10 km, więc są dość odczuwalne na powierzchni – tłumaczył prof. Szczygieł.
Gdyby doszło do jakiegoś silniejszego trzęsienia ziemi, to faktycznie możemy się spodziewać zarówno fali tsunami, jak i poważniejszych szkód, które mogą wystąpić na powierzchni w obrębie infrastruktury – mówił ekspert.
Greckie władze z jednej strony uspokajają, z drugiej przygotowują się także na najgorsze scenariusze. Wydaje mi się, że to jest po prostu dmuchanie na zimne. Raczej władze i badacze, którzy monitorują tę sytuację na miejscu, nie spodziewają się erupcji na Santorini, ale ponieważ są to zamieszkałe wyspy, to lepiej tych ludzi ewakuować i później pozwolić im wrócić do niezburzonych domów, niż uspokajać i mieć później więcej problemów – podsumował geolog, prof. Jacek Szczygieł z Uniwersytetu Śląskiego.
Opracowanie: Natasza Pankratjew.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS