A A+ A++
Razem mają 85 lat. Ale wiek nie miał znaczenia. 48-letni Krzysztof Marciniowski i 37-letni Grigorij Vlasov, wygrywając grę deblową, zapewnili Sokołowowi SA Jarosław trzecie zwycięstwo z rzędu w rozgrywkach LOTTO Superligi. Tym razem odniesione na trudnym terenie w Białymstoku.
fot. ze zbiorów własnych
Jarosławski zespół tuż po spotkaniu w Białymstoku. Od lewej: Mateusz Czernik, Krzysztofa Marcinowski, Grigorij Vlasov, Eric Jouti i Konstantinos Angelakis.


Przed tym spotkaniem nic nie było pewne. To znaczy było pewne, że w obu zespołach nie zagrają liderzy. W Dojlidach były gracz jarosławian Kou Lei, w Sokołowie SA – Sathiyan Gnanasekaran. Nie było wiadomo, w jakiej formie jest narzekający na problemy żołądkowe Brazylijczyk Eric Jouti, ani desygnowany przez Kamila Dziukiewicza (pod nieobecność kontuzjowanego Mateusza Czernika) do gry po wielu latach przerwy Krzysztof Marcinowski. Nie było pewne, w jakim ustawieniu wystąpią gospodarze, którzy spisują się w rozgrywkach nadspodziewanie dobrze.

Początek dla jarosławian był jak z bajki. Znakomicie dysponowany, poprawiający z meczu na mecz swoją grę i wartość Rosjanin Grigorij Vlasov wręcz rozniósł Białorusina Aliaksandra Chanina, zaś Eric Jouti tylko w pierwszym secie miał problemy z byłym zawodnikiem jarosławskiego teamu Patrykiem Zatówką. Goście już wówczas byli posiadaczami jednego punktu, ale wobec takiej dyspozycji, można było liczyć na komplet, trzech „oczek”. Okazało się, że były to miłe złego początki, choć całość zakończyła się szczęśliwie.

Miłe złego, bo w meczu numer trzy 34-letni Kamil Zdzienicki, który do tej pory przegrał wszystkie sześć meczów, w których wystąpił, nie wygrywając nawet seta, w trzech rozprawił się z K. Marcinowskim. Do remisu doprowadził A. Chanin, który wygrał z E. Joutim, który wciąż nie przekonuje swoją grą. Nawet jeśli weźmie się poprawkę na wspomniane problemy zdrowotne. A dramatyczne szukanie przez K. Dziukiewicza rozwiązania problemu z polskim graczem jest raczej skazane na niepowodzenie. Ani jednak M. Czernika, ani tym bardziej K. Marcinowskiego za nic nie można winić…

Sytuacja w pojedynku uległa diametralnej zmianie. O wszystkim miał zdecydować debel. Po jarosławskiej stronie do boju stanęli G. Vlasov i K. Marcinowski, po stronie gospodarzy – P. Zatówka i K. Zdzienicki. Miejscowi byli na fali, ale musieli uznać wyższość graczy Sokołowa SA. Przez dwa sety gra była bardzo wyrównana, ale ich końcówki należały już do przyjezdnych.

Dojlidy Białystok – Sokołów SA Jarosław 2:3
0:1: Aliaksandr Chanin – Grigorij Vlasov 0:3 (5:11, 3:11, 7:11)
0:2: Patryk Zatówka – Eric Jouti 1:3 (11:8, 8:11, 7:11, 6:11)
1:2: Kamil Zdzienicki – Krzysztof Marcinowski 3:0 (15:13, 11:9, 11:8)
2:2: Aliaksandr Chanin – Eric Jouti 2:0 (11:2, 13:11)
2:3: Patryk Zatówka/Kamil Zdzienicki – Grigorij Vlasov/Krzysztof Marcinowski 0:2 (8:11, 9:11)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPiła: Dzień Walki z rakiem piersi – zachęcamy do badań profilaktycznych
Następny artykułPolicja Piła: Zbliża się Europejski Dzień Walki Przeciwko Handlowi Ludźmi