A A+ A++

Richard Carapaz zaledwie sześć dni po zajęciu trzeciego miejsca w Tour de France zdobył tytuł mistrza olimpijskiego. 28-letni Ekwadorczyk, choć nigdy wcześniej nie wygrał wyścigu jednodniowego, dwoma udanymi ruchami w finale 234-kilometrowego wyścigu wyniósł na sportowe wyżyny swój kraj i zapewnił sobie miejsce w historii kolarstwa.

Carapaz na treningach w Ekwadorze wjeżdżał na poziom 4800 metrów nad poziomem morza. W Tokio nie mierzył się z takimi wysokościami, ale po pokonaniu wulkanu Fudżi miał sporo sił na podjazd na Mikuni oraz finałową rozgrywkę. Jak się okazało, więcej sił i wyczucia niż rywale.

To niesamowity moment, trudno mi to opisać. Prawda jest taka, że trzeba wierzyć. Pracowałem bardzo ciężko, aby do tego dojść. Udało się, cieszę się tym, to coś wielkiego. Dziękuję za całe wsparcie, jakie otrzymałem. Ono naprawdę pomogło

– mówił na mecie.

Carapaz to zaledwie drugi złoty medalista olimpijski w historii Ekwadoru: poprzednio złoto zdobył tylko chodziarz Jefferson Pérez (1996).

Trzeba wierzyć. Pojechałem na Tour z myślą o podium. Wywalczyłem je, tutaj przyjechałem z przekonaniem, że mogę zrobić coś wyjątkowego

– cytuje go agencja “AFP”.

Reprezentujący na co dzień brytyjską grupę Ineos Grenadiers zawodnik nie był widoczny przez pierwszą część wyścigu. Barwy Ekwadoru reprezentował tylko z Jhonatanem Narváezem, co wymuszało czekanie na ruchy liczniejszych reprezentacji. 28-letni zawodnik zmaterializował się w czołówce na stromej wspinaczce pod Mikuni i za Michałem Kwiatkowskim przeskakiwał do grupki napędzanej przez Tadeja Pogacara. Ekwadorczyk zadowolił się miejscem w 12-osobowej czołówce i gdy zaczęły się ataki, czekał.

Dopiero, gdy po kilku nieudanych akcjach na wysiłek zdobył się młody Amerykanin Brandon McNulty, Carapaz zwietrzył szansę. Dwójki nie chciał ścigać Wout van Aert, tempo siadło i dość nietypowa para wprowadziła olimpijski na ostatnie 20 kilometrów.

Czekałem na właściwy moment. Ten wyścig był bardzo trudny, a ja nie miałem wokół siebie ekipy, jak inni. Jechałem tylko z Johnnym [Narvaezem], ale byliśmy pewni swoich umiejętności. Na podjeździe musiałem zachować cierpliwość i poczekać na właściwy moment. To była najtrudniejsza część tego wyścigu

– cytuje wypowiedź Ekwadorczyka z konferencji prasowej “Cyclingnews”.

Wobec braku współpracy w grupce goniącej Carapaz i McNulty na dojeździe do toru wyścigowego zbudowali 50-sekundową przewagę. Gdy do pracy na nowo zabrał się Wout van Aert, ta spadła z powrotem do poziomu 20 sekund. Belg i spółka dwójkę mieli w zasięgu wzroku, ale Carapaz nie czekał. Ekwadorczyk przyspieszył na wznoszącej się partii toru, 5 kilometrów przed metą i odjechał Amerykaninowi.

Carapaz samotnie parł na metę i gdy na ostatniej prostej obejrzał się za siebie z niedowierzaniem, nie dostrzegł sylwetek rywali.

McNulty był dobrym towarzyszem ucieczki, nadawał dobre tempo na płaskich odcinkach. Kiedy przewaga urosła do 20 sekund, wiedzieliśmy, że gramy o medale i włożyliśmy w to wszystkie siły. Kiedy wpadliśmy na tor, ja przyspieszyłem, on zwolnił. Miałem wątpliwości, bo ścigali mnie bardzo dobrzy kolarze, ale nogi okazały się wystarczająco mocne a przewaga wystarczająca

– podsumował na konferencji prasowej.

Kolarz z Ekwadoru, który sześć dni temu wspinał się na trzeci stopień podium Tour de France, dziś stanął na najwyższym stopniu wyścigu olimpijskiego. Co ciekawe, w przeszłości taki wyczyn udał się tylko Janowi Ullrichowi, który po 2. miejscu w Tour de France zdobył tytuł mistrza olimpijskiego w 2000 roku.

[złoty medal] To najlepsza rzecz, jaka przydarzyła mi się w życiu

– ocenił prostolinijnie Carapaz.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDachowanie auta na trasie Mordy – Łosice
Następny artykułBłaszczak: W odpowiedzi na zagrożenia Polska się zbroi