A A+ A++

Michał Kwiatkowski jest liderem męskiej reprezentacji Polski w kolarstwie szosowym na olimpijski wyścig ze startu wspólnego. 30-latkowi podoba się trasa spod Tokio na Fuji Speedway, a sobotni start wieńczy niemal dwa lata przygotowywania się do występu z orzełkiem na piersi.

Kwiatkowski w składzie kadry znalazł się z Rafałem Majką i Maciejem Bodnarem. Trójkę tę, podobnie jak na Igrzyska w Rio de Janeiro, wybrał selekcjoner kadry Piotr Wadecki. Wtedy, pięć lat temu, trójka ta przy wsparciu Michała Gołasia, wywalczyła brązowy medal Majki.

Tym razem, po dobrze przejechanym Tour de France, apetyty biało-czerwonych są równie duże.

Trasa mi się w sumie bardzo podoba, bo jest fajnie ułożona, oczywiście jest bardzo trudna i będzie od każdego zawodnika wymagała znalezienia ogromnych pokładów sił, nie tylko na ostatnim podjeździe. Cały dystans 234 kilometrów, w tej temperaturze, ponad 30 stopni, wilgotność. Nie będzie też łatwo zapewnić bufety, [brak] nawodnienia będzie się dawał we znaki wielu kolarzom

– powiedział w rozmowie z “TVP Sport” Kwiatkowski.

Czuję się dobrze, mamy bardzo dobrą reprezentację, ale dużo zależy od pogody. My dopiero co wróciliśmy po bardzo ciężkim Tourze. Niektórzy są dużo świeżsi od nas, ale niektórzy skończyli Tour bardziej zmęczeni od nas.
Myślę, że ta ostatnia góra zadecyduje, już jak rozegra się się wyścig. Fajnie by było, gdybyśmy byli tam we dwóch z Michałem, moglibyśmy grać na dwie karty

– sekundował mu Majka, także w wywiadzie z “TVP Sport”.

Obaj zawodnicy przejechali Tour de France w rolach pomocników: Majka osłaniał zwycięskiego Tadeja Pogacara, Kwiatkowski pracował na trzeciego w Paryżu Richarda Carapaza. Obaj pokazali, że na najtrudniejszych podjazdach wyścigu są w stanie utrzymać się w 10-15 osobowej grupce najlepszych zawodników.

Wiele jednak zależy od pogody, jeżeli naprawdę będzie gorąco i inne ekipy zagrają inaczej, to ten wyścig może inaczej się rozegrać. Jak będziemy mieli dwóch zawodników z przodu, to będzie fajnie. Co przywieziemy sam nie wiem, ale na pewno będziemy walczyć

– zapewnił kolarz UAE Team Emirates.

W Japonii na Polaków czeka 234-kilometrowa trasa, na której wyrośnie pięć podjazdów. W połowie dystansu straszy wspinaczka na wulkan Fudżi, natomiast po 195 kilometrach rozpoczyna się niezwykle stromy podjazd na Mikuni Pass (6,5 km; 10,6%, maks. 20%).

Przejechałem kilka tras mistrzostw świata, również igrzysk olimpijskich i ta wygląda chyba na najbardziej wymagającą. I do tego ta pogoda, która będzie towarzyszyła kolarzom, zrobi na pewno bardzo dużą różnicę. (…) Myślę, że na Mikuni ci kolarze, którzy będą walczyli o zwycięstwo, pojadą na metę

– ocenił Wadecki w rozmowie z “TVP Sport”.

Liderem drużyny jest Michał Kwiatkowski. (…) Jest bardzo zmotywowany, przygotowany do tego wyścigu i ta trasa, pomimo tego, że jest bardzo trudna, wielu powiedziałoby, że jest to trasa dla górali, to jestem przekonany, że poradzi sobie bardzo dobrze

– wyjaśnił.

Musimy jednak pamiętać, że jest to bardzo długi wyścig, w bardzo wysokiej temperaturze, dlatego czasem dyspozycja dnia decyduje kto jest liderem, kto jest silniejszy. Na starcie staniemy z liderem Michałem Kwiatkowskim, a później co się wydarzy w wyścigu, to będzie weryfikowało całą sytuację. Ja życzyłbym sobie, by po tym ostatnim podjeździe w czołówce był zarówno Rafał, jak i Michał. Będą ten wyścig rozgrywali pod tego, który będzie miał lepsze nogi.

Kwiatkowski potwierdził, że do startu w Japonii przygotowywał się już podczas Tour de France, próbując zmienić godziny snu, aby zminimalizować efekt jetlagu. Polak już wcześniej do trudnych warunków w Japonii przygotowywał się zgrupowaniem wysokogórskim na Teneryfie i wysiłkami w upale, z którym mierzył się peleton Tour de France.

Ani on, ani Majka nie snują jednak prognoz na rozgrywkę na ostatnim podjeździe. Kluczem, jak podczas innych imprez mistrzowskich, ma być dobra komunikacja i szczera ocena swoich możliwości. 

To bardzo trudny podjazd, niecałe 7 kilometrów, ze średnim nachyleniem 10,5%, natomiast momentami mamy 17% nachylenia. Miejscami podjazd się wypłaszcza, ale nie ma tam żadnych serpentyn, czyli zmian rytmu za bardzo nie będzie. Po 200 kilometrach w nogach, przy tej temperaturze, to będzie jedno z decydujących miejsc, gdzie wielu kolarzy nawet nie podoła wjechać, bo trzeba przygotować odpowiednie przełożenie. Nie ma jak oszukać tego podjazdu

– ocenił zawodnik Ineos Grenadiers.

Z taką końcówką nie chodzi o liderowanie, myślę że kluczem do wygrania wyścigu będzie odpowiednia komunikacja między sobą. Mikuni jest podjazdem kluczowym, natomiast nie jest na tyle blisko mety, by nie móc próbować rozegrać czegoś wspólnie, w momencie gdyby inne narodowości miały tylko po jednym kolarzu z przodu. Musimy z Rafałem to razem rozegrać, bo przewaga liczebna może okazać się kluczowa.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułProdukt miesiąca: Nawigacja BMW Navigator VI
Następny artykułW parkowej altanie wystąpi Immortal Onion. “Przełamują schematy, grają muzykę taką, jaką chcą”