Świadków tej sceny raczej dziś się nie znajdzie i wielce możliwe, że ktoś ją zmyślił. Lecz skoro przed 40 laty opowiadano ją jako historię prawdziwą, powtórzmy, bo przynajmniej jest zabawna. Do polskiej knajpy w Nowym Jorku czy w Chicago wchodzi dwóch mężczyzn: jeden skośnooki, drugi czarnoskóry. Siadają przy stoliku, podchodzi kelnerka i świeżo wyuczoną angielszczyzną pyta, co panowie sobie winszują. Dziewczyna może być nawet lekko zdenerwowana, bo skąd ma widzieć, czy klienci nie odpowiedzą jej jakimś slangiem, doprawionym dziwnym akcentem, połykaniem głosek i skracaniem słów. Dość nasłuchała się od rodaków, że angielskiego “czarnych” i “żółtych” nie da się zrozumieć.
Tymczasem panowie mówią zgodnym chórem: – Pierogi, cebulka, skwareczki, mizeryjka z boku. A na początku po maluszku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS