A A+ A++

Które firmy należały w ubiegłym roku do największych na świecie inwestorów w energię odnawialną? Nie, nie tylko koncerny energetyczne, ale Apple, Google, Microsoft, Facebook oraz… IKEA. Grupa Ingka, zarządzająca sklepami IKEA, od 2009 r. zainwestowała ponad 2,5 mld euro w ponad 530 turbin wiatrowych i półtora miliona paneli słonecznych rozlokowanych w 14 krajach. W Polsce posiada na razie sześć farm wiatrowych, m.in. przejętą w 2016 r. od Geo Renewables farmę Lubartów, i planuje więcej. Wszystkie mają docelowo produkować w skali roku przeciętnie ok. 473 GWh energii elektrycznej. W naszym kraju meblowy potentat już teraz wytwarza więcej energii odnawialnej, niż wynosi jej zapotrzebowanie energetyczne, całkowicie neutralizują c tym samym swój ślad węglowy. Globalnie, w całym jej łańcuchu dostaw ma to nastąpić najpóźniej w 2030 roku.

Inicjatorzy RE100

To Ikea razem z gigantami IT jest jednym z głównych inicjatorów powstania grupy RE100, zrzeszającej już ćwierć tysiąca międzynarodowych firm, które poprzez przestawienie się w stu procentach na energię z OZE chcą przyczynić się do ochrony klimatu. Łączne zapotrzebowanie na energię elektryczną przedsiębiorstw zrzeszonych w RE100 przekracza jej roczne zużycie w Polsce. Sytuacja jest bowiem poważna. Według danych UNEP (Programu ONZ ds. Środowiska), jeśli chcemy uniknąć wzrostu średniej globalnej temperatury powyżej 1,5 stopnia Celsjusza w latach 2020–2030, powinniśmy redukować emisje gazów cieplarnianych o 7,6 proc. rocznie. Sęk w tym, że w minionej dekadzie wskaźnik ten średnio o 1,5 proc. rocznie… rósł. Jednocześnie Światowe Forum Ekonomiczne ogłosiło w tym roku, że zmiany klimatu są najpoważniejszym czynnikiem zagrażającym ludzkości i spowodują trwały spadek globalnego PKB o 7 proc. do końca wieku. Jeśli dodać do tego skutki zapaści gospodarczej wywołanej pandemią i lockdownem, przyszłość gospodarek krajowych i globalnej nie jawi się optymistycznie.

Nic dziwnego, że w trakcie pandemii pojawiały się głosy, że wychodzenie ze stagnacji wywołanej lockdownami powinno odbywać się poprzez inwestycje w energooszczędne budynki, elektromobilność i energetykę odnawialną. Jednym z nich był noblista Joseph Stiglitz, którego zespół badał potencjalny – gospodarczy i klimatyczny – efekt wdrożenia zielonej ścieżki odbudowy po pandemii i potwierdził, że zielone projekty wygenerują więcej miejsc pracy, wyższą rentowność kosztów i doprowadzą do zwiększonych, długoterminowych oszczędności w porównaniu z tradycyjnymi pakietami fiskalnymi. Jednym z pierwszych krajów, które faktycznie powiązały programy symulacyjne z ochroną środowiska, była Korea Południowa.

Chiny, które obecnie emitują do atmosfery więcej CO2 niż jakikolwiek inny kraj, niespodziewanie zapowiedziały z kolei, że osiągną neutralność klimatyczną do 2060 roku. Aby osiągnąć ten cel, muszą do 2050 roku zwiększyć swoje możliwości produkcji oraz przechowywania energii słonecznej i wiatrowej do 5040 GW, czyli 11-krotnie w porównaniu z rokiem 2020. Po ogłoszeniu Chin swoją deklarację neutralności do 2050 r. ogłosiła Japonia, a Joe Biden – nowo wybrany prezydent USA – na wsparcie zielonej energetyki i elektrycznej motoryzacji chce wydać 2 bln dolarów. Ten zwrot w zieloną stronę to, oprócz odczuwalnych już dotkliwie skutków zanieczyszczania środowiska, reakcja na politykę Zielonego Ładu Unii Europejskiej, która do 2050 r. ma być neutralna klimatycznie.

A to wymaga potężnych inwestycji zarówno ze strony samej Unii, jak i poszczególnych krajów oraz sektora prywatnego. I zakłada wykorzystanie prywatnych funduszy za pośrednictwem różnego rodzaju instrumentów finansowych, dzięki czemu łączne środki wydane na ograniczanie emisji sięgną w sumie biliona euro. Tworząc gigantyczny rynek, na którym chciałby się znaleźć każdy łaknący zastrzyku gotówki w trudnych czasach. Zwłaszcza że za ciosem idą instytucje finansowe, które stopniowo wycofują się z finansowania wysokoemisyjnych przedsięwzięć, szczególnie węglowych. I kierują strumień pieniędzy do przedsiębiorstw, które angażują się na różne sposoby w zrównoważony rozwój.

Panele słoneczne to tylko element, tło koniecznych zmian w biznesie, które mają na celu współochronę klimatu Fot.: Forbes.com

Unijna Zielona Taksonomia

W ramach unijnej “Zielonej Taksonomii” powstają już kryteria definiujące, co będzie uznawane za zielone inwestycje. Dzięki temu inwestorzy będą mieli informacje, w jakie przedsięwzięcia opłaca się inwestować, jakich mogą się spodziewać zwrotów z inwestycji i jakie są perspektywy dla wzrostu ich przychodów. Prywatne firmy będą zobowiązane ujawniać kluczowe dane, niezbędne do oceny, w jakim stopniu ich inwestycje spełniają kryteria „zielonej taksonomii”.

– Nie ma takich środków publicznych, które byłyby wystarczające dla sfinansowania koniecznych inwestycji związanych ze zmianami klimatu. Sektor prywatny musi stanowić część rynku finansowego, która jest wprost dedykowana dla przedsięwzięć proklimatycznych – twierdzi Julia Manning, członek Międzynarodowej Platformy ds. Zrównoważonego Finansowania z ramienia EBOR.

W dużym skrócie chodzi o to, że firmy, które nie będą inwestowały w niskoemisyjność i inne ekologiczne rozwiązania, będą miały trudniejszy dostęp do finansowania publicznego i prywatnego. W samym EBOR niemal 70 proc. środków idzie już wyłącznie na zielone inwestycje, a prywatni inwestorzy w 2019 r. na technologie związane z ochroną klimatu wydali na całym świecie 36 mld dolarów (ponad dwukrotnie więcej niż w 2015 roku). Nic dziwnego, że – jak wynika z tegorocznego badania HSBC – emitenci na rynkach kapitałowych w Europie przywiązują większą wagę do zrównoważonego rozwoju niż przed rokiem, mimo że równocześnie muszą zmagać się z wyzwaniami związanymi z pandemią C … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEuro szczypiornistek: Rywalki Polek bez podstawowych bramkarek
Następny artykułOŚWIĘCIM. Amator narkotyków w rękach policji