Tomasz Terlikowski pytał swojego gościa, dlaczego władze ukraińskie mówią o “rosyjskim śladzie” rakiety i domagają się dowodów, które potwierdziłyby podejrzenia NATO. Według Macieja Milczanowskiego, powodem może być obawa Ukrainy o utracenie wsparcia ze strony Zachodu, która zdaniem gościa jest bezpodstawna.
Chyba wszyscy rozumieją na czym polega wojna i jak chaotyczna jest ta materia. Moim zdaniem, czy byłaby to rakieta sił ukraińskich, czy rosyjskich, nie ma to najmniejszego znaczenia. Wojna została wywołana przez Rosję i to Rosja ponosi pełną odpowiedzialność za tego typu incydenty – stwierdził gość Radia RMF24.
Uczony z Uniwersytetu Rzeszowskiego zwrócił uwagę, że nie wiemy, czy i jak wyglądają rozmowy wewnątrz Ukrainy na temat tego wydarzenia. Ekspert przyznał jednak, że to nie pierwszy raz, kiedy Ukraina zaprzecza jakimś dywersyjnym działaniom, na które Zachód przymyka oko.
Być może Ukraina faktycznie ma jakieś dowody, których my nie znamy. Być może też trwa dyskusja, że Ukraińcy przedstawiają jakieś inne dane, które nie zostały być może wzięte w pierwszej chwili pod uwagę. Wydaje mi się to jednak kontrproduktywne i lepiej byłoby uzgodnić jedno stanowisko na linii Kijów-Warszawa i Waszyngton-Zachód, ponieważ wszelkie animozje będą bardzo łatwo rozgrywane przez Rosję – zauważył Maciej Milczanowski.
Tomasz Terlikowski pytał także, co powinna zrobić strona polska i ukraińska, aby zapobiec propagandzie rosyjskiej, która może się teraz uruchomić.
Cały czas jest furtka do tego, żeby uzgodnić jakieś stanowisko i przekazać społeczeństwu wersję, która będzie w miarę spójna. Oczywiście tego co się stało już się nie wymaże, ale wydaje mi się, że te kanały komunikacyjne są na tyle otwarte i płynie z nich tyle życzliwości, że cały czas można tę rysę na wizerunku po prostu zamazać, żeby nie rzutowała na przyszłe relacje, które są kluczowe – powiedział Maciej Milczanowski.
Według eksperta, główną skazą na wizerunku Ukrainy jest to, że w wypadku rakiety zginęli ludzie.
Gdyby to był wybuch gdzieś na polu, nikomu by się nic nie stało, pewnie nie byłoby problemu i Ukraina pewnie też szybko przyjęłaby tę wersję, która jest promowana. Natomiast śmierć Polaków rzeczywiście stawia ją w złym świetle i być może stąd jest ten konflikt informacyjny – stwierdził gość programu Radia RMF24.
Informacje amerykańskie są być może dla Ukraińców kluczowe. My wszyscy chyba nauczyliśmy się ufać w to, co mówi Pentagon i Biały Dom. Tyle, że cały czas to są informacje nieoficjalne, więc być może nawet nastąpi zmiana tej narracji. Dlatego też nie powinniśmy – jako komentatorzy – przesądzać tej sprawy – dodał na koniec ekspert.
Opracowanie: Kinga Adamczyk.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS