Najważniejszy cykl katechez Jana Pawła II po raz pierwszy od 40 lat w oryginalnej wersji dźwiękowej. Najpierw streszczenie Jana Pawła II w języku polskim, a natępnie cała katecheza z tłumaczeniem na język polski.
1 Kiedy Chrystus w Kazaniu na Górze mówi: „Słyszeliście, że powiedziano: «Nie cudzołóż!»” (Mt 5,27), odwołuje się do tego, co każdy z Jego słuchaczy znał na pamięć i do czego czuł się zobowiązany mocą przykazania, które pochodzi od Boga – Jahwe. Jednakże historia Starego Testamentu ukazuje, że życie ludu, który był związany z tym Bogiem szczególnym przymierzem, życie poszczególnych ludzi, wielokrotnie odbiegało od tego przykazania. Wskazuje na to nawet pobieżne spojrzenie na prawodawstwo, którego obfity zapis znajdujemy w księgach Starego Testamentu.
Przepisy prawa starotestamentowego były bardzo surowe. Były one również bardzo szczegółowe i wnikały w najdrobniejsze konkrety życia (por. np. Pwt 21,10-13; Lb 30,7-16; Pwt 24,1-4; Pwt 22,13-21 i in.). Można przypuszczać, że im bardziej uwidaczniała się w tym prawie legalizacja faktycznego wielożeństwa, tym bardziej rosła potrzeba utrzymania jego prawnych rozmiarów i zabezpieczenia legalnych granic. Stąd właśnie ta wielka ilość przepisów, a także surowość kar, które prawodawca przewiduje za ich łamanie. Sądząc na podstawie wcześniej przeanalizowanego odwołania się do „początku” w rozmowie o nierozerwalności małżeństwa i w sprawie „listu rozwodowego”, Chrystus widzi jasno tę podstawową sprzeczność, jaką prawo małżeńskie Starego Zakonu kryło w sobie, akceptując faktyczną poligamię, instytucję nałożnic obok prawnych małżonek czy też prawo do współżycia z niewolnicą1. Można powiedzieć, że prawo to, zwalczając grzech, równocześnie zawierało w sobie — lub inaczej: chroniło — „społeczne struktury grzechu”, stanowiło ich legalizację. W tych okolicznościach istotny etyczny sens przykazania „Nie cudzołóż” musi też ulegać zasadniczemu przewartościowaniu. Chrystus w Kazaniu na Górze odsłania na nowo ten sens — to znaczy: przekracza jego tradycyjno-legalne ograniczenia.
2 Warto może w tym miejscu dodać, że o ile zakaz cudzołóstwa jest w swej wykładni starotestamentowej nacechowany — rzec można — kompromisem z pożądliwością ciała, to stanowisko wobec zboczeń seksualnych jest w nim całkowicie jednoznaczne. Świadczą o tym odnośne przepisy, które przewidują karę śmierci za homoseksualizm oraz za uprawianie bestializmu. Jeśli chodzi o postępowanie Onana, syna Judy (od którego pochodzi nowoczesna nazwa „onanizm”) to Pismo Święte nazywa je złym „w oczach Pana […] i dlatego także zesłał na niego śmierć” (Rdz 38,10).
W całości owo szeroko rozbudowane prawo małżeńskie Starego Testamentu wysuwa na pierwszy plan celowość prokreacyjną małżeństwa. Stara się ono w pewnych wypadkach okazywać jednaką sprawiedliwość w stosunku do kobiety i mężczyzny — tak np. gdy chodzi o karę za cudzołóstwo, powiedziane jest wyraźnie: „Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukarany śmiercią i cudzołożnik, i cudzołożnica” (Kpł 20,10) — w całości jednak raczej upośledza kobietę i traktuje ją surowiej.
3 Należałoby może jeszcze zwrócić uwagę na język tego prawodawstwa. Jest to, jak zawsze w takim razie, język obiektywizujący ówczesnej seksuologii — ważny dla całokształtu rozważań teologii ciała. Spotykamy się w nim ze swoistym potwierdzeniem wstydliwego charakteru wszystkiego, co płciowe w człowieku. Więcej jeszcze: to co płciowe, jest poniekąd „nieczyste”, zwłaszcza gdy chodzi o fizjologiczne objawy ludzkiej płciowości. „Odsłanianie nagości” (por. np. Kpł 20,11.17-21) jest napiętnowane jako równoznaczne z dokonaniem niedozwolonego aktu seksualnego, przy czym sam termin wydaje się dość znamienny. Nie ulega wątpliwości, że prawodawca starał się posługiwać terminologią, która odpowiadała świadomości i obyczajowości ówczesnego społeczeństwa. Tak więc język prawodawstwa starotestamentowego musi nas umocnić w przekonaniu, że prawodawcy i społeczeństwu nie tylko znana jest fizjologia płci oraz somatyczne objawy życia seksualnego, ale także są one w określony sposób wartościowane. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wartościowanie to ma charakter negatywny. Nie jest to z pewnością zaprzeczenie prawd znanych nam z Księgi Rodzaju, nie można pomawiać Starego Testamentu — a w nim także Ksiąg prawodawczych — o to, że są prekursorami manicheizmu. Zawarte tam spojrzenie na sprawy ciała i płci jest nie tyle „negatywne”, czy nawet nie tyle surowe, ile nacechowane owym obiektywizmem, który tłumaczy się wolą wprowadzenia ładu w całą tę dziedzinę życia ludzkiego. Chodzi zaś nie bezpośrednio o ład „serca”, ale o porządek całego życia społecznego, u którego podstaw stoi jak zawsze małżeństwo i rodzina.
4 Na jedno może jeszcze wypada przez chwilę zwrócić uwagę, mianowicie na uwydatniający się w odnośnych księgach Starego Testamentu związek pomiędzy moralnością, prawem i medycyną, gdy chodzi o całokształt problematyki „seksualnej”. Księgi te zawierają niemało przepisów praktycznych z dziedziny higieny i medycyny, wedle jej ówczesnego poziomu, a wynikających bardziej z doświadczenia niż wiedzy (por. np. Kpł 12,1-6; 15,1-28). Wiadomo, że do dzisiaj związek ten jest ściśle aktualny. Medycyna stale blisko towarzyszy etyce w tej jakże rozległej dziedzinie zagadnień, a etyka oraz teologia szukają jej współpracy.
5 Kiedy Chrystus w Kazaniu na Górze wypowiada te słowa: „Słyszeliście, że powiedziano: «Nie cudzołóż!»”, dodając zaraz: „a Ja wam powiadam”, staje się rzeczą jasną, że chce odbudować w świadomości swoich słuchaczy właściwy, etyczny sens tego przykazania, odcinając się od interpretacji „doktorów” — urzędowych znawców prawa. Oprócz wykładni, która pochodziła z tej tradycji, Stary Testament dostarcza nam innego jeszcze rozumienia przykazania „Nie cudzołóż”. Była to tradycja Proroków. Ci ostatni poprzez nawiązanie do „cudzołóstwa” pragnęli uprzytomnić „Izraelowi i Judzie” największy ich grzech, jakim było odstępstwo od jedynego prawdziwego Boga, na rzecz kultów różnych bożków, które Lud Wybrany łatwo i pochopnie sobie przyswajał w kontakcie z innymi ludami. Właściwa dla języka Proroków jest raczej analogia cudzołóstwa; jednakże poprzez analogię odsłania się także rozumienie przykazania „Nie cudzołóż”, taka jego interpretacja, której brak odczuwamy w dokumentach prawodawczych. W mowach Proroków, przede wszystkim Izajasza, Ozeasza czy Ezechiela, Bóg Przymierza — Jahwe — przedstawiany jest jako Oblubieniec, a miłość, którą związał się z Izraelem, można i należy upodobnić do oblubieńczej miłości małżonków. I oto Izrael poprzez swoje bałwochwalstwo, poprzez odstępstwo od Boga – Oblubieńca, dopuszcza się wobec niego zdrady takiej, jakiej dopuszcza się kobieta w stosunku do swego męża — dopuszcza się właśnie „cudzołóstwa”.
6 Prorocy w wymownych słowach, przy pomocy bardzo nieraz plastycznych obrazów i porównań, przedstawiają zarówno miłość Jahwe – Oblubieńca, jak też ową zdradę Izraela – Oblubienicy, która oddaje się cudzołóstwu. Temat ten w naszych rozważaniach musi jeszcze powrócić (wówczas, gdy poddamy analizie problem „Sakramentu”), jednakże już teraz należy przynajmniej na tyle nad nim się zatrzymać, na ile jest to nieodzowne dla zrozumienia słów Chrystusa z Mt 5,27-28 oraz dla tej odnowy etosu, jaką słowa te w sobie niosą („a Ja wam powiadam”). O ile Izajasz (por. Iz 54; 62,1-5) zdaje się w swoich tekstach uwydatniać przede wszystkim miłość Jahwe – Oblubieńca, która w każdej sytuacji wychodzi na spotkanie Oblubienicy i przewyższa wszystkie jej załamania, o tyle Ozeasz i Ezechiel nie szczędzą porównań, ażeby uwydatnić przede wszystkim brzydotę i zło moralne tego cudzołóstwa, którego dopuszcza się oblubienica – Izrael.
Postaramy się w następnym jeszcze rozważaniu głębiej wniknąć w teksty Proroków, ażeby pełniej odsłonić treść, która w świadomości słuchaczy Kazania na Górze mogła odpowiadać przykazaniu „Nie cudzołóż”.
(20.8.1980)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS