A A+ A++

fot.Bundesarchiv, Bild 101I–134–0782–35 / Knobloch, Ludwig / CC-BY-SA 3.0 Kwarantanna w getcie warszawskim. Niemieckie zdjęcie propagandowe, maj 1941 r.

Ratowanie życia w czasie wojny to szczytny cel – szczególnie, jeśli ratuje się nie tylko swoje. Eugeniusz Łazowski, młody lekarz z Częstochowy, znalazł zadziwiająco skuteczną metodę odstraszenia agresorów…

Kiedy Eugeniusz Łazowski kończył studia, wybuchła II wojna światowa. Przydzielono go do Batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza, wskazano pociąg sanitarny i wysłano do Brześcia nad Bugiem. Walczył – najpierw z Niemcami, później z Sowietami; dostał się do niewoli, ale udało mu się uciec z transportu jadącego na Syberię. Później aresztowali go Niemcy, trafił do obozu jenieckiego i z niego również uciekł. Łazowski był na tyle sprawnym uciekinierem, że jeszcze w listopadzie 1939 roku wziął ślub ze swoją narzeczoną Marią Tołwińską, z którą następnie wyjechał do Rozwadowa w pobliżu Stalowej Woli – tu zamierzali przeczekać wojnę. Dla młodego lekarza był to jednak dopiero początek wojennych perypetii…

Postrach Niemców

W czasie II wojny światowej, niemieccy żołnierze bali się tyfusu – możliwe, że nawet bardziej, niż kul. Choroba występująca stosunkowo częściej na terenie Polski atakowała przybyszów z zachodu, którzy nie byli na nią naturalnie uodpornieni. Tyfus, powodowany przez bakterię Rickettsia prowazekii, jest roznoszony przez wszy. To oznacza, że rozprzestrzenia się łatwiej w złych warunkach sanitarnych. Wojna dla takich bakterii jest rajem, a zarażone oddziały do niczego się nie nadają…

Tyfus przerażał okupantów

Do wykrywania zakażenia tyfusem używało się wówczas testu Weila-Felixa, opracowanego jeszcze w 1916 roku. Test ten wykorzystuje fakt, że bakterie Rickettsia prowazekii reagują z antygenem otrzymywanym z niegroźnych dla człowieka bakterii Proteus vulgaris, znanych również jako OX 19 Ag. Takiej metody, mimo opracowanych już bardziej specyficznych testów, używa się jeszcze dziś, tam, gdzie wymagają tego względy ekonomiczne.

Doktor Stanisław Matulewicz, kolega Łazowskiego, jeszcze przed wybuchem wojny zauważył, że metodę Weila-Felixa można łatwo oszukać. Jeśli bakterie Proteus vulgaris znajdą się w krwiobiegu badanego, to wynik badania będzie pozytywny, a pacjent pozostanie zdrowy. Ten fakt postanowił wykorzystać Łazowski…

Walka metodą lisa

Razem z Matulewiczem, Łazowski zaczął szczepić mieszkańców okolic Stalowej Woli bakteriami Proteus vulgaris. Wybierał tych, którzy przejawiali jakiekolwiek objawy chorobowe, by uwiarygodnić swój fortel. Bojąc się dekonspiracji, nie poinformował o swoich zamiarach nawet samych pacjentów! Dodatkowo, by uniknąć zbyt dużej uwagi ze strony okupantów, działający w ukryciu medycy przypisywali część szczepionych osób innym okolicznym lekarzom.

Wyniki testu Weila-Felixa, zgodnie z oczekiwaniami, wykazały reakcję charakterystyczną dla zarażonych bakteriami Rickettsia prowazekii. Łazowski wysłał próbki do laboratorium pod kontrolą Niemców, by ci mogli na własne oczy ujrzeć rozmiar „epidemii”. Dzięki temu zabiegowi, około 8000 osób z 12 okolicznych miasteczek zostało objętych kwarantanną, unikając zesłania do obozów pracy.

Eugeniusz Łazowski ocalił setki ludzi

Niestety, działanie Łazowskiego nie mogło trwać zbyt długo. W końcu, kiedy w 1943 roku śmiertelność mieszkańców okolic Stalowej Woli pozostała na stałym, normalnym poziomie, Niemcy zaczęli podejrzewać podstęp. Miejscowy szef gestapo poinformował odpowiednie organy i w kierunku wiosek wyruszyła komisja oraz oddział wojska.

Przedstawienie dla Niemców

Łazowski nie dawał za wygraną. Zebrał najgorzej wyglądających, starszych pacjentów w jednym miejscu. Jednocześnie, w Rozwadowie zorganizowano zabawę. Gdy zjawiła się komisja, lekarz zaprosił niemieckich specjalistów na oględziny chorych, uprzedzając ich że ci są brudni i mają mnóstwo wszy. Starsi członkowie komisji postanowili nie przeprowadzać oględzin, bojąc się zarażenia, zamiast tego przyłączając się do festynu; „chorych” oglądali więc tylko młodsi i mniej doświadczeni lekarze.

Niemcy zebrali pospiesznie próbki, obejrzeli „cierpiących” i uciekli. Ich testy również dały wyniki pozytywne na zakażenie bakteriami tyfusu. Więcej nie nękali Rozwadowa, a kwarantanna pozostała w mocy.

Dobry lekarz

Niestety, pomysł Łazowskiego z fałszywą epidemią przyszedł zbyt późno. Nim wraz z Matulewiczem wpadli na oszukanie testów, Naziści zdążyli deportować ludność żydowską do obozów. To nie oznacza jednak, że Łazowski pozostawał na sprawę żydowską obojętny – kiedy tylko mógł, pomagał mieszkańcom getta.

Opracował plan, dzięki któremu mógł uniknąć kary śmierci za pomaganie Żydom, spotykając się z nimi w tajemnicy. By „umówić” się z lekarzem, przedstawiciele narodu wybranego musieli powiesić na płocie jego domu (sąsiadującego z granicami getta) kawałek białego materiału. Widząc taki znak, Łazowski wychodził nocą i udzielał pomocy potrzebującym. Szybko okazało się, że popyt na jego usługi jest potężny, a pod płotem ustawiały się kolejki.

Łazowski spisał swoje wspomnienia w książce „Prywatna wojna”

Po raz kolejny spryt Łazowskiego bardzo się przydał. Niemcy wymagali od niego bardzo ścisłej ewidencji medycznego sprzętu i lekarstw, z których bardzo duża część była przeznaczana właśnie na leczenie Żydów. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, lekarza wzywano często do leczenia osób podróżujących pociągami, które zatrzymywały się na pobliskiej stacji kolejowej. To właśnie przy takich okazjach Łazowski odnotowywał o wiele większe zużycie środków medycznych, wyrównując bilans.

Sprytny medyk w 1958 roku wyemigrował do USA i zamieszkał w Chicago. Tam został pediatrą i wykładowcą na Uniwersytecie Illinois. O swoich wojennych oszustwach napisał w pamiętniku wydanym w 1970 roku, a szczegółowo opisał je później, w książce „Prywatna Wojna” z 1990 roku.

Bibliografia:

  1. Goor, J., When the test tube was mightier than the gun: a polish doctor out-frightens the Nazis. Letters, IMAJ, vol. 15, kwiecień 2013.
  2. Łazowski, E., Prywatna wojna: wspomnienia lekarza – żołnierza, 1933 – 1944. Cieślak i Szwajcer, Stalowa Wola, 1993.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBMW F 900 R, czyli banan na gębie gwarantowany!
Następny artykułMiędzy Bogiem a cezarem