A A+ A++

A więc śmiejesz się ze mnie tyko dlatego, że wierzę w jednorożce,
smoki, oraz w yeti? Ciekawe, jak bardzo będzie ci głupio, gdy jacyś
biolodzy, podczas prac badawczych nad zwyczajami godowymi wędrownych
motyli, przypadkiem natrafią na żywy okaz Sasquatcha! Myślisz, że
to niemożliwe? Cóż, historia lubi się powtarzać, a wiele
zwierząt, które niegdyś uznawano za stworzenia z legend i ludowych
podań, nieoczekiwanie dla ludzi nauki, okazywało się całkiem
realne.

#1. Wietnamska bestia z jeziora

Szkoci mają swojego
potwora z Loch Ness, a Wietnamczycy – Kim Quy, wielką,
żółwiopodobną, boską kreaturę, która to, według pewnej
legendy z XV wieku, podarowała założycielowi dynastii Lê
magiczny miecz. Broń ta odegrać miała ważną rolę w wojnie,
którą Wietnamczycy prowadzili z Chinami. Po odniesieniu zwycięstwa
i wywalczeniu niepodległości, monarcha wrócił na jezioro Hoàn
Kiếm, gdzie z wody wyłonił się mistyczny żółw, aby odebrać
swój miecz i zniknąć z nim gdzieś w głębinach.

Historia ta pewnie
pozostałaby legendą, podobną do tej o smoku wawelskim, gdyby nie
to, że w 1967 roku jakiś rybak podczas połowów na jeziorze Hoàn
Kiếm ubił wielkiego, nieznanego nauce żółwia. Zwierzę miało
prawie dwa metry długości i ważyło 200 kg, a jego zwłoki zostały
zakonserwowane i wystawione na widok publiczny w jednej ze świątyń.
Ponad dwie dekady później pewien miłośnik wideofilmowania
przypadkiem uchwycił żywego osobnika na filmie udowadniając tym
samym, że legendarna gadzina nie jest kryptozoologicznym mitem, jak
dotąd uważano. W 2000 roku zwierzę to dostało nawet swoją
oficjalną, łacińska nazwę – Rafetus leloii.

Przez wiele lat
usiłowano złapać żywego przedstawiciela tego gatunku i dopiero w
2011 roku, dzięki pomocy oddziału wojsk wietnamskich, uczeni w końcu zrealizowali ten plan, a zwierz trafił do specjalnego basenu wybudowanego na
jeziorze. Wiele wskazuje na to, że obecnie w Hoàn Kiếm nie
mieszka już żaden mityczny żółw. Ostatni, o którym wiedziano,
został znaleziony martwy w 2016 roku.

#2. Zwierzę, które
uznano za… głupi żart

W 1798 roku kapitan
John Hunter – brytyjski administrator kolonialny w Australii,
zaobserwował, jak Aborygeni polują na dziwaczne stworzenie. Istota
ta wyglądała jak bóbr, ale posiadała kaczy dziób, miała cztery
płetwy i mimo że należała do ssaków to… składała jaja. Ach,
no i wydzielała też jad. Hunter sporządził rysunek tego
zwierzęcia, który wraz z futrem upolowanego okazu, wysłał do
Wielkiej Brytanii. Uczeni od razu uznali to za głupi żart, albo
oszustwo, na które nabrał się John. Uważali, że padł on ofiarą
numeru wywiniętego mu przez jakiegoś australijskiego taksydermistę.
Usiłowano nawet udowodnić, że dziób został do futra przyszyty…

Nawet gdy zwierzę
to zostało opisane, to wielu badaczy nadal przypuszczało, że ktoś
próbuje ich nabrać i że nie ma szans, aby tak komiczna kreatura
miała prawo zamieszkiwać nasza planetę. Dopiero gdy udało się złapać żywego
przedstawiciela tego ekscentrycznego gatunku,
uczeni pogodzili się z faktem, że zwierzę o tak dziwacznym
wyglądzie faktycznie istnieje. I w ten sposób świat poznał dziobaka!

#3. Jednorożec
(afrykański)

Europejczycy, którzy
mieszkali w Afryce często spotykali się z opowieściami o tzw.
afrykańskim jednorożcu. To mityczne, według nich, zwierzę miało
być znane już w starożytności, a na rysunek przedstawiający tę
przedziwną istotę natrafiono podczas prac wykopaliskowych w
Egipcie. Okapi, bo tak się ów istota nazywała, często opisywana
była jako coś pomiędzy osłem, zebrą a żyrafą. Podobno polowali
na nią Pigmeje. Tymczasem dla białych mieszkańców Czarnego Lądu
oraz dla uczonych, zwierz ten był równie legendarny co Wielka
Stopa
. Aż do 1901 roku i dnia, w którym gazety na całym świecie
opublikowały fotografię truchła tego stworzenia. Wówczas też
stworzono naukowy opis okapi, a niedługo potem reprezentanci tego
gatunku trafili do zoo wywołując niemałą sensację wśród gości.

#4. Wielka, owłosiona
kobieta

W okolicach 500 roku
przed naszą erą, Hanno – kartagiński podróżnik dotarł do
zachodniego wybrzeża Afryki, gdzie natrafił na plemię potężnych feministek „włochatych kobiet”, które charakteryzowały się
niespotykaną siłą. Przerażeni żeglarze nazwali te istoty mianem
Gorillae, a skóry zabitych przedstawicielek tego „ludu” Hanno
przywiózł ze sobą do Kartaginy, gdzie przechowywane były aż do
146 roku przed naszą erą, kiedy to miasto zniszczone zostało przez
Rzymian.

Dwa tysiące lat
później opowieści o porośniętych gęstym włosiem paniach
przypomniał sobie amerykański badacz i misjonarz – Thomas
Staughton Savage, który to wraz z przyrodnikiem – Jeffriesem Wymanem natrafili na przedstawiciela tego „plemienia” w Liberii. Bestia
ta była faktycznie bardzo okazała i niezwykle silna. Jedno było jednak pewne – stworzenie to nie mogło być człowiekiem. Dziś wiemy, że
z gorylem mamy wiele wspólnego – ot, chociażby 98,4% DNA.

#5. Kraken

Kraken to jedna z
tych legendarnych morskich legend, która od wieków krąży w
zakrapianych rumem, marynarskich opowieściach. Już w I wieku przed
naszą erą Pliniusz Starszy opowiadał o uzbrojonym w potężne
macki potworze, który to blokował Cieśninę Gibraltarską. Według
legend krakeny to słudzy samego Neptuna, a ich cielska są tak
wielkie, że marynarze często brali te kreatury za wyspy! Olbrzymia
ośmiornica poruszała wyobraźnię nie tylko starych wilków
morskich, ale i pisarzy takich jak np. Juliusz Verne, który opisał
spotkanie z tym potworem w swojej powieści pt. „20 000 mil
podmorskiej żeglugi”, a z krakenem walczył nawet sam kapitan Jack
Sparrow!

I pewnie historie o
przerośniętym głowonogu można by włożyć między bajki, gdyby
nie Guy Coburn Robson – szanowany oksfordzki malakolog, który to w
1924 roku w żołądku badanego przez siebie kaszalota znalazł dwie
potężne macki należące do zwierzęcia jeszcze nie znanego nauce.
Ponad 80 lat później udało się złowić kałamarnicę, która to
należała do gatunku opisanego przez Robsona. Zwierzę to miało
ponad 10 metrów długości, ważyło prawie 500 kg i…
prawdopodobnie było jednym z mniejszych reprezentantów tej familii.
A do jakich rozmiarów może dorosnąć ten zwierz? Trudno powiedzieć
– stworzenia te bardzo rzadko udaje się złapać albo uchwycić na
filmie. Największą, jak dotąd kałamarnicę kolosalną
(Mesonychoteuthis hamilton), widziano na Malediwach w czasie II Wojny
Światowej. Głowonóg ten liczył sobie podobno ok. 53 metrów
długości!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPowiat Wadowice: Uwaga, zmiany w harmonogramie dyżurów aptek!
Następny artykułKtóre szkoły wymarzyli sobie absolwenci podstawówek? Gdzie było za dużo, a gdzie bardzo mało chętnych?