A A+ A++

Protest przedsiębiorców przy pl. Piłsudskiego w rocznicę katastrofy smoleńskiej zaczął się z samego rana. Policja szybko go spacyfikowała, a w trakcie akcji zatrzymany został m.in. Paweł Tanajno, lider Strajku Przedsiębiorców. W godzinach przedpołudniowych protestujących została zaledwie garstka. Krążyli po alejkach Ogrodu Saskiego pod czujnym okiem kilkakrotnie liczniejszych oddziałów prewencji policji. – Gdzie wszyscy są? Przecież nas tu powinny być tysiące! – słychać w poszczególnych grupkach.

11 rocznica katastrofy smoleńskiej. Pikieta na Wilczej

Tymczasem policja podejmuje kolejne działania. Jak wynika z Twittera Komendy Stołecznej Policji, po Tanajnie byli już kolejni zatrzymani. “Ponownie mamy do czynienia z naruszeniem nietykalności, a także znieważeniem policjanta i odmową podania danych” – informuje KSP.

Nie wiadomo, co się dzieje z Pawłem Tanajno. Rzecznik policji Sylwester Marczak nie odbiera telefonu. Michał Wojciechowski, założyciel grupy Polska Ponad Podziałami o Pawle Tanajno: – Na tę chwilę nie wiemy nic oprócz tego, że trafił do komendy na Wilczą. Policja nikomu nie udziela informacji na temat tego co się z nim dzieje. Nawet jego żonie. Nie wiemy nawet, czy umożliwiono mu kontakt z adwokatem.

Od południa pod komendą na Wilczej trwa pikieta solidarnościowa. Jest tu kilkudziesięciu protestujących. Wyszli naprzeciw nim policjanci – przez megafon wzywają do rozejścia się i przypominają, że zgromadzenie jest nielegalne. Protestujący, również przez megafon – “kłócą się” z nimi. – Uwaga, uwaga, tu obywatele. Wypuście wolnego człowieka!”.

Policja przystąpiła do legitymowania protestujących. Przedsiębiorcy dyskutują z funkcjonariuszami. Wielu z protestujących nie ma maseczek. Policja wystawia mandaty. – Już piąty raz jestem spisywany dzisiaj – mówi jeden z legitymowanych, który przyjechał do Warszawy z Katowic.

Przed godziną 13. policjantów jest coraz więcej. Otoczyli szczelnie wejście do budynku komendy.

Nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik prasowy KSP poinformował nas właśnie, że zatrzymanych jest co najmniej sześć osób. Zarzuty to: posiadanie narkotyków, naruszenie nietykalności cielesnej policjanta, znieważenie policjanta. Ponadto wśród zatrzymanych znajduje się osoba poszukiwana listem gończym.

 Rocznica katastrofy smoleńskiej. Kaczyński na taczkach

Tymczasem po oficjalnych uroczystościach, wśród krążących pl. Piłsudskiego jest Gerald Wolski, przedsiębiorca z Zakopanego, który na protest przywiózł rekwizyt – tekturowego Jarosława Kaczyńskiego z pluszowym kotem i tabliczką z napisem: “Jeśli ktoś nie jest w stanie być odpowiedzialnym politykiem w takich warunkach, to znaczy, że się do niej po prostu nie nadaje”. Taką atrapę prezesa Prawa i Sprawiedliwości Wolski obwozi na taczkach pomiędzy protestującymi. Ku powszechnej aprobacie.

– Też liczyliśmy na to, że będzie tłumniej. Że będzie więcej ludzi. Niestety prawda jest taka, że społeczeństwo po trzynastu miesiącach walki [licząc od początku stanu epidemii w Polsce – przyp. red.] już jest zmęczone. Ma już dość. Ludzie się wypalili, nie mają nerwów, nie mają pieniędzy. Bo kupa ludzi już nie ma za co przyjechać do Warszawy. Nam też już było ciężko, ale zebraliśmy się z Zakopanego w sześciu, żeby jakoś te koszty zniwelować – opowiada Wolski.

W Zakopanem Wolski prowadzi firmę taksówkarską, która od początku epidemii praktycznie nie przynosi żadnych dochodów, a głównie długi. – Mam milion złotych kredytu, miesięczna rata to 10 tys. zł, kolejne dziecko w drodze. Żona jest w dziewiątym miesiącu ciąży – dodaje Wolski.

Protest przedsiębiorców. Zdarte gardło

Wśród obecnych przy placu zwraca uwagę również chłopak z gitarą, Mateusz Zawadzki. Przygrywa protestującym i przyśpiewuje. Przed laty, jak opowiada, brał udział w protestach przeciwko ACTA, ale na protest przedsiębiorców przyszedł pierwszy raz. Dlaczego?

Chłopak z gitarą przygrywa protestującym w rocznicę katastrofy smoleńskiej Paweł Rutkiewicz

– Przyszedłem wspierać śpiewem i muzyką tych wszystkich ludzi tutaj, którzy zbierali się tu od rana. Chciałem urozmaicić im czas, ale też zdjąć trochę negatywnych emocji. Może wpływam też trochę na policjantów, żeby też się czuli lepiej. W końcu są w pracy, a ja też lubię, jak mi się w pracy umila czas – mówi Zawadzki. Sam przez pandemię też ucierpiał finansowo, ponieważ korporacja, dla której na co dzień pracuje, zmuszona była ciąć koszty. Na szczęście pracy nie stracił, ale zarabia dużo mniej.

10 kwietnia Zawadzki również przemieszcza się z gitarą to w jedną, to w drugą stronę parku, w miarę przegrupowywania się policji. Zdarzyło mu się już tego dnia grać i śpiewać z kordonu. Może muzyka jednak działa na policję, bo w końcu z niego wyszedł. Ale spisano go. Za brak maseczki. – Przecież nie da się śpiewać w maseczce. Ja już od rana nawet ledwo mówię – dodaje muzyk.

11 rocznica katastrofy smoleńskiej. Komosa chce złożyć wieniec

Na okazję, żeby dostać się pod pomnik smoleński, przy Zachęcie czeka Zbigniew Komosa, który co miesiąc składa wieniec. Twierdzi, że “katastrofa smoleńska to efekt decyzji Lecha Kaczyńskiego, który miał nalegać na ładowanie samolotu mimo złych warunków pogodowych”.

Chłopak z gitarą przygrywa protestującym w rocznicę katastrofy smoleńskiejFot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

– Na możliwość podejścia pod pomnik czekam od godziny 8 rano. I będę czekać do skutku. Jeśli chodzi o policjantów to dla mnie znakiem, że blokada się kończy będzie to, że snajperzy zejdą z dachów okolicznych budynków. Na razie się na to nie zanosi. A na to, żeby przemknąć się pomiędzy policjantami nie ma szans – mówi Komosa. Przypominające snajperów sylwetki widzimy na dachu hotelu Sofitel i biurowca po przeciwległej stronie placu.

Ok. godz. 14 na pl. Piłsudskiego stoi autokar, słychać uroczystą muzykę. Niestety z oddali. Z Ogrodu Saskiego nie sposób zbliżyć się do prezydenta Andrzeja Dudy, który składa hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej. Od osób znajdujących się w parku prezydenta oddzielają rzędy policjantów.

– Nie można nawet podejść do krawędzi placu żeby popatrzeć? – pyta policjanta spacerowicza.

– Nie ja wymyślałem te zasady – odpowiada funkcjonariusz.

Zza rzędów policji obecność prezydenta na placu łatwo zresztą przeoczyć. – O której to się miało zacząć? – pyta koleżankę starsza kobieta. – O drugiej – odpowiada druga. – No i nic nie widać? – pyta znów tamta.

– Przecież to nie jest jakiś król! – pyta ta sama spacerowiczka, która wcześniej chciała popatrzeć przynajmniej z daleka.

Wśród przechodniów od strony Zachęty panują podobne nastroje. Z tej strony zgromadziła się też niewielka grupka przedsiębiorców.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmiany w funkcjonowaniu punktów szczepień SP ZOZ. Informacja dla mieszkańców
Następny artykułW Częstochowie: Minęło 80 lat od utworzenia częstochowskiego getta