A A+ A++

To nie jest tania zabawa – urządzenia zgromadzone tylko w tym jednym pomieszczeniu kosztowały 12 mln złotych. Ale ich efektywność robi wrażenie. Możliwości produkcyjne Talkin’ Things sięgają już pół miliarda tagów rocznie.

Rozwiązania polskiego start-upu trafiają na produkty takich firm jak Coca-Cola, Procter & Gamble, Mars, Sanofi, L’Oréal czy Inditex. Tylko w tym roku ich sprzedaż powinna się przełożyć na 25–27 mln zł przychodu.

– Wyciągamy całkiem niezły wynik finansowy z jednego metra kwadratowego przestrzeni produkcyjnej. A to dopiero początek – mówi Marcin Pilarz, założyciel Talkin’ Things. – W Warszawie planujemy zwiększyć moce produkcyjne do 1,3 mld tagów rocznie. Z kolei w Rzeszowie startujemy z budową fabryki, która w pierwszej fazie będzie wytwarzała 1,5 mld produktów, a z czasem zwiększymy jej możliwości do 12 mld. W ciągu 5–6 lat zamierzamy dojść do poziomu, który da nam około 9–10 proc. światowego rynku RFID.

Założony w 2013 roku start-up szykuje się do skoku na głęboką wodę. Ma za co to zrobić. W zeszłym roku Marcin Pilarz odbył 85 spotkań z funduszami, próbując przekonać je do inwestycji w swój biznes. I choć inwestorzy nie przepadają za start-upami hardware’owymi, a przez zerwane łańcuchy dostaw i problemy z dostępnością chipów spółka miała za sobą trudny okres, aż od 11 firm Talkin’ Things usłyszał „tak”. W tym od TDJ Venture, który ostatecznie poprowadził wartą 20 mln dolarów rundę. Uczestniczyli w niej także Piotr Dębicki, właściciel s … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułStatystycznie rzecz biorąc
Następny artykułSamuraj patrzy na Wisłę. Japońskie inwestycje w Polsce