A A+ A++

Aleksandra Gieracka, Wprost: Katastrofa już się dzieje, czy dopiero nadciąga?

Prof. Piotr Szukalski: Jesteśmy skazani na to, że w długim okresie będzie się zwiększać liczba zgonów. To jest naturalna konsekwencja dochodzenia do zaawansowanego wieku przez pokolenia powojennego wyżu demograficznego. To umknęło opinii publicznej, ale w zeszłym roku pierwszy rocznik tego wyżu, czyli urodzeni w 1946 r., osiągnął 75 lat. To już jest wiek, powyżej którego prawdopodobieństwo zgonu zaczyna szybko narastać.

Dane dotyczące umieralności w ubiegłym roku przerażają. GUS nie podał jeszcze pełnych statystyk, ale nawet te nieuwzględniające ostatnich tygodni grudnia sugerowały, że to będzie najtragiczniejszy rok od czasu zakończenia II wojny światowej. Ekonomista Rafał Mundry oszacował, że rok zamknie się z liczbą około 515-520 tys. zgonów.

– Wszystko wskazuje na to, że zeszłoroczna liczba zgonów jest znacznie wyższa nawet od przewidywań GUS dla najgorszych lat wymierania powojennego wyżu.

W 2020 r. zmarło 477 tys. osób, a w 2019 r. – 410 tys.

Na początku wydawało się, że jesteśmy przede wszystkim świadkami przesunięcia zgonów na trochę wcześniej – to znaczy umierali głównie schorowani ludzie w podeszłym wieku. Zdecydowana większość z nich miała choroby współistniejące, do tego dochodziła mniejsza odporność osób w zaawansowanym wieku. Wydawało się, że umierają głównie ci, którzy i tak umarliby w ciągu najbliższych kilku lat. Można było wręcz oczekiwać, że za rok, dwa, trzy – jak tylko pandemia przestanie nam psuć szyki – zgonów będzie mniej, niż można by się spodziewać, ponieważ wymarła część tych osób, która w normalnych warunkach umarłaby nieco później.

Patrząc jednak na to, jak długi już jest ten stan, i jak długotrwale mamy ograniczony dostęp do lekarzy i diagnostyki medycznej, można bać się, że będziemy mieć, niestety, do czynienia z długofalowym skutkiem pandemii. Nawet jeśli ona zniknie, to prawdopodobnie jednak odciśnie na lata swoje piętno na stanie zdrowia Polaków.

Według danych Eurostatu, biorąc pod uwagę cały okres pandemii, Polska ma drugi w Europie najwyższy poziom nadmiarowych zgonów. Dlaczego jest aż tak źle?

Problemy w zakresie umieralności zaczęły się pojawiać począwszy od 2015 r. Jeśli spojrzymy na to, jak w ostatnim 30-leciu zmieniało się trwanie życia, syntetyczny wskaźnik umieralności, a pośrednio i stanu zdrowia, to widać że od 1992 r. mieliśmy do czynienia z pasmem sukcesów. Tylko dwa razy pojawiły się niewielkie zawirowania i odchylenia wynikające z kwestii pogodowych.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTurniej w Gdańsku rozstrzygnięty. Kwidzyn drugi, Torus Wybrzeże trzecie
Następny artykułNieR: Automata Fresh start with all weapon and cosmetics save PC