Turniej WTA Finals 2024 jeszcze się nie zaczął, a już wywołuje sporo emocji. Wydawało się, że po ubiegłorocznej klapie w Cancun w tym roku w Rijadzie nie powinno dojść do podobnych wpadek. Niestety organizatorzy w Arabii Saudyjskiej również nie ustrzegli się problemów.
Wielkie pieniądze i gotowe obiekty
Zacznijmy jednak od pozytywów, bo kobiecy tenis organizacyjnie nie jest najmocniejszy, więc wszelkie formy poprawy warto docenić. Federacja Kobiecego Tenisa (WTA) ogłosiła gospodarza tegorocznej edycji Turnieju Mistrzyń (i dwóch kolejnych edycji) w kwietniu, a więc znacznie wcześniej niż w poprzednich latach. Tenisistki i kibice nie musieli żyć tak długo w niepewności, jak choćby w 2023 i 2022 roku, gdy lokalizację imprezy poznawaliśmy we wrześniu, dwa miesiące przed jej startem.
Gospodarz znany dużo wcześniej, a do tego przygotował rekordową pulę nagród – 15 mln dolarów. Do tej pory najwięcej za Turniej Mistrzyń płacili Chińczycy pięć lat temu, gdy gościli zawody w Shenzhen. Miasto miało zresztą organizować imprezę przez kolejne 9 lat, ale z powodu pandemii plany runęły w gruzach, a wraz z nimi lukratywne kontrakty WTA.
Zawodniczki mogą liczyć w Rijadzie na spore nagrody, a i na miejscu są dopieszczane ze wszystkich stron. Każda z ośmiu singlistek otrzymała prywatną szatnię, a Coco Gauff wrzuciła filmik do mediów społecznościowych z wnętrza z jednej z nich. Trzeba przyznać, że warunki robią wrażenie.
Do tego nie grozi nam powtórka z ubiegłorocznej edycji turnieju, gdy kort centralny w Cancun został oddany do użytku dzień przed rozpoczęciem rywalizacji. W efekcie był nierówny, piłka odbijała się w zaskakujący sposób, a do tego wietrzna i deszczowa pogoda utrudniała przebieg spotkań. W Rijadzie korty są już gotowe, zawodniczki miały okazję trenować, impreza odbywa się w hali, warunki atmosferyczne nie będą miały znaczenia.
Pewne niedociągnięcia są
Jednak WTA i organizatorzy imprezy kończącej sezon nie byliby sobą, gdyby wszystko przebiegało bez zastrzeżeń. Pewne wpadki są już zauważalne. Pytanie, czy czekają nas kolejne. Największe dotąd zamieszanie powstało wokół ceremonii losowania fazy grupowej. Osiem tenisistek podzielić na dwie grupy po cztery zawodniczki nie wydaje się być zadaniem trudnym do zrealizowania, a jednak!
Zabrakło jakiekolwiek transmisji z wydarzenia (standard choćby na turniejach wielkoszlemowych), przecieki odnotowywane były jedynie w social mediach, spływały bardzo powoli. Ceremonia losowania ruszyła we wtorek o godzinie 17:00 czasu polskiego, kilka minut później poznaliśmy połowę składu grupy Igi Świątek, bo trafiła do niej także Coco Gauff. Na kolejne nazwiska czekaliśmy kolejne kilkanaście minut, nikt nie wie, dlaczego tak długo.
To niby nie są najważniejsze kwestie w trakcie całego wydarzenia sportowego, ale czy możemy wyobrazić sobie np. że nawet w dniu losowania fazy grupowej piłkarskiej Ligi Mistrzów organizatorzy nie raczą oficjalnie podać godziny rozpoczęcia ceremonii? A tak stało się przy wtorkowym losowaniu WTA Finals. Informacja o starcie o godzinie 17:00 wyszła od dziennikarzy, nigdy i nigdzie nie została do końca formalnie potwierdzona. Dla porównania w przypadku ATP Finals w Turynie od tygodnia wiemy, że ceremonia losowania odbędzie się 7 listopada o godzinie 12.00. Można? Można.
Zamieszanie wokół gali
Kolejna sprawa to zamieszanie wokół gali z udziałem tenisistek. Taka gala w Cancun 2023 i Fort Worth 2022 towarzyszyła procesowi losowania. W Rijadzie we wtorek podobnej uroczystości nie widzieliśmy, nikt nie przekazał kibicom czy mediom dlaczego. Najlepszym źródłem informacje pozostaje będąca na miejscu deblistka Ellen Perez. Australijka przekazała na Twitterze, zaczepiona przez fanów, że “w czwartek mamy sesję zdjęciową w ciągu dnia, a potem, jak rozumiem, bardziej swobodną kolację”.
Dopytywana, czy ta kolacja będzie miała charakter uroczystej gali, dodała: “No cóż, najpierw sesja zdjęciowa, podczas której będziemy w sukienkach. Kolacja? Nie jestem pewna, czy ktoś będzie dalej nosił sukienkę, czy nie. To nastąpi kilka godzin po sesji zdjęciowej, więc sensowne byłoby, żeby ludzie wrócili do hotelu i się przebrali”. Także i w tym temacie organizatorzy jak dotąd nie przekazali żadnych oficjalnych informacji.
Do tego dochodzi pomyłka związana z faktem, że w Rijadzie to Iga Świątek jest od poniedziałku przedstawiana jako numer jeden na świecie. Tymczasem od ponad tygodnia liderką rankingu pozostaje Aryna Sabalenka. Kolejna wpadka, która nie ma wpływu na samą rywalizację na korcie, ale nie dodaje powagi imprezie, która docelowo ma być najważniejsza w rocznym kalendarzu WTA. Wyobraźmy sobie, że w ATP ktoś pomyliłby ranking i jako prowadzącego przedstawił np. Carlosa Alcaraza.
WTA ma nad czym pracować
W poprzednich latach konto WTA Finals w trakcie imprezy w ogóle nie było aktywne w mediach społecznościowych. W tym roku przynajmniej publikowane są informacje o kolejnych sponsorach. Tymczasem profil samej Organizacji Kobiecego Tenisa poinformował o wynikach losowania grup pięć godzin po zakończeniu ceremonii. Fani kpili w komentarzach: “Co tak szybko?!”.
Działacze WTA krytykowani są także za sam fakt organizacji turnieju w miejscu, w którym prawa kobiet nie są respektowane tak, jak na Zachodzie. Federacja znajduje się w trudnym położeniu – w ostatnich latach po zerwaniu umów z Chińczykami była pod kreską i potrzebowała wsparcia finansowego. Z taką pomocną dłonią wyszli Arabowie. Nic dziwnego, że od razu na trzy lata otrzymali prawo do organizacji WTA Finals.
Widać jednak, że pieniędzmi wszystkiego nie da się zatuszować. WTA nadal musi unikać wpadek, które nie przystoją dyscyplinie sportu, w jakiej czołowe przedstawicielki zarabiają miliony dolarów, a sponsorami są największe marki świata. Na płaszczyźnie komunikacyjnej i organizacyjnej jest jeszcze sporo do zrobienia. Najlepiej zacząć od rozstrzygnięcia, kto jest aktualnie liderką rankingu i odpowiednio przygotować materiały promocyjne imprezy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS