Oficjalnie inflacja w Turcji przekracza 80 proc., nieoficjalnie – zbliża się do 200 proc. Oliwy do ognia dolewa prezydent Erdogan, który wymusza na banku centralnym obniżki stóp procentowych i zapowiada kolejne.
We wrześniu inflacja nad Bosforem sięgnęła oficjalnie 83,45 proc. – podał
tamtejszy urząd statystyczny. Wynik – mimo że ekstremalnie wysoki –
absolutnie nikogo nie zaskoczył, a nawet nieco rozczarował, bo analitycy spodziewali się odczytu w wysokości 84,6 proc. Turcy zmagają się z galopującą i
dynamicznie przyspieszającą inflacją od dobrych kilku miesięcy.
Ostatni raz tak wysokie tempo wzrostu cen w Turcji obserwowano pod
koniec XX wieku, gdy oficjalny wskaźnik CPI rósł po przeszło 100 proc. w
skali roku.
W minionym miesiącu żywność i napoje bezalkoholowe podrożały o 93 proc. w
porównaniu do września ubiegłego roku, transport – o blisko 118 proc., a
użytkowanie mieszkania – o niemal 85 proc., wynika ze statystyk. W porównaniu do sierpnia wskaźnik cen wzrósł o 3,08 proc., natomiast koszty użytkowania mieszkania okazały się aż o 10 proc. wyższe.
Horrendalna oficjalna inflacja blednie w zestawieniu z nieoficjalnym
wyliczeniami, niepodlegającymi kontroli władz w Ankarze. Z szacunków
ENAGrup wynika, że ceny konsumpcyjne wzrosły o 186,27 proc. w porównaniu do września 2021 r. i o 5,3 proc. wobec sierpnia bieżącego roku.
Pomimo przyspieszającej i bardzo wysokiej inflacji prezydent Erdogan wymusza na banku centralnym obniżki (!) stóp procentowych. W ostatnich dwóch miesiącach Turcy dwukrotnie ścięli koszt pieniądza o 100 pb., sprowadzając stopę referencyjną do 12 proc. W rezultacie Turcja ma najbardziej ujemne realne stopy procentowe wśród wszystkich dużych gospodarek świata.
Erdogan zapowiada, że na tym nie koniec i będzie “rekomendował” kolejne cięcia. W ubiegłym tygodniu ponownie stwierdził, że niższe stopy doprowadzą do obniżenia inflacji i podkreślił, że stopy procentowe są jego “największym wrogiem”.
Taka postawa jest sprzeczna z podstawowymi zasadami polityki gospodarczej oraz zdrowym rozsądkiem. Wzrost cen spowalnia się, podnosząc koszt pieniądza, ograniczając w ten sposób dostęp do kredytu oraz zachęcając do oszczędzania. W efekcie maleje popyt, dzięki czemu maleje luka między nim a podażą. To z kolei ogranicza presję na wzrost cen.
Obniżki stóp pogłębiają kryzys walutowy w Turcji, któremu sprzyjają czynniki globalne – podwyżki stóp procentowych przez Fed i inne banki centralne czy wzrost awersji do ryzyka na rynkach finansowych. W ostatnich miesiącach silny wzrost cen importowanych paliw czy żywności
na globalnych rynkach doprowadził do powrotu głębokich deficytów na
tureckim rachunku bieżącym. W efekcie tylko w tym roku lira straciła do dolara blisko 29 proc., a kurs USD/TRY po raz pierwszy w historii przebił poziom 18,5.
Deprecjacja liry nie jest zjawiskiem nowym czy zaskakującym – w ciągu 10
lat straciła ona do “zielonego” aż 90 proc. – co skłania ludność i
firmy do gromadzenia pieniędzy w twardej walucie. I spirala się nakręca.
Nie są jej w stanie zatrzymać zachęty dla deponentów, nakaz
przewalutowania na krajową walutę części przychodów z eksportu czy
interwencje walutowe, na które przepalono w ciągu ostatnich trzech lat
grubo ponad 150 mld dol.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS