FELIETON. Siedzę w dziennikarskim fachu obsługując zabrzański samorząd już ponad ćwierć wieku i relacjonuję działania wszystkich prezydentów miasta od czasów Romana Urbańczyka, ale takiej groteski jak ostatnia konferencja prasowa „prezydentki” Agnieszki Rupniewskiej w ratuszu jeszcze nie widziałem. Pomijam już fakt, że zaproszenia do udziału w niej wysłano według wybiórczego klucza i pominięto przy tym (zresztą nie po raz pierwszy) naszą redakcję, jedynego lokalnego i niezależnego tygodnika o Zabrzu oraz że od blisko pięciu miesięcy nowa władza nie potrafi znaleźć zawodowego rzecznika prasowego, który zechciałby firmować z nazwiska i twarzy kontrowersyjne działania nowych włodarzy Zabrza. Ale to, że prezydent miasta po kilku miesiącach organizuje w końcu konferencję prasową, po czym po przedstawieniu mocno niepełnych informacji i wygłoszeniu banałów oraz przekazów politycznych… ucieka z własnego eventu przed zadaniem pierwszego jej pytania, to tego u nas naprawdę jeszcze nie grali!
Prezydentka z butelkami
Trudno więc się dziwić oburzeniu zaskoczonych i zniesmaczonych innych dziennikarzy, którzy na godz. 9 rano (a przecież wiele redakcji pracuje do późnych godzin nocnych) zameldowali się w gminnym ratuszu na konferencji prasowej, by usłyszeć, że „prezydentka” ma pilniejsze sprawy na głowie niż oni sami i media. A konkretnie to musi osobiście zająć się – uwaga – organizacją zbiórki darów dla powodzian! Rozumiecie to drodzy Czytelnicy? W mieście, którego nie nawiedziła powódź, najważniejsza osoba samorządu nie ma pół godziny na merytoryczną rozmowę z dziennikarzami, którą sama zainicjowała, bo osobiście organizuje wsparcie dla powodzian kilkaset kilometrów dalej. Nota bene kilka dni wcześniej pewien lokalny portal wrzucił do Internetu (przypadkowo podobno nagrany filmik), na którym Rupniewska osobiście taszczy zgrzewki wody z dostawczaka do miejsca zbiórki darów w magistracie. W mieście, które rzekomo chwieje się jak kolos na glinianych nogach i wymaga pracy od rana do wieczora, prezydent miasta zajmuje się noszeniem wody! Po to ją mieszkańcy wybrali? Naprawdę?
Juroszek: Zabrze nie bankrutuje!
Wróćmy jednak do owej konferencji prasowej, nagranie której dostępne jest w Internecie. Wydaje się, że pełno w nim było klasycznych półprawd i zwykłych insynuacji. W zasadzie jedno wypowiedziane tam zdanie wiceprezydenta Przemysława Juroszka powinno wybrzmieć na samym początku i zamknąć całą tę groteskę. – Zabrzu nie grozi bankructwo, natomiast mamy problemy z płatnościami, dlatego musimy opracowywać plan naprawczy i wdrażać oszczędności – oświadczył szczerze. Przypomnijmy, że katowicka Gazeta Wyborcza pisała jednak że Zabrzu grozi takie bankructwo i rozdzielenie jej terenów do przyległych gmin.
Teraz zaś dziennikarza tego tytułu interesowało, czy obecne władze miasta już złożyły zawiadomienie do prokuratury na swych poprzedników, skoro zrujnowały budżet miasta i dopuściły się nieprawidłowości. Odpowiedź wprost nie padła, ale Juroszek przyznał, że trwają już w urzędzie pierwsze przesłuchania i nie może zdradzać tajemnicy służbowej innych instytucji…
Statystyka polityczna…
Szczytem manipulacji była informacja przekazana przez sekretarza miasta Łukasza Urbańczyka o tym, że za kadencji (w liczbie mnogiej) Mańki-Szulik zadłużenie Zabrza wzrosło z 64 mln zł do 883 mln zł na koniec II kwartału tego roku. – To wzrost o 1263 procent! – podkreślał Urbańczyk wykazując się matematyczną skrupulatnością. Robi wrażenie? A jakże! Problem w tym, że pominął bardzo ważny kontekst gospodarczy. Na początku XX wieku – Mańka–Szulik obejmowała stery miasta w 2006 roku – milion złotych miał zupełnie inną wartość i znaczenie inwestycyjne. Co jednak istotne, choć za całe wyliczone zadłużenie obarczono wyłącznie poprzednią prezydent, to w podanej sumie musi (a przynajmniej powinno) znajdować się zobowiązanie dłużne o wartości 75 mln zł, zaciągnięte już za obecnej władzy w połowie maja, czyli w trakcie wspomnianego II kwartału. Zresztą w trzecim kwartale Rupniewska wraz z Radą Miasta podjęła decyzję o wyemitowaniu kolejnych obligacji na 35 mln zł.
Podczas konferencji prasowej padła też informacja, że mimo czynionych oszczędności, na koniec obecnego roku w budżecie gminy będzie nadal brakować około 200 mln zł, by ten się spiął. I tu Rupniewska poinformowała, że prowadzi rozmowy na temat uzyskania „pożyczki z ministerstwa finansów” (nie podano na jaką dokładnie sumę). Ale zaraz, zaraz… Czy to nie ta sama prezydent Rupniewska deklarowała w czerwcu przy decyzji o emisji drugich już obligacji za swych rządów, iż w tym roku nie zamierza już więcej zadłużać Zabrza?
foto: Agnieszka Rupniewska/fb
CAŁY FELIETON NA TEN TEMAT PUBLIKUJEMY W AKTUALNYM WYDANIU NASZEGO TYGODNIKA, DOSTĘPNEGO TAKŻE W WERSJI ELEKTRONICZNEJ W INTERNETOWYM KIOSKU POD DOKŁADNYM LINKIEM
https://eprasa.pl/news/głos-zabrza-i-rudy-śl/2024-09-26
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS