Rozmowa z Markiem Kawińskim, właścicielem firmy KAW-MET. Materiał przygotowany dla prasy.
Odlewnia żeliwa i metali nieżelaznych KAW-MET zajmuje się produkcją odlewów od 1981 r. Wtedy Pana ojciec, Stanisław Kawiński, w miejscowości Wapowce koło Przemyśla rozpoczął działalność w branży odlewniczej. Obecnie to Pan szefuje firmie w Orłach i Zadąbrowiu pod Przemyślem.
– Tak, od 1990 roku działalność gospodarcza jest przepisana na mnie.
Informujecie na swojej stronie internetowej, że wasza odlewnia jest firmą o długoletniej tradycji rodzinnej, gdzie zdobyta w praktyce wiedza i doświadczenie przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Czego nauczył się Pan od swojego ojca?
– Od ojca nauczyłem się praktycznie wszystkiego od podstaw. Byłem jedenastoletnim chłopakiem, gdy ojciec zakładał w roku osiemdziesiątym pierwszym odlewnię. Biegałem po podwórku obok malutkiego zakładu, w przerwach między zabawą a nauką, uczestniczyłem w produkcji. Oczywiście najpierw na zasadzie obserwatora i pod opieką ojca. Stąd moje doświadczenie.
Czyli to nie był przymus ojcowski, tylko naturalne poznawanie specyfiki biznesu odlewniczego.
– Tak.
W roku 2007 siedziba odlewni została przeniesiona do miejscowości Orły koło Przemyśla, znajdującej się przy trasie międzynarodowej E – 4 „Drezno – Kraków – Lwów”. Jak to wpłynęło na rozwój firmy?
– Nowa lokalizacja okazała się zdecydowanie lepsza. Położenie odlewni przy uczęszczanej trasie komunikacyjnej, tuż przy wylocie autostrady, ułatwiło kontrahentom dojazd i kontakty w sprawach handlowych. Po wybudowaniu nowej odlewni w 2005 r. z automatyczną linią produkcji odlewów jesteśmy jednym z największych producentów wkładów kominkowych w Polsce. Co ważne, całość wyrobów produkowana i składana jest w naszym zakładzie.
Wkłady kominkowe to obecnie główna część waszej produkcji. Firma KAW- – MET wykonuje też odlewy armatury przemysłowej, aktualnie rozszerzyli Państwo ofertę o produkcje okien, ale wykonujecie także odlewy dzwonów, a to przecież kultowe rzemiosło w Przemyślu i naszym regionie. Wasz niedźwiadek odlewnik stoi przy Muzeum Dzwonów i Fajek w Przemyślu. Jak się zaczęła Państwa przygoda z ludwisarstwem?
– Ojciec na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dostawał sporo zamówień na wykonywanie grzejników żeliwnych. Spora część tych grzejników zamawiana była przez parafie do kościołów i to stąd się wzięło, że skoro potraficie odlewać grzejniki, to spróbujcie odlewać także dzwony, bo jest na nie ogromne zapotrzebowanie. Udało nam się, na podstawie opracowań dawnych ludwisarzy, zaprojektować odpowiednie szablony wraz z dźwiękiem. Metodą prób i błędów wypracowaliśmy finalny produkt. I tak to się zaczęło. Zajmujemy się także renowacją starych dzwonów, produkcją dzwonków okrętowych, gongów, pomników , popiersi i tablic pamiątkowych.
Ludwisarstwem zajęliście się w Wapowcach?
– Nie, w nowej siedzibie firmy w Orłach. Ze względu na dwie różne technologie wykonywania musieliśmy rozdzielić odlewnię metali nieżelaznych (dzwonów) od odlewni wyrobów żeliwnych.
Przeniesienie firmy do Strefy Ekonomicznej w Orłach koło Przemyśla okazało się strzałem w dziesiątkę. Zaczynaliście w Wapowcach, urokliwej, małej miejscowości pod Przemyślem, czyli sukces można odnieść także w tak zwanej małej ojczyźnie. Z perspektywy lat, co Pana zdaniem zadecydowało o Waszym sukcesie?
– Wytrwałość w dążeniu do celu. Determinacja w pokonywaniu trudności. Tak, najważniejsze jest, aby w życiu mieć cel.
Hala odlewni, przestrzenie handlowe z wyeksponowanymi wyrobami, powierzchnie biurowe wyglądają imponująco. Oddają charakter Waszej szczególnej produkcji. Można oprowadzać wycieczki edukacyjne, ale wrócimy do ludwisarstwa. Gdzie biją Wasze dzwony?
– W najróżniejszych miejscach świata. Na przykład w Papui Nowej Gwinei. Natomiast największym naszym wyzwaniem był karylion o łącznej wadze trzynastu ton wykonany na Ukrainę.
Karylion czyli…
– Trzynaście dzwonów wybijających całą oktawę dźwięków. Cała trudność polegała na tym, aby wszystkie dźwięki i półdźwięki były idealnie czyste, trafiały, jak mawiają ludwisarze, w „oczko”. Karylion to bardziej instrument składający się z dzwonów i dzwonków niż klasyczny dzwon.
Proszę w miarę możliwości odsłonić tajniki produkcji dzwonu?
– Kiedyś do produkcji form na dzwony stosowano żółtą glinkę i łajno końskie. Po zmieszaniu łajno końskie służyło jako spoiwo. Tworzyło ono, po wypaleniu w piecu mikroprzepuszczalną formę. Dzięki temu, podczas wlewania spiżu do formy, następowało odprowadzenie gazów. Współczesna technologia niesamowicie poszła do przodu. Obecnie wykorzystujemy masy chemoutwardzalne na bazie żywicy i piasków kwarcowych, co zdecydowanie przyspiesza proces produkcji, a jednocześnie nie wpływa na jakość dzwonu. Dzięki wykorzystaniu pieców indukcyjnych czystość wytopu jest nieporównywalnie lepsza w porównaniu z dawnymi technologiami, w których do topienia metalu wykorzystywano drewno, węgiel, czy koks. My, między innymi dzięki pracy naszego laboratorium, w którym jest przeprowadzana analiza spektralna składu chemicznego metalu, uzyskujemy zawsze idealny stop spiżu.
Najważniejszą częścią dzwonu jest jego serce. Jak uzyskać czysty ton i czy zdarza się, że odlew trzeba powtórzyć?
– Każdy dzwon wymaga indywidualnego podejścia. Już przy wykonywaniu formy należy wykluczyć wszystkie zagrożenia, które mogą doprowadzić do ponownego wykonania. Przy dzisiejszej technologii wadliwe odlewy zdarzają się niezwykle rzadko. Natomiast każdy dzwon po oczyszczeniu i oszlifowaniu należy dostroić.
Czyli musicie mieć stroiciela dzwonów?
– Tak, mamy. Korzystamy też z różnych urządzeń ułatwiających strojenie, na przykład kamertonów.
W Waszej ofercie intrygująco brzmi zdanie: wykonujemy odlewy artystyczne. Co konkretnie kryje się za tym zdaniem?
– Na przykład to, że moje produkty stoją w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Paryżu.
Co konkretnie?
– Nowoczesne formy wyposażenia wnętrz. Jak już wspomniałem, wykonujemy też pomniki. W Orłach stoi papież Jan Paweł II. W Przemyślu, przy jednostce wojskowej pomnik Podhalańczyka, przy ulicy Franciszkańskiej w Przemyślu stoi pomnik Henryka Jaskuły. Ponadto wykonujemy popiersia i tablice pamiątkowe. Dla Polonii amerykańskiej wykonaliśmy popiersie Tadeusza Kościuszki oraz tablicę pamiątkową na most imienia Tadeusza Kościuszki w Nowym Jorku . Zajmujemy się renowacją zabytkowych kominków. Na pewno niektórych czytelników zainteresuje informacja, że główny sarkofag rodziny Ulmów powstał w naszym zakładzie. Na dniach obok przemyskiej archikatedry stanie pomnik księdza Jerzego Popiełuszki, autorstwa pana Eliasza Dyrowa, który wykonany jest w naszym zakładzie. W realizacji mamy pięciometrowy pomnik Michała Archanioła dla Ustrzyk Dolnych.
Przygotowując się do rozmowy z Panem, usłyszałem taką opinię: firma Kaw- Met to perfekcyjnie i nowocześnie zorganizowana firma, zachowująca jednocześnie walor manufaktury, czyli pracownik, rzemieślnik, jego umiejętności, także indywidualne, odgrywają ogromną rolę w produkcji. Co Pan sądzi o takiej opinii?
– W przypadku odlewów artystycznych jest to trafne spostrzeżenie. Natomiast produkcja przemysłowa jest zautomatyzowana, więc trzeba odróżnić te dwie specyfiki naszej działalności, ale w obu przypadkach pracownicy są najważniejsi.
Ile osób Pan zatrudnia?
– Około 200.
Firmę przejął Pan od swojego ojca. Nauczył Pana rzemiosła. Jaką wiedzę, chciałby Pan przekazać swoim dzieciom? Czy w rodzinie szykuje się kolejny odlewnik?
– W rodzinie mamy już kolejnego odlewnika, syn Michał skończył AGH na wydziale odlewnictwa. Od dwóch lat jest w firmie i pomaga mi ją prowadzić. A co chciałbym przekazać swoim dzieciom? Uczciwość, rzetelność i wiarę w ludzi. Nie wszystko potrafimy zrobić sami. Trzeba z ludźmi współpracować.
Jak odpoczywa i jakie ma pasje Marek Kawiński?
– W miarę czasowych możliwości podróżuję. Świat jest przepiękny.
O czym marzy Marek Kawiński?
– (śmiech) Muszę się zastanowić…
Kim chciałby być Marek Kawiński, gdyby nie był tym, kim jest?
– Tak mi się życie potoczyło, że nigdy się nie zastanawiałem nad innym wariantem samego siebie.
Rozmawiał: Artur Wilgucki
Niedźwiadek odlewnik stoi przy Muzeum Dzwonów i Fajek w Przemyślu.
Dzwony
W produkcji dzwonów firma KAW-MET wykorzystuje wielowiekowe doświadczenie dawnych odlewników w tworzeniu konstrukcji dzwonów nagromadzonych przez wiele wieków. Metody te opisane są między innymi przez Vanoccio Biringuccio w 1540 roku i w encyklopedii Krunitza z 1780 roku oraz w materiałach zebranych przez Tadeusza Szydłowskiego w 1922 roku. Łączymy doświadczenia dawnych ludwisarzy z nowoczesną technologią odlewniczą popartą wieloletnim doświadczeniem, co umożliwia uzyskiwanie wysokiej jakości dzwonów o harmonicznym brzmieniu.
Trzy pokolenia odlewników firmy KAW-MET. Od lewej: Stanisław Kawiński (założyciel firmy), Marek Kawiński (obecny właściciel), Michał Kawiński (przyszły właściciel). Zdjęcie z dnia rozpoczęcia budowy siedziby firmy w Zadąbrowiu. Sierpień 2016 r.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS