Pożegnaliśmy – już na zawsze – Panią Marię Rydlową, 10 marca 2022, na uroczystej mszy, w kościele Św. Antoniego w Bronowicach Małych. W orszaku żałobnym szliśmy do jej rodzinnego grobu. Orszak był barwny, jak przy osadzaniu chochoła, ludowy, i jeszcze – niesiono sztandary. Kwiaty. Pamięć. Wdzięczność. Wzruszenie.
Pani Maria, zmarła 17 grudnia 2021 roku, miała 97 lat. Życie dopełnione. Dopełnione? Bezsilność uniemożliwiła jej realizacje kolejnych inicjatyw. A były to zawsze sprawy, następnym pokoleniom, wskazujące, co w trudzie codziennym jest najważniejsze. Jak żyć? Przykład jej życia ofiarnego i bezinteresownego, to odpowiedź na owo pytanie. Spełniła Herbertowski imperatyw: „Bądź wierny Idź”. Szła przez życie dając świadectwo prawdzie. Szła odważnie. Z oczywistą widzą, że za taką bezkompromisową postawę – być przyzwoitym – płaci się wysoką cenę. Pisała do mnie: „Pani Barbaro, stoimy na pozycji przegranej, ale na pozycji wartości – i to najważniejsze”. Dodawała mi siły w przeciwnościach losu. Kiedy mnie świat się walił, w jej listach znajdowałam słowo: „z przyjaźnią”. Solidaryzując się z moimi racjami, pisała: „ Ostatnio otacza mnie świat coraz mniej zrozumiały, zakłamany, zmyślony – manipulowany przez ludzi bez tradycji, bez kultury.”
Urodziła się 26 lutego 1924 roku w Bronowicach Małych. Podczas okupacji hitlerowskiej, sierżant, podchorąży AK, łączniczka zgrupowania AK „Żelbet”. Studiowała w Uniwersytecie Jagiellońskim, filologię polską. Poślubiła Jacka Rydla wnuka Lucjana (Pana Młodego z „Wesela”). Miał szczęście Lucjan Rydel, że Pannę Marię, los do jego rodziny przeznaczył. W Wydawnictwie Literackim przepracowała 33 lata. Należała do ścisłego grona twórców krakowskiej szkoły edytorskiej. W roku 1980 została przewodniczącą Związku Zawodowego „Solidarność”. Kiedy mówiłam w bibliotece pedagogicznej o książce, pani Marii Mój Kraków, moje Bronowice, odznakę „Serce Solidarności”, wpięłam sobie do czarnej sukni. Otrzymałam to wyróżnienie od górników kopalni „Jaworzno”, za rozpowszechnianie wśród nich literatury drugiego obiegu. To była najpiękniejsza solidarność. Potem przyszli inni. A Pani Maria pytała: Co się stało z Polską? Pisała do mnie: <<[…] zapraszam na „Rydlówkę”. Wiosną siądziemy w altance i porozmawiamy. Jak sobie pani radzi w tych trudnych czasach?>>Do wspomnieniowej książki wpisała mi dedykację: „Drogiej Barbarze, bliskiej mojemu sercu – Maria Rydlowa 23.11. 2013 Bronowice Małe.
Długie lata oprowadzała nas po Muzeum Młodej Polski i pięknie mówiła o Rydlu, o Ojczyźnie. To była: Pani na Rydlówce. Ejże, ejże – już słyszę, Marii Rydlowej głos sprzeciwu wobec takiej arystokratycznej sugestii. Maria Rydlowa, kochała chłopską tradycje, dumna z niej była. Obowiązek godnego, pracowitego życia bez oglądania się na nagrodę, wszczepiono jej w rodzinnym domu. Była sobą: skromna i mądra. Zwiedzającym Muzeum, opowiadała o przyjaźni Rydla z Wyspiańskim, uczyła patriotyzmu bez tkliwości sentymentalnej, słowami takimi, że w sercu zostawały na całe życie. Uświetniała sobą uroczystość „Osadzanie Chochoła”, wręczała gościom tego święta, symboliczne czerwone róże.
Na Bronowickim cmentarzu, podczas ostatniego pożegnania Pani Marii Rydlowej, usłyszeliśmy wzruszające zdania o niej. „Człowiek o dobrym sercu, który chętnie brał pod swoje skrzydła, młodszych redaktorów […] będzie nam brakowało Twojej ewangelicznej postawy, pięknej prostoty języka, Twojego: tak tak – nie nie.” Tymi słowami żegnali swoją koleżankę, edytorzy Wydawnictwa Literackiego.
Kustosz, strażnik „Rydlówki” – to głos z Muzeum Historii Krakowa. „[…] interpretacja w słowach Pani Marii, była jasnym wykładem, tego, co jest wartością, tego, co sobą reprezentuje, przekazuje Wesele Wyspiańskiego. [..] chcę z tego miejsca powiedzieć, że będziemy starali się – to dzieło tłumaczenia fenomenu „Rydlówki”, tłumaczenia fenomenu Wesela – kontynuować.”
Polska nasza trudna Ojczyzna potrzebuje wierności Polaków. Jak tlenu. Bez tej wierności rady sobie w dzisiejszym trudnym świecie nie da. Ci uczniowie, co lekcji tam w Rydlówce słuchali i zrozumieli interpretację Wesela, i wybrali życie wedle tych wskazań, znajdą się choćby po ciemku. Na Wernyhory rozkaz: „Bądź gotów” – w w porę odpowiedzą.
Nie na darmo do nas, Pani kustosz mówiła. Warto było. I choć ostatnio z rezygnacją machała ręką – taki gest: po co ja się tyle nagadałam – wciąż miała nadzieję na lepszy świat. Włożyła mi do rąk wiersz Lucjana Rydla: O wierzbo polska!
narodzie polski, jakaż niespożyta,
jaka cudowna w tobie tkwi potęga
24 lutego 2022 roku, armia rosyjska zaatakowała Ukrainę. Polacy odpowiedzieli solidarnym sercem gościnności. Na dźwięk złotego rogu nikt nie czekał. Byliśmy gotowi.
Tyle Pani Marii chciałabym powiedzieć, a tylko milcząco złożyłam me serce na jej grobie. Róże biało-czerwone z szafą: Kochanej Pani Kustosz bibliotekarka z Jaworzna.
Barbara Sikora
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS