Sur Ron dał się poznać jako producent zgrabnych i technicznie dopracowanych rowerów elektrycznych. W przypadku niektórych z nich określenie “rower” jest jednak zdecydowanym niedopowiedzeniem – parametrami niektóre jednoślady tej marki zbliżone są bowiem do motocykli, co zmusza nabywców do zarejestrowania takiego pojazdu.
Sur Ron chyba zdaje sobie sprawę, że ze swoją ofertą łatwiej konkurować mu w niezbyt jak dotąd obleganym segmencie motocykli elektrycznych niż napędzanych prądem rowerów. Stąd właśnie oferta jednośladów Bee została rozszerzona o pierwszy w historii firmy pełnowymiarowy motocykl elektryczny.
Storm Bee to dirt bike pełną gębą. Nie tylko z wyglądu – także pod względem parametrów sprzęt nie ustępuje spalinowej konkurencji. Prędkość maksymalna przekracza 120 km/h, a realny zasięg na jednym ładowaniu to około 120 km. moc być może nie wydaje się imponująca – 30 KM, ale za to maksymalny moment obrotowy to aż 520 Nm!
Całkowity czas ładowania baterii (0-100%) wynosi zaledwie 4 godziny. W standardowym wyposażeniu znalazł się szereg systemów elektronicznych znanych z tradycyjnych motocykli – ASR, czy tryby jazdy Sport, Eco i Rain. Ale Sur Ron zastosował tutaj także kilka ciekawostek. Pierwszą jest tryb Turbo, który na kilkadziesiąt sekund uwalnia moc szczytową. Kolejną – zmienny tryb przełożenia (w zakresie 0,7 – 1,5), dzięki czemu można stosować różne rozmiary kół i zębatek. Storm Bee wyposażony jest również w bieg wsteczny.
Zawieszenie jest w pełni regulowane – z przodu zastosowano widelec upside-down o skoku 290 mm, z tyłu pracuje amortyzator centralny typu piggyback, o skoku 115 mm. Masa motocykla to 136 kg. Niestety, Sur Ron Storm Bee nie jest tani – ceny startują od około 45 000 zł.
Przeczytaj także: elektryczne adventure – Energica Experia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS