A A+ A++

Jedna z mieszkanek Kowalewka pisze skargę na burmistrza Kcyni. Jej zdaniem nic nie zrobił, by ograniczyć hałas na strzelnicy znajdującej się na gminnym terenie. Burmistrz zaproponował jednostce ratownictwa specjalnego umowę, z którą użytkownicy strzelnicy się nie zgadzają. Radni chcą, by jednostka działała, ale dobro mieszkańców też powinno być zachowane.

Krzysztof Napieralski i Robert Światłowski z jednostki ratownictwa specjalnego w Kowalewku powiedzieli, że członkowie ponieśli nakłady finansowe, aby zrewitalizować strzelnicę. Na razie są bez umowy użyczenia gminnego terenu, na którym znajduje się strzelnica, bo nie zgadzają się na propozycję burmistrza. fot. Remigiusz Konieczka

     Na wspólnym posiedzeniu komisji przewodniczący Rady Miejskiej w Kcyni Jan Kurant poinformował radnych, że wpłynęła skarga na działalność burmistrza w związku z funkcjonowaniem strzelnicy w Kowalewku. Skarżącą jest jedna z mieszkanek Kowalewka Ilona P. (kontaktowaliśmy się z nią, nie chciała komentować sprawy i ujawniać nazwiska). Skarży się na brak wsparcia ze strony burmistrza w związku z rozwiązaniem – jej zdaniem – problemu strzelnicy, hałasu i działalności jednostki.
     Jan Kurant powiedział, że w marcu w Kowalewku odbyła się wizja lokalna, ale ze względu na to, że został wprowadzony stan epidemiczny przewodniczący odpowiedział skarżącej, że wyznaczył nowy termin rozpatrzenia skargi do 30 kwietnia, ale będzie uzależnione od okresu ograniczeń w funkcjonowaniu Rady Miejskiej.
     SKARGA NA SKARGĘ
     Pod koniec kwietnia do Rady Miejskiej wpłynęło kolejne pismo mieszkanki Kowalewka. Jan Kurant zapoznał radnych z treścią pisma: Sprawa mojej skargi na burmistrza Kcyni jest wam znana. Toczy się przeszło miesiąc. Warunki w jakich znalazł się nasz kraj odłożył w czasie sprawy urzędowe, natomiast na strzelnicy przez kilkanaście dni nic się w pracach przebudowy nie działo. Niewielkie zmiany przyniosła sobota 18 kwietnia i niedziela 19 kwietnia. Pierwsze prace na dużym rowie strzelniczym miały się już zakończyć. Osobiście efektów nie zauważyłam. Panowie ze stowarzyszenia nie mogą zastawiać się sytuacją epidemiologiczną w kraju. Sytuacja w kraju nie przeszkadzała im strzelać, latać na motolotni, jeździć na motocyklach. Strzelnica działa pomimo zakazów i obostrzeń. Dodatkowo od kilku dni z budynku znajdującego się na terenie strzelnicy wydobywa się ciemny, gęsty, gryzący w gardło dym. Takie sprawy powinno się zgłaszać do Urzędu Gminy. Ciężko zgłosić do burmistrza, że na terenie, którym on dysponuje, popełniane jest wykroczenie. Odnoszę wrażenie, że burmistrz nie panuje nad tym co dzieje się na terenie należącym do gminy. Nie zgłaszam tego na policję z prostego powodu. 19 kwietnia 2020 policja odbywała patrole w Kowalewku i nie zwróciła uwagi na gęsty dym ze strzelnicy, więc uważam, że to nie leży w ich kompetencjach. Szanowni radni. Po raz kolejny proszę o waszą pomoc i wsparcie. Kolor dymu i duszący zapach przypomina palone opony. To toksyczne związki, które mają bezpośredni wpływ na zdrowie ludzi, a w efekcie może prowadzić to do śmierci. W przypadku Grzegorza P. [brat skarżącej – przyp. autor], który ma otwarte drogi oddechowe, to dodatkowe źródło cierpienia i zagrożenia życia. Ciężko w XXI wieku uwierzyć, że ktoś robi to nieświadomie. W dobnie walki o czyste powietrze, gdzie wydaje się miliardy złotych na wymianę pieców, taki czyn jest karygodny. Ktoś pod lasem pali oponami, niszczy środowisko i to na terenie należącym do gminy Kcynia. Proszę o interwencję u burmistrza. Wiem, że na pomoc burmistrza ani ja, ani mieszkańcy Kowalewka nie mogą liczyć. Z nieznanych nam przyczyn opowiedział się po stronie stowarzyszenia i ludzi przyjeżdżających z całego powiatu i województwa, aby postrzelać sobie dla relaksu niszcząc nasze kiedyś spokojne i ciche życie. Ekonomia górą nad dobrem mieszkańców Kowalewka. Według policji i Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego za to co spotyka mnie i moją rodzinę ponosi odpowiedzialność tylko i wyłącznie burmistrz Kcyni. Regulamin mówi wyraźnie, że stowarzyszenie ma nieograniczone możliwości działania.
     Jan Kurant powiedział, że sprawa jest w toku i że zwołane zostanie posiedzenie komisji skarg, wniosków i petycji.
     Radny Tomasz Świerc zapytał burmistrza dlaczego temat przedłużenia umowy użyczenia terenu jednostce ratownictwa specjalnego nie został skonsultowany z radnymi. Przewodniczący Jan Kurant wyjaśnił, że wynika to z przepisów prawa. Rada wyraża swoją opinię w przypadku umów zawieranych na okres powyżej trzech lat. – Nie możemy wchodzić w kompetencje burmistrza.
     PODNIESIONY NA DUCHU
     Przewodniczący przypomniał, że skarga będzie rozpatrywana przez komisję skarg, wniosków i petycji. – Tu mi się wydaje, że strony nie zachowują się wobec siebie jak partnerzy – mówił Jan Kurant. – Trzeba trochę dobrej woli i zrozumienia. I tu jest problem. Tam już doszło do takiego konfliktu, że nie rozwiąże go rada, bo nie ma takich uprawnień i nie wiem jak to się skończy.
     Przewodnicząca tej komisji i jednocześnie sołtys sołectwa Piotrowo Alicja Woźniak, w skład którego wchodzi wieś Kowalewko, powiedziała, że mimo iż rozpatrzenie skargi leży w kompetencji komisji i Rady Miejskiej, to ostatnie słowo w tym temacie należy do burmistrza, bo to on ostatecznie podpisuje umowę. Dodała, że jest za tym, aby pewne zapisy umowy zmienić tak, aby strzelanie wyglądało inaczej. – Nie jestem za zamknięciem strzelnicy, ale uważam, że prowadzący mogliby się trochę dostosować do mieszkańców i do tego co wskazuje skarżąca. Takie jest moje osobiste zdanie – powiedziała radna.  
     Z kolei Ewa Tomaszek, radna Rady Miejskiej nie rozumie dlaczego mieszkanka Kowalewka, skoro widzi jakieś nieprawidłowości, nie dzwoni na policję. – Czy musi to przechodzić przez burmistrza? Czy nie może tych incydentów zgłaszać na policję? Dla mnie to jest wojna podjazdowa. Tam nie powinno się nic dziać ze względu na sytuację, a jeżeli coś się dzieje, to powinni sami zgłaszać, a nie czekać na to aż zrobi to burmistrz, rada czy jeszcze ktoś inny.
     – Dziękuję pani za ten głos, bo on podnosi na duchu. Ilość telefonów, maili po prostu przeraża – stwierdził Marek Szaruga.
     PROBLEM DUŻEGO KALIBRU
     Alicja Woźniak wyjaśniła, że członkowie komisji tam byli, obejrzeli jak wygląda sytuacja w terenie, ale posiedzenia komisji ze względu na stan epidemiczny nie było. Takie posiedzenie ma być zwołane na początek maja i na nim zostanie rozpatrzona skarga na burmistrza.
     – My byliśmy na miejscu i zetknęliśmy się z zarzutami, że jednym stowarzyszeniom pomagamy, a temu nie – mówił Jan Kurant.  Przypominam, że gmina użyczyła teren nieodpłatnie, a to wielka pomoc. Stowarzyszenie rozwija działalność, a my się skupiliśmy na tym jak wygląda stan realizacji zobowiązań. Po wielu pismach i korespondencji udało się coś zrobić. Nie ukrywam, że decyzja dla burmistrza jest bardzo trudna. My mamy zdanie na ten temat podzielone. Mieszkańcy chcą mieć trochę spokoju. Jeżeli byłyby przestrzegane pewne zasady i strzelnica nie byłaby poligonem tak, jak teraz się to odbywa, że strzelają ze wszystkich kalibrów i rozmiarów broni i kiedy chcą. Chodzi o to, żeby były ograniczenia. I tu prośba do burmistrza, żeby te ograniczenia teraz przy podpisywaniu kolejnej umowy wyartykułować, ograniczyć i zobaczyć co tam się da zrobić. To ma służyć rekreacji tych ludzi, a do strzelania dla policji czy służby więziennej powinny być inne strzelnice, które są do tego przeznaczone. Prośba do burmistrza, by się temu przyjrzeć i przy podpisywaniu zająć jakieś stanowisko w warunkach obwarowujących i tu jesteśmy zgodni. Chcemy potraktować tych, którzy z tego korzystają i tych, którzy chcą mieć spokój. Jesteśmy czynnikiem wybranym przez społeczeństwo. Jak zadowolimy jedna stronę, to dostaniemy cięgi z drugiej. Ja już tez mam tej sprawy dosyć. Maile i telefony dostaję bardzo późno i to się odbija.
     Marek Szaruga powiedział (komisja odbyła się 21 kwietnia), że umowa użyczenia nie została jeszcze podpisana, a wygasa 30 kwietnia.  Burmistrz dodał, że jeżeli nie zostanie przedłużona, to prawdopodobnie gmina będzie musiała zwracać jednostce wkład jaki włożyła w zorganizowanie strzelnicy. Przyznał, że konflikt w Kowalewku jest bardzo głęboki i ani radni ani burmistrz nie są w stanie go rozwiązać. Burmistrza zaprosił radną Alicję Woźniak i innych do zapoznania się z projektem umowy i wniesienia do niego ewentualnych uwag.
     – Nie rozwiążę konfliktu między obiema stronami, a wydaje mi się, że obrywam za ten konflikt między stronami. Nie czuję się w żaden sposób winny. Współczuje tej pani, ale nie można ograniczać działalności stowarzyszenia – dodał włodarz gminy Kcynia.
     SZEŚĆ LAT SPOKOJU
     O co chodzi ze strzelnicą w Kowalewku? Skontaktowaliśmy się z komendantem jednostki Krzysztofem Napieralskim, który wyjaśnił nam, jakie zastrzeżenia w stosunku do funkcjonowania strzelnicy ma mieszkanka Kowalewka i co jednostka zrobiła, by wyjść naprzeciw oczekiwaniom mieszkanki i władz gminy Kcynia.
     W tym roku jednostka ratownictwa specjalnego w Kowalewku kończy 18 lat istnienia. W dużym skrócie można powiedzieć, że specjalność jednostki polega na tym, że prowadzi działania z zakresy ratownictwa wysokościowego, wodnego, medycznego, poszukiwawczo-ratowniczego, a każdy członek musi przejść podstawowy kurs spadochronowy. Jednostka na terenie gminnym siedem lat temu zaczęła rewitalizować teren dawnej strzelnicy. Przez sześć lat działalności funkcjonowanie strzelnicy nie budziło zastrzeżeń.
     Strzelnica przez sześć lat funkcjonowała i nikt z mieszkańców nie zgłaszał zastrzeżeń. Krzysztof Napieralski powiedział, że pierwsze uwagi pojawiły się w roku 2018, w trakcie kampanii samorządowej, w której kandydował na stanowisko burmistrza Kcyni. Odbyło się spotkani członków jednostki z władzami Kcyni i mieszkańcami, na którym – jak twierdzi nasz rozmówca – jednostka poszła na liczne ustępstwa. Dotyczyły one ograniczenia ilości strzelań, podwyższenia wału okalającego strzelnicę, który pochłania hałas, rezygnacji z udostępniania strzelnicy policji i służbie więziennej. Mimo tego mieszkanka nadal pisała skargi na działalność jednostki na strzelnicy i jedna z nich trafiła na biurko starosty nakielskiego. Skutkiem tego było badania  hałasu na strzelnicy w Kowalewku. Pomiar hałasu dokonany był w październiku ub. roku. Strzałów, których hałas był mierzony, dokonali policjanci, by nadać badaniu obiektywizmu. Strzelano z kilku rodzajów broni m.in. z karabinków AK-47 (Kałasznikow) i MP-15, z pistoletów P-99, Glock, ze strzelby Winchester i pistoletu sportowego. W sumie oddano ponad 700 strzałów. Dopuszczalny poziom hałasu to 55 decybeli. Wszystkie pomiary były poniżej tego poziomu. Jednak mieszkanka uznała, że w badaniu poziomu hałasu powinna uczestniczyć służba więzienna, ale do drugiego pomiaru nie doszło ze względu na wprowadzony stan epidemiczny. Krzysztof Napieralski powiedział, że cały czas strzelnica na prośbę mieszkanki i władz była przebudowywana. Oś strzału została obniżona, wały podwyższone. Ekranów akustycznych nie udało się założyć, bo to zbyt duży koszt.
     BEZ LICENCJI
     Nasz rozmówca podkreśla, że członkowie jednostki ponieśli duże nakłady finansowe w przebudowę strzelnicy, z której na dziś nie mogą korzystać. Dlaczego? Bo umowa z gminą nie została jeszcze podpisana, a poprzednia wygasła 30 kwietnia. Krzysztof Napieralski powiedział, że jednostka nie może się zgodzić na propozycje burmistrza. Dotyczy to trzech punktów z umowy, a mianowicie otwarcia strzelnicy w ciągu tygodnia od poniedziałku do piątku od 9.00 do 17.00, a w soboty od 9.00 do 13.00, zakazu otwierania strzelnicy w niedziele i święta, zakazu organizowania imprez okolicznościowych (wieczorów kawalerskich czy imprez integracyjnych). Jak usłyszeliśmy od członków jednostki, w ciągu roku organizują kilka imprez integracyjnych, w tym spotkania dla dzieci i młodzieży. Jeśli zgodzą się na zapisy nowej umowy, to wiele spotkań nie będzie mogło się odbyć. Funkcjonujący klub strzelecki zarejestrowany w Polskim Związku Strzelectwa Sportowego nie otrzymał jeszcze licencji na ten rok, bo związek powziął informacje o nieprawidłowościach. Brak licencji skutkować może odebranie członkom klubu uprawnień do posiadania broni. Komendant przyznał, że jako klub rozważają pozew zbiorowy przeciwko mieszkance Kowalewka, bo doprowadziła do tego, że nie mogą uprawiać sportu.
     Na razie jednak 4 maja do Komisariatu Policji w Kcyni wpłynęło zawiadomienie o naruszenie art. 193 kodeksu karnego dotyczące naruszenia miru. Chodzi o zdarzenia z 2 czerwca 2019 r. i wtargnięcie mieszkanki na strzelnicę.
     Rozmowy członków jednostki z burmistrzem Kcyni dotyczące kształtu nowej umowy zaplanowane zostały na najbliższy piątek. Z kolei komisja spotkała się wczoraj. Ustalenia komisji podamy w jednym z najbliższych numerów.

Remigiusz Konieczka, 6 V 2020

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZUS Niemal 10 tys. przedsiębiorców zwolnionych ze składek
Następny artykułFrancja: Senat przegłosował ustawę dotyczącą „śledzenia” pacjentów z koronawirusem