Koledzy z jednostki powiedzieli Mateuszowi, żeby się nie martwił i zaczęli działać. Nie spodziewali się, że akcja zyska taki rozgłos. W weekend dodatkowo rozdawali mieszkańcom kalendarze, a datki przekazali na zbiórkę.
6 stycznia Mateusza Żygi nie było w domu. Przebywał u narzeczonej. O pożarze zaalarmowała go siostra. Na miejsce zmierzali już koledzy z OSP Orzechowce i PSP Przemyśl.
– Brałem udział w akcji gaszenia. Po otrzymaniu zgłoszenia z SK PSP Przemyśl wiedzieliśmy, dokąd jedziemy. Sytuacja była o tyle przykra, że chodziło o samochód naszego druha – opowiada naczelnik OSP Orzechowce Krzysztof Lenart.
– Akcja rozpoczęła się około godziny 1.30 w nocy. Niestety niewiele udało nam się uratować. Wyposażenie Mateusza, dzięki któremu zarabiał na siebie, pochłonął ogień. Płonęła benzyna, doszło do wycieku oleju napędowego, więc jak zawsze trzeba było działać z rozsądkiem. Zachować zimą krew i zwracać uwagę na zdrowie i bezpieczeństwo ludzi – dodaje również uczestniczący w akcji prezes jednostki Krzysztof Dziadek.
Nie może pracować
Mateusz jest hydraulikiem i prowadzi własną działalność. Firma dobrze prosperowała. Niestety auto dostawcze i cały potrzebny do pracy sprzęt spłonęły. Ocalało może 5 procent – stalowe narzędzia, które Mateuszowi udało się doczyścić. Straty oszacowano na 64 tysiące złotych. Hydraulik stracił możliwość zarobkowania. Nie wiadomo jeszcze, co się stało, policja prowadzi dochodzenie.
Trudna sytuacja druha poruszyła strażaków z OSP Orzechowce. Błyskawicznie (i jeszcze bez wiedzy Mateusza) zainicjowali zrzutkę (www.zrzutka.pl/jpu9zx), którą monitoruje Rafał Dziadek, służący wraz z ojcem w jednostce.
– Akcję spontanicznie zaaranżowali najbliżsi koledzy Mateusza z jednostki OSP. Spotkali się w remizie i zastanawiali, jakie działania podjąć, aby wspomóc kolegę. Założyli zrzutkę na połowę potrzebnej kwoty, tymczasem akcja ruszyła z kopyta. Nikt nie przypuszczał, że nabierze takiego rozpędu. Pod zbiórką widzimy nazwiska darczyńców, wiemy, że z naszym druhem solidaryzowały się inne jednostki OSP, ale też wielu mieszkańców naszej miejscowości, co jest bardzo miłe – mówi K. Lenart.
– W jednostce wszyscy jesteśmy razem, wspólnie działamy społecznie i cieszę się, że tym razem również się udało. Dziękuję za hojność, wsparcie i współczucie mieszkańcom i druhom z Orłów, Buszkowic, Ujkowic czy Bolestraszyc. Stanęli na wysokości zadania i nie pozostawili nas samym sobie – cieszy się K. Dziadek, który w OSP działa od 1994 r.
Cel zbiórki – 35 tysięcy złotych – już niemal osiągnięto. Trwać jednak będzie nadal, ponieważ straty są dwukrotnie wyższe.
Społecznik z natury
Jednostka OSP Orzechowce działa prężnie. Istnieje nieprzerwanie od 1925 r. Służy w niej 76 druhów, w tym 2 panie. Czynnie działa 42 z nich.
28-letni Mateusz Żyga jest jej pełnoprawnym członkiem od pełnoletniości, ale przyuczał się do fachu od 16 roku życia. Jeździł na obozy, szkolił się. Dziś ma uprawnienia ratownika medycznego i strażaka I stopnia. W grudniu miał robić kurs dowódcy, co tymczasowo udaremniła pandemia.
– Mateusza w Orzechowcach zna każdy. W straży jest motorem napędowym do różnych działań – bardzo często wspierał nas tym właśnie specjalistycznym sprzętem, który spłonął. Dokonywał napraw, robił instalacje, pomagał przy remontach. Wiem, że nieraz potrafił zrezygnować ze świadczenia usług, bo zauważył coś pilnego do zrobienia w remizie. Nigdy nie brał za to pieniędzy – zaznacza K. Lenart.
Dary serca
Dzięki zbiórce Mateusz Żyga będzie mógł powoli odbudowywać firmę.
– Pragnę złożyć serdeczne podziękowania wszystkim ludziom dobrej woli, którzy wsparli (i nadal wspierają) akcję zorganizowaną dla mnie przez moich druhów z OSP Orzechowce. Dziękuję za bezinteresowną pomoc, otwarte serce i życzliwość, którą od Państwa otrzymałem. Jestem niezmiernie wdzięczny za każdy dar serca, który uświadamia mi, jak wielu posiadam Przyjaciół, na których mogę liczyć – dziękuje.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS