Jednostka Ratownictwa Specjalnego na własny koszt wysłała strażaków do pomocy w likwidacji skutków powodzi. Marek Kończewski, Kacper Walkowiak i Karolina Matwiejczuk są między innymi w Stroniu Śląskim. Czy można zrobić coś więcej? – zastanawia się komendant Krzysztof Napieralski.
Strażacy z Jednostki Ratownictwa Specjalnego im. 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej w Kowalewku pojechali na południe kraju żeby pomagać powodzianom.
– Wyjazd zaplanowaliśmy jako jednostka. Pojechali ochotnicy. Żadnej pomocy nie otrzymaliśmy, więc wszystkie koszty pokrywamy z własnych pieniędzy. Są to doświadczeni ludzie, dlatego na pewno będą pomocni chociażby przy usuwaniu skutków ataku wielkiej wody. Wtedy jest najwięcej pracy. Pomoc mamy wpisaną w naszą statutową działalność stąd taka, a nie inna decyzja. To samo zrobilibyśmy w każdym innym przypadku. Brak zorganizowanego działania ze strony służb, określonych kryteriów, chociażby zgody na zadysponowanie wyjazdu całych jednostek świadczy o braku chęci pomocy bezpośrednio u decydentów. To się przecież wiąże z odpowiedzialnością, a tej być może lepiej unikać. Na szczęście zabronić nam nie mogą stąd pojechaliśmy – mówi Krzysztof Napieralski komendant Jednostki. Jednocześnie przekazał wiadomość, że w tym tygodniu na południe Polski pojedzie druga zmiana z Kowalewka. Tym razem w pięcioosobowym składzie. Nikt przecież nie mówi o żadnych szczepieniach chociażby na dur brzuszny, a jest ogromne prawdopodobieństwo wybuchu epidemii. Woda niesie ze sobą wszystko. Wobec tego powracający zostaną zaszczepieni, a zmiennicy już będą zabezpieczeni.
– Są całe jednostki, które mogłyby pojechać, ale dobre chęci zabija brak decyzyjności. Każdy twierdzi, że jadą duże kompanie gaśnicze, a to niekoniecznie tędy droga. Moim zdaniem są potrzebne małe, mobilne jednostki terenowe, które mogą dotrzeć w trudno dostępne miejsca. My mamy cztery pojazdy terenowe i moglibyśmy je wykorzystać jako jednostka. Nie ma jednak woli stąd taka stagnacja – dodaje Napieralski.
Troje ratowników pod dowództwem Marka Kończewskiego od poniedziałku wykonuje na południu Polski przydzielone przez miejscowe dowództwo zadania. W skład jego ekipy wchodzą jeszcze Kacper Walkowiak oraz Karolina Matwiejczuk. Pojechali na południe jednym z pojazdów jednostki, który jeździł również na Ukrainę. Zabrali ze sobą motopompy, węże oraz podstawowy sprzęt, czyli łopaty, środki ochrony osobistej np. kombinezony ochronne. Łopaty czy taczki są na miejscu.
– Jesteśmy przygotowani na dłuższy pobyt. Zaraz po przyjeździe udaliśmy się w okolice Opola, do miejscowości Kórnice w powiecie Krapkowickim. Tam działa zaprzyjaźniona z nami jednostka. Przez dwie doby udzielaliśmy doraźnej, medycznej pomocy w tych miejscach, gdzie była potrzebna. Jednak głównie usuwaliśmy wodę z zalanych piwnic i mieszkań oraz wynosiliśmy meble. Domy były zalane nawet na trzy metry. Ratowaliśmy także dobytek, ponieważ wszystko pływało. Rozbieraliśmy podłogi, bo tam wszystko gnije. Poza tym doraźnie udrażnialiśmy drogi i przepusty. Mamy terenowe auto, dlatego rozwoziliśmy co potrzebne po małych miejscowościach. Później zostaliśmy zadysponowani do Złotego Stoku. Teraz działamy w rejonie Kłodzka, Lądka Zdroju oraz Stronia Śląskiego. Tam jest wyjątkowo dużo służb oraz wojska i wolontariuszy, więc niczego nie brakuje. Zatem staramy się dotrzeć do różnych zapomnianych wiosek. Będziemy zaopatrywać między innymi w żywność domy, do których rzadko ktoś dociera – opowiada Pałukom Marek Kończewski.
Kiedy zapytaliśmy o obraz po powodzi, dowiedzieliśmy się, że takie miasto jak Stronie Śląskie jest praktycznie zrównane z ziemią. Tam woda miejscami sięgała do drugiego piętra. Nie ma dróg, które zabrała woda ani mostów. Grupa z Kowalewka przejeżdżała przez jeden zachowany tylko w połowie. Druga cześć leży w wodzie i w każdej chwili może się zarwać. – Odpowiednie słowo oceniające skutki powodzi w Stroniu to kataklizm. Jak rozmawiałem z miejscowymi ludźmi, to mówili, że powódź z 1997 roku nie była tak niszczycielska. Obraz jest naprawdę drastyczny, można rzec apokaliptyczny – kończy rozmowę strażak z Kowalewka.
Redakcja Pałuk jest w stałym kontakcie z ratownikami z Kowalewka. Przekażemy zatem jak wygląda sytuacja na południu kraju w kolejnych dniach.
Cezary Kucharski
Zbiórki dla powodzian ruszają w całym powiecie żnińskim
Do barcińskiej jedynki przyłączyli się inni. Zbiórka darów dla powodzian też w Piechcinie
Byłem, widziałem…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS