Kilka tysięcy osób wzięło udział w marszu protestacyjnym Strajku Kobiet, który w piątek przeszedł przez Warszawę. Nie było spokojnie: doszło do przepychanek z policją, funkcjonariusze użyli też gazu łzawiącego.
Jak informuje Onet.pl, marsz rozpoczął się na rondzie Dmowskiego miał przejść na Żoliborz, pod dom Jarosława Kaczyńskiego, co usiłowali uniemożliwić policjanci. W okolicach ulicy Złotej doszło do starcia z policją. Demonstranci rzucali w funkcjonariuszy petardami i śnieżkami, odpalali też świece dymne. W odpowiedzi policjanci użyli gazu pieprzowego. Dostał nim kierowca samochodu z nagłośnieniem, który jechał na początku marszu, a także idąca obok Marta Lempart.
Uczestnicy demonstracji dotarli na Żoliborz dopiero po godzinie 23.00 i zatrzymali się przed blokadą policyjną wokół domu Jarosława Kaczyńskiego. Znów rzucali śnieżkami, ale także kamieniami w policjantów, a na ich tarczach naklejali nalepki z symbolami Strajku Kobiet.
Około północy demonstranci odtańczyli poloneza na ulicy Mickiewicza, by uczcić sezon studniówek – przy czym chodziło tu o sto dni od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że aborcja z powodu wad letalnych płodu jest niezgodna z prawem.
Po polonezie demonstranci się rozeszli, jednak cały czas docierają do organizatorów informacje o wyłapywaniu przez policję pojedynczych osób wracających z demonstracji.
Sześć osób zostało zatrzymanych, dwóch policjantów trafiło do szpitala, a pięciu udzielono pomocy medycznej, jak poinformowała stołeczna komenda policji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS