Sprzątanie drogi do Międzybrodzia. Tylko zwierzęta nie zaśmiecają natury – bądź jak zwierzę…
Kilka dni temu pisaliśmy o sprzątaniu brzegów Sanu. 25 osobowa grupa – członków Stowarzyszenia Łączy Nas Sanok i wolontariuszy posprzątała oba brzegi Sanu między mostami oraz za Carrefourem i przy lotnisku. Jednak nie tylko ta grupa działała przy sprzątaniu brzegów Sanu. Dyrektor MBL Jerzy Ginalski, co roku organizuje akcję sprzątania drogi do Międzybrodzia – redakcja „TS” kibicowała tym przedsięwzięciom i nagłaśniała je, mając nadzieję, że tym samym przysłuży się do większej dyscypliny mieszkańców w utrzymywaniu porządku w swoim bliskim otoczeniu.
Niestety: śmieci jest coraz więcej. Sprzątający teren od cerkiewki w Międzybrodziu, na jednej z najładniejszych sanockich tras spacerowych twierdzą, że stan, jaki zastali, przekracza wszelkie wyobrażenia. Niechlujstwo w skali społecznej jest jak epidemia i albo odpowiedzialnie stawimy jej czoła, albo – zginiemy pod stertą śmieci.
– Co roku sprzątamy ten odcinek i co roku zaskakuje nas fantazja ludzi, którzy zostawiają śmiecie w tym urokliwym zakątku. I tym razem było mnóstwo butelek szklanych, plastikowych, puszek, odpadów budowlanych, opony – aż 9 sztuk, części samochodowe, zabawki, wiadra plastikowe. Podobne akcje powtarzamy co roku – biorę do pomocy kilku pracowników ze skansenu, czasem przyłączy się do nas jakiś mieszkaniec Międzybrodzia, a tym razem nawet dwóch (pani sołtyska załatwia zawsze kontener i wywóz śmieci). Ustawione są nawet tabliczki informujące o zakazie wysypywania śmieci i że teren jest monitorowany, ale jak widać bez skutku. Ta piękna o każdej porze roku trasa jest chyba najczęściej wykorzystywana turystycznie i spacerowo, biegnie tu przecież także Szlak Ikon, codziennie spotyka się rowerzystów, biegaczy, „kijkarzy” – skomentował prace porządkowe dyrektor Jerzy Ginalski.
Nas zastanawia jak to jest, że wszyscy dźwigają pełne butelki trunków wszelakich, ale puste jakoś ciężko zabrać z powrotem i wyrzucić do kosza. Mało tego, jak zauważył dyrektor Ginalski, ciekawym zjawiskiem jest zostawianie pełnych worków odpadów pod krzakami. Przecież i tak płacimy za wywóz śmieci, więc więcej nie robi chyba różnicy?
Nowoczesny patriotyzm
W tamtym roku jedna z osób sprzątających brzegi Sanu zauważyła, że to co robi jest nowoczesnym patriotyzmem. Wyrażenie spodobało mi się i znalazłam pewien fragment w Internecie który dość dokładnie moim zdaniem, oddaje tą ideę. ”Patriotyzm to dbanie o swój kraj, czyli sprzątanie po psie, niewyrzucanie śmieci w lesie i parku, niepalenie byle czym w piecu, oszczędzanie wody, zbieranie deszczówki do podlewania kwiatów, angażowanie się w działania na rzecz lokalnej społeczności, pomaganie sąsiadowi, życzliwość wobec innych, kupowanie produktów od lokalnego rolnika lub sklepikarza, wybieranie produktów, które nie są zapakowane w plastik. Patriotyzm to suma wszystkich naszych codziennych małych działań, dzięki którym wszystkim nam będzie się przyjemniej żyło w naszym wspólnym kraju.”
Przypominam specjalnie ideę nowoczesnego patriotyzmu. Choć mamy coraz lepsze telewizory, komputery czy auta, nadal nie potrafimy peta, papierka lub butelki wyrzucić w miejscu ku temu przeznaczonym. I moim zdaniem to nie wina braku śmietników. Czy idąc do lasu spodziewamy się równo rozstawionych koszy na śmieci? Czy wybierając się na wędkowanie spodziewamy się kontenerów na odpady? Skoro jesteśmy w stanie przywieźć/ przynieść ze sobą czteropak, wypić trunek w pięknych okolicznościach przyrody i miłym towarzystwie, to czy nie możemy puste opakowania po prostu zabrać ze sobą?
Tylko zwierzęta nie zaśmiecają natury – bądź jak zwierzę…
ew
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS