Jeżeli czytam „Pałuki” to wolę sprawy lokalne, bieżące, nawet bez odniesienia się do spraw krajowych, bo tego jest tyle, że my jesteśmy po prostu bombardowani non stop tymi wiadomościami. Ja wiem, że czasami pewne rzeczy warto połączyć, bo to się naturalnie samo układa, jakieś pewne treści lokalne z tymi krajowymi, ale najważniejsze są informacje lokalne – powiedział jeden z gości.
22 lutego 2024 r. w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w Żninie odbyło się spotkanie redakcji z czytelnikami tygodnika „Pałuki”.
Lokalna gazeta „Pałuki”na rynku wydawniczym ukazuje się od 33 lat (od 21 lutego 1991 r.), zaś spotkanie w żnińskiej książnicy było chwilą refleksji nad tym, co w gazecie jest dobre, a co należałoby zmienić, a także jakie tematy poruszać w zbliżającej się kampanii wyborczej.
Witając uczestników spotkania Beata Czaczyk, dyrektorka żnińskiej biblioteki, powiedziała: – Zachęcamy państwa do rozmów, proszę pytać, też zachęcamy do tego, by podzielili się państwo z nami swoimi opiniami na temat tego, co chcecie żeby w „Pałukach” się pojawiało.
Głos czytelnika jest ważny, o czym doskonale zdaje sobie sprawę redaktor naczelny tygodnika „Pałuki” Dominik Księski, który nie boi się wyzwań, a na wszystkie pytania zadawane podczas spotkania odpowiadał rzeczowo i spokojnie. – Przyszło nam na myśl, że co jakiś czas możemy się spotkać z czytelnikami i spytać ich o to, co sądzą o gazecie, co robimy dobrze, a co robimy źle.
Na czytelników tego wieczoru czekali: Dominik Księski – redaktor naczelny i wydawca „Pałuk”, Mirosława Roszak – dyrektor wydawnictwa i szef działu reklam, Karol Gapiński – redaktor. Spotkanie poprowadził gość specjalny – Wojciech Waligórski, wydawca i redaktor naczelny „Nowego Łowiczanina”. – Chciałem, żeby był ktoś spoza Żnina w sytuacji gdybyśmy byli atakowani za tamto czy owo, bo często spotykamy się z różnymi negatywnymi uwagami i dobrze żeby był ktoś neutralny, kto potrafi tutaj zareagować – powiedział Dominik Księski.
Gazeta wydawana przez Wojciecha Waligórskiego jest bliźniaczo podobna do „Pałuk”, powstała w tym samym czasie i ma podobny nakład. Boryka się też z podobnymi problemami jak „Pałuki”. – Sensem tego spotkania jest to, że redakcja „Pałuk” chce usłyszeć, co państwo sądzicie o niej, jak ona funkcjonuje, co robi źle, a co mogłaby robić lepiej – powiedział redaktor „Nowego Łowiczanina” zachęcając na wstępie uczestników spotkania do wypowiedzenia się na temat tego, w jaki sposób gazeta „Pałuki” powinna pozycjonować się w tym trudnym czasie nadchodzących wyborów samorządowych i jaka powinna być lokalna gazeta niezależna.
Jako pierwszy na temat niezależności „Pałuk” wypowiedział się obecny na spotkaniu radny Rady Miejskiej w Żninie Grzegorz Koziełek. – Przytoczył pan słowo „niezależna”. Nie ma co dalej dyskutować nad niezależnością, bo każdy przymiotnik dodany do słowa „niezależna” będzie świadczył o tym, że nie jest to niezależność. Jak słowo „demokracja” z przymiotnikiem nie jest demokracją, bo nie ma np. demokracji socjalistycznej. Każdy przymiotnik do słowa „niezależna” nie będzie stanowił już o niezależności tego medium, bo to jest medium takie wieloformatowe bo to wersja papierowa, strona internetowa, profil facebookowy – usłyszano.
Słowa te wywołały ożywioną dyskusję na temat niezależności gazety i jej obiektywizmu. – Słowo „niezależność jest bardzo szerokie w moim pojęciu, bo to może być niezależność ekonomiczna, polityczna, tak więc moim zdaniem samo słowo „niezależność” nie załatwia wszystkiego – powiedział Wojciech Gawron. Można powiedzieć, co też zauważył moderator spotkania Wojciech Waligórski, że „Pałuki” są w stu procentach niezależne, gdyż utrzymują się z reklam i sprzedaży, nie mają żadnego sponsora, który finansowałby wydanie. – Nie mamy żadnego sponsora. Ja nie podlegam nikomu ani organizacyjnie ani mentalnie, ani finansowo, gospodarczo czy politycznie. Od tego, w jaki sposób ukształtuję razem z zespołem profil gazety, to taki on jest. I ten profil został na samym początku wydawania gazety, właśnie 33 lata temu i jeden dzień, ukształtowany. Gazeta powinna trzymać równy dystans między wszystkimi siłami politycznymi. Ale też jestem często za to krytykowany, że daję głos drugiej stronie i że właśnie powinienem prowadzić gazetę właśnie bardziej politycznie sformatowaną – powiedział Dominik Księski.
Wojciech Waligórski stwierdził, że skoro na to spotkanie mieszkańcy przyszli, to oczekują, by to medium było wydawane. – My oczekujemy żeby to medium było. Samorządy wydając biuletyny, bo to się tak ładnie nazywa biuletynem, ale wiemy, że to biuletynem nie jest, niszczą to medium , którym jest na przykład gazeta lokalna. I o tym mówił, gdy był rzecznikiem Praw Obywatelskich pan Bodnar, to samo mówił pan Wiącek z Prawa i Sprawiedliwości, i za chwile pewnie będzie mówił kolejny rzecznik Praw Obywatelskich o tym. Było bardzo blisko, żeby zakazać urzędom wydawania jakichkolwiek biuletynów, prasy, niestety to utknęło w pewnym martwym punkcie – powiedział Łukasz Kwiatkowski, kierownik Wydziału Promocji i Rozwoju Lokalnego Starostwa Powiatowego w Żninie, dodając przy tym, iż ważne jest dla społeczności lokalnej, by takie niezależne medium było. Zdaje sobie on jednak sprawę, że trudno konkurować z rozdawanym za darmo biuletynem.
Z kolei Mariusz Kazik, przewodniczący Rady Gminy w Gąsawie stwierdził, że biuletyn wydawany przez gminy powinien mieć charakter informacyjny dla mieszkańców, a więc zawierać suche fakty, a nie oceny. – Jeżeli będą tam komentarze, oceny przewodniczącego rady, burmistrza w tych gazetach, no to już wychodzi poza zakres biuletynu, a staje się jakimś już periodykiem bardzo politycznym. Natomiast to co zrobi Dominik Księski, to my już nie mamy na to absolutnie wpływu. To jest jego prywatna gazeta. Cokolwiek byśmy nie powiedzieli naczelnemu, on tego nie musi przyjąć za dobrą monetę, bo jest właścicielem słowa pisanego – usłyszano.
Obecny na spotkaniu redaktor Karol Gapiński powiedział o tym, dlaczego gazeta może się wydawać nieobiektywna: – Dlatego, że jakby punkt ciężkości krytycznej zawsze opiera się na władzy, a nie na opozycji, bo to nie opozycja wydaje pieniądze, tylko władza wydaje pieniądze. Dlatego dziennikarz uważniej się przypatruje władzy niż opozycji. Chociaż oczywiście opozycji też powinien się przyglądać. Ale postronny czytelnik może odnieść takie wrażenie, że jest jakaś gazeta i ona się uczepiła burmistrza i nie chce odpuścić. Ale to tak nie jest, po prostu sprawuje kontrolę i chyba o to chodzi – powiedział dziennikarz dodając przy tym, że niezależność to nie jest to samo, co obiektywizm, a podczas spotkania te pojęcia się nieco pomieszały.
Nawiązał do tego Na te słowa zareagował Grzegorz Koziełek, który stwierdził, że tylko pan Karol Gapiński zadzwoni do niego, zapyta i wysłucha jego stanowiska w danej kwestii, której akurat artykuł dotyczy. – Pytanie w kluczowych tematach pada od pana Karola Gapińskiego i to jest jedyne medium na naszym terenie, jedyny redaktor, który zwraca się do mnie z takim tematem i pyta o moje stanowisko w sprawie. I to jest obiektywizm.
Z kolei Magdalena Kruszka, radna Rady Miejskiej w Barcinie stwierdziła, że „Pałuki” to gazeta, którą wszyscy chętnie czytają, ale mniej chętnie kupują. – I w tym myślę, że tkwi problem. Gazeta ma już wypracowaną markę i mówią o tym czytelnicy, a ja to mówię nie tylko jako była pracowniczka, ale jako osoba, która funkcjonuje w społeczeństwie wiejskim, gdzieś z dala od Żnina . Ludzie cenią tę gazetę i żadna „samorządówka” nie może się równać z „Pałukami”, nie ma nawet najmniejszego startu z nimi. A o tym, że ludzie czytają Pałuki, to przytoczę może, że rozmawiając ostatnio z jednym z doświadczonych polityków lokalnych o tym, czy bardziej warto zainwestować w taki materiał filmowy w telewizji lokalnej czy w reklamę w gazecie lokalnej, to większość była przekonana, że telewizja ma większą siłę przebicia, bo gazet teraz nikt nie kupuje. A ja powiedziałam coś takiego: może i nie kupuje, ale jak się wejdzie do jakiegokolwiek „spożywczaka”, tam w środę jest ostatni numer „Pałuk” i jest już tam wymiętolony, bo cała wioska i wszyscy przejezdni sobie go przerzucą, przeczytają i zobaczą, co w nim jest” – usłyszano.
Uczestnicy spotkania zostali zapytani, czy na ostatniej stronie „Pałuk” powinny być komentarze redaktorów. Leszek Dolaciński powiedział, że poruszając się ścieżkami turystycznymi, gdziekolwiek jest, zawsze korzysta z lokalnych gazet. – Tak też jest z naszym lokalnym tygodnikiem „Pałuki”. Myślę, że to jest jedna z ostatnich gazet w miarę niezależna od władzy. Jeżeli są jakieś komentarze jak np. pana Dominika to warto przeczytać bo są bardzo trafne i niezależne. Służą każdemu, nawet burmistrzowi, który jakby przeczytał, to tylko na tym by zyskał, a nie stracił – powiedział.
Beata Czaczyk, dyrektor biblioteki powiedziała, że książnica zobowiązana jest do prenumeraty gazet ogólnopolskich i lokalnych. – Póki nas stać na tą prenumeratę, to my ją prowadzimy, aczkolwiek nas zabijają ceny tej prenumeraty. My tych tytułów mamy coraz mniej, bo po prostu nas nie stać na nie. A jednym z zadań statutowych naszej instytucji jest dbałość o pozyskiwanie materiałów bibliograficznych i uzupełnianie księgozbioru celem promocji czytelnictwa w powiecie żnińskim – usłyszano.
Zgodnie uczestnicy spotkania wyrazili opinię, że w gazecie lokalnej nie oczekują oni wiadomości ogólnopolskich, chyba że powiązane są one z wydarzeniami lokalnymi. – Ja nie oczekuję tego, ale to jest moje zdanie. Jeżeli czytam „Pałuki” to wolę sprawy lokalne, bieżące, nawet bez odniesienia się do spraw krajowych, bo tego jest tyle, że my jesteśmy po prostu bombardowani non stop tymi wiadomościami. Ja wiem, że czasami pewne rzeczy warto połączyć, bo to się naturalnie samo układa, jakieś pewne treści lokalne z tymi krajowymi, ale najważniejsze są informacje lokalne – powiedział jeden z gości.
Nie da się ukryć, że doba Internetu, Facebooka i wielu innych portali społecznościowych wypiera papierowe wersje gazet lokalnych. Coraz więcej osób, nie tylko młodych, ale i tych nieco starszych, ma dostęp do tych internetowych informacji, co ma tym samym przełożenie na sprzedaż papierowych wydań gazet, a tym samym utrzymanie redakcji. Ale jak zauważył Mariusz Kazik: – I to jest problem tych mediów, powoduje śmierć tych lokalnych gazet. Te wszystkie media typu Facebook zabijają lokalne gazety.
Zgodnie jednak wszyscy przyznali, że papierowe czasopismo, podobnie jak papierowa książka. wciąż ma ogromną moc, a często ludzie przyjmują za swoje zdanie opublikowane na ostatniej stronie „Pałuk”. – Dla ludzi, którzy nie mają innej wiedzy, jak przeczytają, to z komentarza wyciągają wnioski dokładnie takie, jak dziennikarz pisał komentarz. Ja się z tym spotkałem wielokrotnie. Dlatego ta ostatnia strona ona jest bardziej opiniotwórcza dla ludzi niż to, gdzie ktoś sam się musi nad czymś zastanowić – stwierdził Mariusz Kazik.
7 marca, w rocznicę pojawienia się tygodnika Pałuki na ziemi mogileńskiej, podobne spotkanie odbędzie się w Mogilnie.
Barbara Filipiak
Aktualizacja: 24/02/2024 18:17
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS